PAS, czyli syndrom Gardnera
kwiecień 19, 2007 | Opublikowany przez w Rodzice i dzieckoPAS kojarzy się nam z przykrym narzędziem wymierzania kary, kiedyś szeroko stosowanym, dziś uznawanym bezsprzecznie za przejaw agresji fizycznej rodzica wobec dziecka. Ale nie o takim pasie będę pisać. Chodzi o angielski skrót od „parental alienation syndrom” – syndrom odrzucenia rodzica, zwany również syndromem Gardnera (od nazwiska amerykańskiego psychiatry, który zajmował się tym problemem).
Temat pojawił się w jednym z artykułów w kwietniowym numerze magazynu „Charaktery”. Przyznam, że artykuł mnie naprawdę głęboko poruszył. Po jego lekturze miałam mieszane uczucia. Z jednej strony odezwała się we mnie tzw. kobieca solidarność. Pomyślałam sobie – pewnie przesadzają, za bardzo wierzą temu, co mówią przedstawiciele męskiej części społeczności. Sprawdziłam, kto jest autorem publikacji. I tu niespodzianka – artykuł był napisany przez kobietę…
Z drugiej strony, wiedziałam, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są zdolni do takich wyczynów. Rodzi się pytanie, czy fakt, że jesteśmy tylko ludźmi, może usprawiedliwiać podobne zachowania?
Jeśli nie wiesz, co to PAS, już spieszę z wyjaśnieniem. Mamy z tym do czynienia wtedy, gdy po rozwodzie, jeden z rodziców, chcąc zatrzymać dziecko przy sobie, stosuje przeróżne chwyty, by dziecko bało się drugiego opiekuna, bądź go po prostu znienawidziło. Wszystko po to, by mieć dziecko całkowicie, w 100%, tylko i wyłącznie dla siebie. Niczym ulubioną maskotkę, którą się posiada na własność… Według statystyk, praktyk tych dopuszczają się w większości matki, ale myślę, że jest to wynik tego, że to głównie one w przypadku rozwodu otrzymują prawo do opieki nad dzieckiem.
Pomijam już fakt, że owe mamy ograniczają jak się da kontakty dziecka z ojcem. Albo w ogóle wyjeżdżają bez słowa na drugi koniec Polski, nie podając adresu i uniemożliwiając ojcu jakiekolwiek „widzenia” z dzieckiem.
Bardziej poruszyły mnie metody manipulowania dzieckiem, czyli tzw. „pranie mózgu”. Niby o nich słyszałam już wcześniej, ale konkretne historie ludzkie, przedstawione w artykule, jeszcze bardziej uświadomiły mi okrucieństwo takich metod.
Na czym polega gra rodzica, który chce odsunąć dziecko od partnera? Oto niektóre metody:
– mama robi przy dziecku awantury ojcu (trzymam się już tego schematu winnej matki), że kupił mu czekoladę lub inny drobny prezent („Mój syn niczego od ciebie nie potrzebuje”)
– mama, rozmawiając z dzieckiem o ojcu, używa stale tych samych kluczowych słów (tata bił mamę, tata jest zły, tata nas krzywdził) nawet jeśli nie ma w tym ani krzty prawdy. Dziecko poddawane jest stale tej samej indoktrynacji, narasta w nim uczucie lęku wobec ojca (czasem Bogu ducha winnego). Dziecko boi się podejść do ojca w trakcie spotkania, mimo że nigdy nie doświadczyło od niego żadnej krzywdy ani też nigdy nie było świadkiem jakiejkolwiek agresji ojca wobec mamy
– mama stosuje szantaż emocjonalny i/lub materialny. Widząc jakieś pozytywne przejawy kontaktów dziecka z ojcem, okazuje maluchowi swój smutek i rozczarowanie, pozbawia go czułości, uśmiechu bądź np. nie kupuje mu czegoś, co mu obiecała. W wyniku tego maluch nie chce rozmawiać z tatą, by nie stracić miłości mamy. Innymi słowy, dziecko jest karane za okazywanie pozytywnych emocji wobec drugiego opiekuna.
Autorka artykułu podaje wiele przyczyn takich zachowań rodziców. Ale dla mnie ważniejsze jest to, co się dzieje z samym dzieckiem.
„Odrywanie siłą dziecka od jednego z rodziców powoduje spustoszenia w jego psychice. Prowadzi do sytuacji, w której dziecko nie dowierza swoim własnym uczuciom i spostrzeżeniom. Towarzyszy temu negatywna samoocena i brak poczucia własnej wartości. Dziecko przeżywa głębokie rozdarcie wewnętrzne, ponieważ nie wie, wobec którego z rodziców powinno być lojalne. W obawie przed utratą rodzica sprawującego opiekę, zaczyna się identyfikować z nim i z jego poglądami.”
Swoją drogą przeraża mnie to, że można tak bezkarnie manipulować małym człowiekiem, traktować go jak drewnianą marionetkę, która nic nie czuje i nic nie rozumie. Wszystko po to, by zrealizować jakieś swoje egoistyczne cele – odegrać się na partnerze, zatuszować własne przewinienia, zrealizować potrzebę władzy, wyleczyć ból po utracie związku. A gdzie jest w tym wszystkim miejsce na troskę o rozwijającą się osobowość małej istoty ludzkiej? Troskę o zapokojenie jej najważniejszych potrzeb: miłości i bezpieczeństwa? Troskę o jej prawidłowy rozwój emocjonalny?
Chciałoby się krzyknąć – dorośli, co wy do cholery wyprawiacie? Ale przecież żaden z tych rodziców zapatrzonych w swoje własne ego nie usłyszałby tego krzyku…
Przy okazji tego tematu przypomina mi się, że widziałam w „Złotych Myślach” ebooka dla ojców, którzy walczą o swoje rodzicielskie prawa („W stronę ojca”). Sama go nie czytałam, bo nie jest on skierowany do mnie, ale jeśli Ty jesteś ojcem, którego bez żadnego uzasadnienia odsunięto od dziecka, to na pewno znajdziesz tam pomoc i wskazówki dla siebie.
Zobacz też artykuł „Syndrom Gardnera, a sprawa ojca”
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
hi 🙂
back again .good day
havent you seen films by Krystav Kirsilovisky.
his decalogues are very popular here
Hi,
thanks for the visit :-). I’m going to write my blog parallel in English soon, so you will feel better here, understanding at least what I’m talking about :-D. I’m just in the process of solving this problem technically.
The films of Kieslowski – yes, I’ve seen them and I know they are famous in the world. This tiny piece of Polish culture makes people on other continents a little bit more familiar with our country.
Have a nice day :-).
Przepiękny artykuł. Takich treści potrzebują dzisiejsi rodzice. Rozwody, manipulacje dziećmi są stale widoczne. Manipulujący dzieckiem rodzic robi największą krzywdę swojemu dziecku i sobie samemu. Nic tym sposobem nie osiągnie. A szkody są nieodwracalne.
życzę wiele sukcesów!
Hi Jola
I am eagerly awaiting for that blog.Pls inform me.
Ok, as soon as it is ready, I’ll let you know :-).
Sam jestem w opisywanej sytuacji. Co mnie „dobija” to fakt,że wszystkie sądy cywilne i rodzinne nie rozumieją problemu
Wystarczy kilka łez i słów mojej byłej żony,nawet jeżeli jej zeznania nie są spójne i nie pokrywają się ze sobą,
sądy i tak dają jej wiarę-bez żadnych zastrzeżeń. Na dowody z mojej strony na zdrady małżeńskie mojej żony sędzina
powiedziała w uzasadnieniu ustnym… cyt.:” to co z pana (czyli ze mnie!) był za mąż,skoro pana żona musiała szukać sobie kogoś poza związkiem!!!”. Także ciągłe straszenie dzieci… . Dzieci przed sądami zeznawały,że się nad nimi nie znęcałem (bo o to byłem oskarżony przez moją byłą żonę),ale wystarczyło,że moja żona tak zeznała przed sądem i sąd dał jej wiarę!Spotykałem się z dziećmitylko wtedy,kiedy o tym nie wiedziała moja żona. Wystarczyło,że dowiedziała się o tym,że z jednym z synów spotykam się w szkole… i oskarżyła mnie dodatkowo o to,że wpędzam syna w depresję, chodząc do szkoły i rozpowiadając o naszym rozbitym małżeństwie (chociaż nie było takiej sytuacji, abym komukolwiek o tym powiedział). Moja żona buntowała dzieci, aby nie przyjmowały ode mnie upominków czy pieniędzy… a niszczyła mnie
przez sprawy ciągłego podnoszenia wysokości alimentów i za jeden dzień zwłoki egzekwowała przez komorników. I wiele innych dziwnych rzeczy wyrabiała i wyrabia. Nie będę tego opisywał,bo miejsca nie starczy. Chciałem zwrócić tylko uwagę na traktowanie przez sądy i inne instytucje powołane do pomocy rodzinie problemu dzieci, ich tzw. dobra i ich praw do miłości obojga rodziców.
Rzeczywiście – komentarz sędziny był wybitnie nie na miejscu… Naprawdę wielka szkoda, że dzieci muszą być świadkami i ofiarami takich przetargów między rodzicami.
Panie Januszu, trzymam kciuki za to, by udało się Panu zachować normalny kontakt z dziećmi. Dzieci bardzo potrzebują zarówno kochającej mamy, jak i kochającego ojca.
Wkrótce opublikuję w dziale „Artykuły” moją rozmowę z dziennikarką, która zajmuje się problemem syndromu Gardnera. Myślę, że warto o tym problemie mówić i szukać rozwiązań.
Sędzina to zona sedziego, Chyba że to była Pani Sędzia. pozdro
Zgodnie ze Słownikiem Poprawnej Polszczyzny wydanym przez PWN:
sędzina: 1. rzad., pot. „sędzia” (o kobiecie) 2. przestarz. „żona sędziego”.
Tak więc powiedzenie „sędzina” nie było błędem.
pozdrawiam 🙂
SPOSOBY POSTĘPOWANIA W PRZYPADKU WYKRYCIA SYNDROMU PAS U DZIECKA.
SYNDROM GARDNERA Z RÓŻNYCH PUNKTÓW WIDZENIA
Interesujące informacje o sposobach radzenia sobie w sytuacji występowania u dziecka syndromu można znaleść pod linkiem:
http://www.goldenline.pl/forum/syndrom-gardnera-pas/139697
Natomiast na forum grupy „Syndrom Garnera PAS”
http://www.goldenline.pl/grupa/syndrom-gardnera-pas
można natrafić na spojrzenie na problem z różnych punków widzenia m. in. psychiki dziecka, socjologicznego, funkcjonowania prawa rodzinnego i religijnego.
I STRONA INTERNETOWA http://www.kpor.pl ZAWIERAJĄCA M. IN:
– PUBLIKACJE NA RÓŻNE TEMATY DOTYCZĄCE PAS, O KTÓRYCH TAKżE WSPOMINAM POWYżEJ,
– INTERESUJĄCĄ SONDĘ, O OSOBACH FAKTYCZNIE ZAINTERESOWANYCH PROBLEMEM,
– PROGNOZY ROZWOJU SYTUACJI,
– ROZWAżANIA O EWENTUALNEJ PSYCHOZIE W ŚWIECIE NAUKI I O SYSTEMACH KORUPCJOGENNYCH,
– ROZWAżANIA NA TEMAT CZY PAS ZMIENI PRZYSZÄąÂOŚĘ? NASZEGO KONTYNENTU,
http://www.kpor.pl
Syndrom Gardnera w swojej dojrzałej postaci i wszystkimi objawami dotyczy mojego dziecka. Trwa 12 lat. Dziecko ma obecnie lat 19. Źródłem syndromu był połączony wysiłek matki i obojga dziadków. Kontekst: http://www.tato.net.pl/forum/viewtopic.php?t=56&start=0&sid=d4ee2155cb890b652c43d7bd39b3f5ca
Teoretyczne optymalne rozwiązywanie takich spraw, z przyczyn teoretycznych, przedstawiam we wzorowym otoczeniu chorej rodziny. Takim otoczeniem jest:
1. Państwo bez rozdziału od Kościoła Katolickiego, to znaczy, w dochodzeniu praw, można powoływać się bezpośrednio na Dekalog.
2. IV przykazanie Boga mówi âÂ?žczcij ojca swego i matkę swoją”. Rozpatrujemy stan walki rodziców o dziecko. Sprawdzamy zaistniałe fakty przez Ośrodek Psychologiczny. Czy dziecku, np. od ojca, groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo? Jeśli nie groziło, to dziecko musi widywać się z ojcem. Nie musi chcieć. Do tego jest, na początek, dozorowane miejsce neutralne przy policji.
3. Brak zagrożeń jest wystarczający, do spowodowania przez państwo, wzrastających prześladowań strony znęcającej się nad dzieckiem, która zabrania dziecku kochania drugiego rodzica. Możliwy jest dozór policyjny dla dziadków, wstrzymanie w banku sądowym wypłaty alimentów. Może da się jeszcze wymyślić coś bardziej uciążliwego.
4. Zaobserwowałem całkowitą sterowalność osób pomylonych uczestniczących w procesie dręczenia dziecka. Pomylony w znaczeniu âÂ?žpomylił dobro ze złem”. Sterowalność oznacza możliwość logicznego zarządzania pomylonymi w przypadku posiadania siły sprawczej, a taką państwo posiada. Widziałem ciągłą kalkulację żony i dziadków dla osiągnięcia pomylonych celów. To objaw możliwości psychicznych i intelektualnych. żona i dziadkowie funkcjonują w społeczeństwie samodzielnie, a to jest podstawą do wymagania i do roszczeń.
5. Wracając do rzeczywistości. Po rozdziale Kościoła od państwa, państwo bardzo osłabło. W praktyce nie ma praw rodzicielskich, nie ma ochrony rodziny i człowieka samotnego. Jest ubóstwiane ciało, władza i pieniądze, a poniżana osoba ludzka. Wirtualne prawa nic nie dają. Może być i 10 konstytucji, na nic. Powróciliśmy do epoki barbarzyńców, a raczej wyprodukowaliśmy za pomocą socjologii, psychologii, mediów cyfrowych i za pomocą totalnej manipulacji ludzi o pomylonych wartościach podstawowych.
6. I teraz już będziemy, takich ludzi mieli, pod dostatkiem. Aż poznacie, po co, Pan dał Prawo.
A ja znam sytuację odwrotną.Ojciec dostał prawo opieki nad synem.Matka ma część.Jednak ojciec stosuje pranie mózgu synowi do tego stopnia,że wyrzuca nawet nowe ubrania,które matka kupuje dziecku.Specjalnie dowiaduje się,jaki prezent ona kupi chłopcu na jakąś okazję i on kupuje taki sam o klase lepszy. ITP.
Niestety manipulacje dzieckiem są stosowane i przez ojców, i przez matki. Tyle tylko, że do tej pory głośniej było o krzywdach matek, a teraz do głosu dochodzą także ojcowie. Znaczna część dorosłych po prostu nie dojrzała do wychowywania dzieci. Prowadzą rozgrywki między sobą nawzajem, nie biorąc zupełnie pod uwagę potrzeb i wrażliwości dziecka. Strasznie mi szkoda tych dzieciaków…
Ale nie tylko matki stosują takie metody. Jestem po rozwodzie od ok. półtora roku(powód w skrócie – inna kobieta). Z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Mój były mąż pomimo wieku dziecka (obecnie 5 lat) ma zagwarantowane szerokie kontakty – włącznie z nocowaniem syna u niego w domu (dwa weckendy w miesiącu, tydzień ferii, miesiąc wakacji). Decydując się na to nie wiedziałam jakim na prawdę jest człowiekiem.
Obecnie mąż nie zważając na uczucia dziecka okazuje mu brak akceptacji do jego przedszola, domu, po prostu życia, a gdy zabiera dziecko do siebie nie pozwala nawet naszemu małemu smykowi do mnie dzwonić. Ode mnie nie odbiera telefonów. Kupuje mu najdroższze zabawki, których nie pozwala zabrać dziecku do dmu, a gdy przypadkiem odda mi z syna rzeczami jakieś ubranie przez siebie kupione robi awantury. Pokazuje dziecku pogardę do mojej osoby – a ja jako matka JESTEM BEZRADNA!
Marzyłam by syna wychować w pełnej rodzinie i w poszanowaniu drugiego człowieka, a teraz widzę, że mój mały synek musi sobie radzić z emocjami, na które ja jako dorosły człowiek czasem nie mam siły.
Ktoś zapyta a dlaczego – przecież jest sąd. Sąd jest i nasza sprawa też jest w toku, ale były mąż często ostatnio choruje i przedkłada zwolnienia lekarskie. A czas leci i mój syn kształtuje się w chorych naciskach ze strony ojca.
Pani Renato, doskonale rozumiem, co Pani czuje i bardzo współczuję, że musicie obydwoje z synkiem przez to przechodzić. Jedno co mogę poradzić z własnego doświadczenia, to:
1. synkowi ZAWSZE okazywać miłość i czułość, nawet jeśli by powiedział coś dla Pani bolesnego (np. tata jest lepszy albo bardziej kocham tatę). W takich sytuacjach mówić tylko spokojnie, że tymi słowami sprawia, że jest Pani bardzo smutno
2. Starać się nigdy nie krytykować ojca ze złością, agresją czy złośliwością w obecności syna. Mówić tylko o własnych uczuciach (to, że tatuś się tak zachował, sprawiło mi dużą przykrość), ale nie mówić, że tata jest taki i owaki.
W ogóle w takiej sytuacji mówić o własnych uczuciach i pozwalać synowi wyrażać jego uczucia, bez względu na to, jakie one są. Dużo z nim rozmawiać o tym, jakie uczucia to w Was budzi. Synek jest w stanie wiele zrozumieć (wiem to z własnego doświadczenia), tylko trzeba z nim być szczerym i starać się nie tracić panowania nad swoimi emocjami w obecności dziecka. Wypłakać się w poduchę, ale przy synku zachowywać spokój.
Takie postępowanie bardzo dziecku pomoże.
życzę Pani dużo wewnętrznej siły i pogody ducha mimo wszelkich przeciwności.
Bardzo dziękuję Pani za dobre słowo i życzliwe rady.
Przyznam, że staram się tak postępować ale niełatwo jest znosić niektóre „wyuczone” słowa dziecka, niełatwo jest zaakceptować bezradność wobec tego co ktoś inny robi z moim synem. Przez długi czas ufałam, że to ojciec więc nie zrobi naszemu dziecku krzywdy ale miniony miesiąc wakacji (gdy syn był u taty) uświadomił mi dobitnie, że dla byłego męża nie są ważne potrzeby emocjonalne dziecka, a jedynie zaspokajanie jego egoistycznej chęci zemsty na mnie – do tej pory nie wiem za co. Syn wrócił do domu zastrszony, potrzebujący wyjaśnień i utwierdzania w tym, że jego matka nie jest złym człowiekiem. Teraz moje dziecko jest na feriach u taty i znów nie wiem co się z nim dzieje.
Prawdą jednak jest to, że nasz syn potrzebuje nas oboje. Ja rozumiem jego potrzebę miłości i staram się mu okazywać akceptację do uczuć względem taty. Dzięki temu oraz temu, że razem spędzmy dużo czasu (w lecie rower, teraz łyżwy i czasem wypady do SPA no i oczywiście wieczorne pogaduchy), mamy dobre relacje. Wierzę, że były mąż nie jest w stanie zniszczyć tego co próbuję zbudować. Martwi mnie tylko to, że syn stara się być lojalny wobec taty (wiem, że ma nakazane by nic mi nie opowiadać) i często wraca z wizyt osowiały, zamknięty w sobie, widzę, że coś go gryzie i nie jestem w stanie mu pomóc.
Zachowanie męża wynika najprawdopodobniej z jego poczucia winy, które niestety budzi w nim najgorsze instynkty. Poczucie winy, jeśli ktoś nie potrafi sobie z nim poradzić, ma zawsze bardzo destrukcyjny wpływ na człowieka. I właściwie można takiej osobie tylko bardzo współczuć.
Co do dziecka – najlepiej nie robić nic na siłę. Nie ma Pani żadnego wpływu na to, jak wygląda pobyt synka u ojca, więc nie warto się tym zadręczać. Warto w tym czasie odpocząć, nabrać sił, by po powrocie syna mieć dla niego dużo cierpliwości. Syn z czasem Pani powie o swoich bolączkach, jeśli tego na siłę nie będzie Pani wyciągać. Czasem wystarczy w takich chwilach, gdy jest smutny, przytulić go mocno i powiedzieć, jak bardzo mocno go Pani kocha. Bez względu na to czy jest grzeczny, czy niegrzeczny, czy jest u Pani, czy u ojca, czy zrobi coś śle czy dobrze – to zawsze go Pani będzie kochać. To jest najlepsze, co można dla dziecka zrobić w takiej sytuacji.
A co w przypadku gdy taki szantaż stosują dziadkowie w stosunku do ojca i dziadków jednej ze stron.
Przypadek ktory dotyczy mojej rodziny wygląda następująco:
rodzice dziecka wyjechali za granice, niestety pieniądze które miały ich rzekomo połączyć rozdzieliły, dalej sa za granicą ale osobno. Kontrole nad dzieckiem – dosłownie całkowita kontrole, no bo nie opiekę- przejęli jedni dziadkowie, nie zezwalają na kontakty z drugimi dziadkami, którzy przez rok równiez opiekowali się dzieciątkiem pod nieobecność wówczas jeszcze będących razem rodziców. Dziś każdy telefon o spotkanie z dzieckiem kończy się odmową a każda chęć odwiedzenia atakiem i awanturą. Dziecko boi sie odzywać do NAS, widzi nas w zlym świetle, boi się krzyków, a ma to już z ostanich i końcowych awantur pomiędzy rodzicami. Czy to tez można nazwać SYNDROMEM GARDNERA? teraz właśnie Ci drudzy dziadkowie przecież sprawują nad nią „władze”, wychowanie.
Proszę o odpowiedś na podany e-mail, lub pod moim zapytaniem. Gdzie można się w takich sytuacjach zgłosić.
Jest to moim zdaniem dokładnie to samo zjawisko. Przekazałam kontakt do Pani osobie, która zajmuje się syndromem Gardnera bardziej szczegółowo. Powinna się wkrótce skontaktować i coś doradzić, choć trzeba się przygotować na to, że obecne prawo w Polsce nie ułatwia rozwiązywania takich problemów… Niestety. Ale coraz więcej się o tym mówi, powstają kampanie społeczne i miejmy nadzieję, że coś się w końcu w tym zakresie zmieni.
W opisanym tu przypadku – pomijając już fatalne zachowanie dziadków, ewidentna wina leży także, a może przede wszystkim, po stronie rodziców, którzy nie zorganizowali sprawy zgodnej opieki dziadków nad ich dzieckiem.
proszę o pomoc..rozwodzimy sie z męzem..mamy dwojke dzieci nastolatkę i szesciolatka..syn poddawany jest nieustannemu „praniu mózgu”, że mama jest niedobra, nie kocha go, ze jest zła dla taty..syn przebywa cały czas w pokoju z ojcem, mając na okrągło tv badz komputer łacznie ze wspolnym spaniem wraz z ojcem..ze mną nie chche rozmawiac, wygania mnie wraz z ojcem z pokoju, bije, kopie, pluje..sytuacja trwa juz tak drugi miesiąc, co mam robic, jak i gdzie szukac pomocy? do kogo sie udac? bede wdzięczna za wszelkie wskazówki
weronika
To są bardzo trudne sytuacje i przyda się tu pomoc psychologa. Jeśli syn chodzi
do zerówki w szkole, to proszę tam zwrócić się do szkolnego psychologa.
Proszę też koniecznie skontaktować się z Komitetem Ochrony Praw Dziecka (tam również
jest psycholog dziecięcy), gdzie uzyska Pani na pewno fachowe porady i pomoc.
Dobrze by było porozmawiać z synem (wykorzystać jakiś moment kiedy ojca nie będzie)
i zapewnić go o tym, jak bardzo go pani kocha, bez względu na to, co powie czy zrobi.
Pozwolić mu wyrzucić z siebie wszystko, co go dręczy, wyjaśnić spokojnie, że
oboje rodzice go bardzo mocno kochają i to co się dzieje między nimi nie ma z nim
żadnego związku. że on nie jest niczemu winien. W tej rozmowie nie obwiniać o nic
ojca, tylko mówić o swoich własnych uczuciach (miłości do dziecka, smutku i bólu,
spowodowanego całą tą sytuacją).
No i oczywiście trzeba by spróbować doprowadzić do rozmowy z ojcem (bez udziału
dziecka) – choć to, zdaję sobie doskonale sprawę, jest najtrudniejsze.
Spróbować go spokojnie nakłonić, by nie angażował dziecka w Wasze dorosłe sprawy,
zapewnić go także, że mimo rozwodu nie będzie Pani w żaden sposób utrudniała mu
kontaktów z dziećmi, a wręcz będzie Pani dbała o to, by miały dobry kontakt z ojcem.
To wszystko nie jest łatwe, dlatego bardzo ważne, by znalazła Pani pomoc u psychologa,
bo w tych rozmowach trzeba być cierpliwym i trzeba zapanować nad wszystkimi negatywnymi emocjami.
Pani Weroniko, trzymam za Panią kciuki.
dziękuję za radę i ciepłe słowo…tyle ze ja juz wyczerpałam wszelkie mozliwosci o których Pani mówi…staram sie wykorzystywac moment kiedy meza nie ma przy synu, wtedy idę i mówię go że kocham go, ze tęsknie za nim, że zawsze bede jego mamą, a syn w opdpowiedzi bije, gryzie, kopie, krzyczy ze jestem durna i ze jego nie obchodzi co mam mu do powiedzenia ze juz mnie nie kocha..i tak dzien w dzien..dzien w dzien..psychologa w szkole nie ma, ale jestem w kontakcie z psychologiem, probuje od przeszło miesiąca umowic sie na wizyte w szkole z psychologiem, bo nie mam innej mozliwosci by doprowadzic do takiego spotkania..
a co do rozmow z mezem..takie rowniez przeprowadziłam, tłumaczyłam ze robi dziecku krzywde, ze to my sie rozchodzimy a rodzicami dla dzieci zawsze bedziemy..ze nie zamierzam utrudniac zadnych kontaktow z dziecmi, niestety..mąż kieruje sie tylko checią zemsty, zniszczenia mnie za wszelką cenę..pal licho mnie, ale to co robi dla syna, teraz, kiedy tak mu sie kształtuje charakter..ma totalne pranie mózgu..a ja jestem bezradna..
Jeśli chodzi o syna, to proszę stosować metodę zdartej płyty. To znaczy zawsze cierpliwie mówić to samo – że bardzo go Pani kocha. Ale też proszę mu spokojnie powiedzieć o własnych odczuciach – „Bardzo, bardzo cię kocham, ale jest mi smutno, kiedy tak do mnie mówisz. To mi sprawia przykrość.”
Proszę też spróbować wykorzystać metodę określaną mianem Terapii Holding. Pisałam o niej trochę we wpisie Terapia holding czyli przytulanie dobre na wszystko. Opisałam ją dosyć pobieżnie, więc dobrze, gdyby w poprawnym przeprowadzeniu pomógł Pani psycholog.
Powinna się też Pani skontaktować z Komitetem Ochrony Praw Dziecka. Jeśli nie ma oddziału w pobliżu Pani miejsca zamieszkania, to na stronie KOPD można się dowiedzieć, jakie są formy kontaktu z nimi (jest też podany mail, na który można skierować swoje zapytanie czy prośbę). Nie potrafię powiedzieć, na ile Pani pomogą, ale zawsze warto spróbować. Proszę im opisać swój problem i poprosić o radę, co robić i gdzie się zwrócić.
bardzo Pani dziękuję, jestem wdzieczna
przeczytałam artykuł, tak, to rzeczywiscie moze byc metoda..tyle ze moj synek jest „kawał chłopa” jest zwinny, i mimo ze staram sie w jego agresji chwytac go tulic, łapac za raczki by nie bił, to znajdzie sposob by sie uwolnic…gryzie mnie, wyrywa włosy, kopie…dlaczego ojciec w tym momencie jest bezkarny? sprawa rozwodu dotyczy meza i mnie, nie dzieci! zmanipulował dziecko, czuje się panem sytuacji, bezkarny, nie wiem gdzie wyjezdzaja popołudniami, nie mam i nie moge miec z synem zadnego kontaktu…
drodzy państwo odsyłam was do świetnego artykułu w polityce z dn.4 lutego 2008, syndrom gardnera nie ma naukowego poparcia a sam gardner popełnił samobójstwo w 99 r. . Amerykanie zwrócili się z prośbą W âÂ?žPrzewodniku dla sędziów” wydanym przez amerykańską Narodową Radę Sędziów Sądu Rodzinnego i Nieletnich nakazano nie uwzględniać tak zwanego syndromu Gardnera w wyrokowaniu
Najbardziej na świecie szanowane Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne oficjalnie uznało syndrom Gardnera za nienaukowy.
prócz USA, jeszcze tylko w Australii w wyrokach sądowych zdarzały się odwołania do tego syndromu.
tak więc jak to w polsce na świecie rezygnują a w polsce jest zainteresowanie.
Rzadko rodzic który zajmuje się na codzień z premedytacją oczernia drugiego rodzica winą, a jeśli tak jest to też ta strona jest winna. Nie można obarczać winą kogoś bez dowodów to niezgodne z prawem
Co do teorii naukowych w psychologii, to zawsze było i będzie ich wiele, bo psychologia człowieka nigdy nie zostanie do końca zbadana i zmierzona.
Natomiast życie niestety pokazuje, że zachowanie dorosłych JEST irracjonalne. Możemy to nazywać jak chcemy – „wywoływanie syndromu Gardnera” lub „brak wyobraśni dorosłego”, a może po prostu „okrucieństwo i głupota”. Wystarczy poobserwować z bliska różne rozchodzące się rodziny i widać wyraśnie, że emocje biorą górę nad rozsądkiem.
To wszystko ma kolosalny wpływ na psychikę dziecka. A czy to nazwiemy syndromem Gardnera czy jakkolwiek inaczej, to jest bez znaczenia…
Niestety media często są wykorzystywane do różnych działań niezgodnych z etyką dziennikarską, manipulują informacjami czy piszą nieprawdę.
Ciekawa dyskusja na ten temat znajduje się na stronie: http://www.goldenline.pl/forum/madra-komunikacja/352412
Dlatego w sądach artykuły prasowe nie mogą być dowodami.
Zaś na stronie http://www.goldenline.pl/grupa/syndrom-gardnera-pas mogą wziąć udział w dyskusji wszystkie osoby, nie wstydzące się swojego nazwiska i poddać publicznemu osądowi głoszone przez siebie mądre opinie, a nawet największe bzdury
„…psychologia człowieka nigdy nie zostanie do końca zbadana i zmierzona.” Jan Pawel II powiedział to samo tak: „człowiek nie jest w stanie zrozumieć sam siebie bez Chrystusa”. Tak więc zrozumienie innego człowieka a także relacji wzajemnych jest zadaniem karkołomnym. Naszym zadaniem jest to robić ale trzeba mieć świadomość wielkości zadania. Gadanie pani Ewy, że syndromu nie ma, bo Gardner popełnił samobójstwo jest śmieszne. Niektórzy dodają jeszcze, że był pedofilem, bo podobno był o to oskarżany. W ten sposób możemy Kopernika oskarżyć o zbyt długie włosy (zapewne miał w nich wszy) i odrzucić jego teorię. Jeśli zaś chodzi o jej naukowość… ho, ho, była w absolutnej sprzeczności z wszelkim zdrowym rozsądkiem owych czasów. Galileusza nawet za to spalono (pani Ewo, pewnie słusznie, co? ).
Jestem w samym epicentum problemu i chętnie nawiążę kontakt z osobami zainteresowanymi, lecz na priv, ponieważ moja żona przynosi do sądu wydruki z moich wypowiedzi na forach internetowych ( ostatnio z goldenline na temat rzetelności badań w RODKu ).
jjalowiczor@wp.pl
tel: 501 143 605
Problem rzeczywiście potrafi dotyczyć jak matki tak ojca. Znaczną winę ponoszą tu rzeczywiście RODKi wydające tysiące opinii na podstawie (nienaukowych pani Ewo) testów projekcyjnych tj. co mi ślina na język przyniesie. To jest gorsze od wróżbiarstwa. Polecam w najbliższych dniach polsatowską „Interwencję” o 16.15 . Będzie mam nadzieję o opinii RODK w Chojnicach „zmontowanej” naprędce na użytek założonej z góry tezy nt Jana Koszałki z Kościerzyny.
Ja mam wielka prosbe!! Co to takiego RODK i jak to wyglada w praktyce?? Pytam poniewaz maz chce mnie pozbyc praw rodzicielskich dwojga moich dzieci sa One dla niego wylacznie karta przetargowa poniewaz w polsce znajduje sie nasz dom o ktory on usilnie walczy! Ja obecnie mieszkam za granica rowniez z jego coreczka (BESTIALSKO ROZDZIELIL RODZENSTWO) a on w Polsce w naszym domu.Moze zaczne tak: Trzy miesiace temu uprowadzil naszago synka i kochanego braciszka(jest jeszcze nasza Coreczka ktora bardzo placze za bratem. Gdy czasami odbiera telefon to ojciec dziecka odpowiada mi ze syn jest zajety lub ze go nie ma,a jesli juz mi daje do sluchawki mojego synka to On wcale nie chce ze mna rozmawiac.Mowi do mnie dziwne rzeczy np.NIE BEDE Z TOBA ROZMAWIAC BO ROBISZ MNIE W KONIA. Ja kompletnie nic nie rozumiem o co mu chodzi. Ale gdy prosze o wyjasnienie ojca dziecka to on odpowia np. ze nie wyslalam mu zadnej paczki z zabawkami itd. Nie robi tez dobrze gdy rozmawiajac ze mna przez telefon prowokuje mnie do rozmowy o sprawach doroslych wywodach pretensjach A nasz synek stoi kolo niego!! Ja wtedy odkladam sluchawke bo nie chce zeby slyszal to syn On jest jeszcze taki malutki ma 6 lat!! Wspomne ze nigdy nie bronilam mu spotkan z synem!!! Gdy przeczytalam o syndromie Gardnera to plakalam przez caly dzien! Bo ja poprostu nie umialam sama sobie odpowiedziec dlaczego moj syn mnie juz nie chce mialam do niego wielki zal!! Ale teraz rozumiem dlaczego tak jest!! Cos wielkiego spadlo mi z serca!! Jak przeczytalam ten artykul!! NAPEWNO WYKORZYSTAM TA TEORIE W SADZIE(sprawa odbedzie sie we wrzesniu)BEDE WALCZYC DO KONCA I JESZCZE JEDEN DZIEN DLUZEJ O MOJEGO KOCHANEGO JEDYNEGO SYNKA I WSPANIALEGO BRACISZKA!!!! Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie!! ZROZPACZONA!!
Twórca tzw. syndromu Gardnera i powołujący się na ten syndrom wykazują elementarny brak wiedzy na temat psychiki dziecka. Kierują się postawą „grunt to sobie dobrze wytłumaczyć” – tu szczególnie odnoszę się do „pokrzywdzonych tatusiów”, zamiast zastanowić się co na prawdę dzieje się w duszy dziecko. Nie trzeba się wnikliwie przyglądać, co sprawdziłam sama w otoczeniu nie dotyczącym mnie bezpośrednio, więc pisząc to nie kieruje się emocjami, aby przekonać się, że dziecko, szczególnie małe jest jak barometr i lgnie do tego rodzica, przy którym czuje się bezpiecznie. Buntowanie go przeciwko drugiemu rodzicowi postrzega jako zagrożenie swojego bezpieczeństwa, i odwraca się, i boi się nie tego rodzica przeciwko któremu jest buntowane, ale tego, który je buntuje przeciwko drugiemu. Zatem zjawisko PAS przedstawione przez Gardnera jest absolutnym absurdem, co jakiś czas temu zauważyli Amerykanie i odrzucili. Jest to natomiast często argument w ustach „pokrzywdzonych tatusiów”, którzy dzieci wykorzystują do walki z byłymi żonami. To zdecydowanie łatwiejsze niż zastanowienie się jak zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Pani Kasiu, nie mogę się z Panią zgodzić. Nie wiem, na jaką „elementarną wiedzę na temat psychiki dziecka” Pani się powołuje i jakie ma Pani doświadczenia, jeśli chodzi o przeżycie lub obserwowanie opisywanych tu zjawisk.
Moje doświadczenia są takie, że dziecko przyjmuje za pewnik każdą informację otrzymaną od dorosłego. Jeśli ma kontakt tylko z jednym rodzicem, to informacje od niego uzyskane są dla niego źródłem wiedzy. Ono samo nie zakwestionuje tych informacji, bo dla dziecka w tym wieku rodzic to wielki i niepodważalny autorytet. Jeśli dziecko nie ma kontaktu z drugim rodzicem, który może przedstawić mu swój rzeczywisty punkt widzenia, to przyjmuje jako pewnik to, co usłyszało od pierwszego rodzica.
Jest to problem nie tylko „pokrzywdzonych tatusiów”, ale także „pokrzywdzonych mam”. W tym drugim przypadku jednak mama ma szansę przedstawić dziecku swoją prawdę, bo ona ma prawnie zabezpieczony kontakt z dzieckiem. Ojciec ma kontakt jedynie cząstkowy (to on przychodzi na wizyty) i jeśli ten kontakt jest przez matkę utrudniany, to ojciec nie ma możliwości wyprostować tych bzdur, które matka mówi dziecku.
Niestety zarówno ojcowie jak i matki to osoby często niedojrzałe emocjonalnie, które stosują wiele nieeleganckich – łagodnie mówiąc – sposobów, by zaspokoić potrzeby własnego wyolbrzymionego EGO i chęć zemsty na byłym partnerze.
komentarz do Magdalena z dnia 01.08.2008
tyle tylko, że w tej teorii też zauważono odwracanie się dzieci od rodzica manipulującego, więc teoria „ogarnia” szerokie spektrum reakcji a twój komentarz opiera się na błędzie logicznym „pars pro toto” – bo jakaś część się odwróci, a jakaś nie
z moich doświadczeń wynika, że odwracajac się od rodzica manipulującego dziecko nie zwraca się ku temu drugiemu, więc… zostaje bez nikogo
Mam problem z synem, niestety nie udało mi się odnaleźć sytułacji podobnej do mojej. Syn 20 lat, dotchczas układało się wszystko w miarę ok. Od 13 lat jestem z moją Ex po rozwodzie, na początku robiła mi problemy z widywaniem dzieci później to się unormowało. Jedyne moje zastrzeżenia to sposób komunikacji z dziećmi wskazywał, że nie muszą sę ze mną widywać jeśli nie chcą (zaakceptowałem tą postawę), starszy syn od około dwóch lat miał do mnie coraz bardziej lekceważący stosunek,nasiliło sę to rok temu po śmieci babci z kóą mieszkał, aktualnie zapałał nienawiścią i odrzuceniem wszelkich kontaktów i pomocy zarówno finansowej(studiuje) jak i wsparcia przy załatwieniu czegokolwiek. Moja Ex deklaruje ze swojej strony wsparcie, aby tą sytułację zmienić tzn. chce rozmawiać z synem, że taka postawa nie może mieć miejsca, niestety w sposobie przekazu tych inormacji do syna dostrzegam cały czas techniki manipulacji wymienione przy opisach PAS (jestem przekonany, że nie są świadome). Z drugim synem (18 lat) relacje są poprawne. Nie wem jak mam postępować ponieważ syn nie chce w ogóle rozmawiać a powody które podaje są błache i nie uzuasadniające niczego (nadmienię, że nie podaje ich do mnie tylko do brata, babci, matki)Proszę o poradę lub skierowanie w miejsce gdzie będę mógł zaczerpnąć wiedzy jak zaradzić tej sytułacji i jak wesprzeć syna aby nie miao to dla niego negatywnych konsekwencji.
Panie Piotrze, gdyby starszy syn miał 15-17 lat, to byłoby to objawem buntu młodzieńczego, kiedy to zachowania dzieci są czasem trudne do wyjaśnienia. Jeśli natomiast, jak Pan pisze, syn ma 20 lat, to jest tak naprawdę dorosłym człowiekiem i jest to jakaś świadoma decyzja z jego strony, podjęta na podstawie przeżytych przez niego doświadczeń. Skoro miał Pan kontakt z synem przez wszystkie ostatnie lata, to wydaje mi się, że musiał Pan gdzieś popełnić błąd w relacjach z nim, jeśli się od Pana odwrócił. Jakieś niepotrzebne słowa może, pochopne zachowania… Może za mało Pana obecności w jego życiu. Nie wiem, bo nie znam sprawy.
Proszę spróbować napisać do niego szczery list, w którym Pan opisze, co Pan czuje i jak chciałby Pan jemu pomóc i dlaczego. Proszę unikać w tym liście jakichkolwiek oskarżeń czy krytyki wobec kogokolwiek, proszę się tylko skupić na opisaniu tego, co Pan czuje i napisaniu, że zależy Panu na utrzymaniu relacji. Napisanie szczerego listu jest zawsze łatwiejsze niż rozmowa. Być może po jego przeczytaniu syn się zgodzi na rozmową z Panem, co byłoby jakimś krokiem naprzód.
Jeśli mimo wszystko pozostanie wrogo nastawiony, to niestety niewiele więcej może Pan zrobić, bo syn jest dorosłym człowiekiem i ma prawo sam decydować o sobie.
Trzymam kciuki za pozytywny obrót sprawy.
To przykra prawda. Jednak popatrzmy jak jest z opieką nad dzieckiem po rozwodzie. Sąd automatycznie przyznaje ją matce a rolę ojca ogranicza do płacenia alimentów i rzadkich „widzeń” z dzieckiem. Takie stawianie sprawy znacznie ułatwia matkom stosowanie różnych brudnych sztuczek. Dlaczego standardem nie jest orzekanie opieki wspólnej i wspólnego (tzn po połowie albo proporcjonalnie do zarobków albo proporcjonalnie do czasu spędzanego z każdym rodzicem)łożenia na utrzymanie dziecka. Czemu ne określi się jakie są rzeczywiste koszty utrzymania 1 dziecka 2 dzieci itd. I orzekania że małżonkowie po połowie pokrywają te kwoty. Sytuacja prawna zachęca kobiety do rozwodzenia się zwłaszcza gdy mają 1 dziecko a mąż dobrze zarabia i do stosowania tego właśnie PASa. I nic tu nie pomoże żadne uświadamianie kształcenie pokazywanie szkód jakie wyrządza sie dziecku. Jeżeli ktoś jest bezkarny i ma całkowitą władzę nad innym człowiekiem w tym przypadku dzieckiem to naprawdę trudno oczekiwac aby nie zachowywał się jak tyran.
I jeszcze na temat niedojrzałości emocjonalnej. Niedojrzałe bywają często także teściowe i babcie które najczęściej rozbijają małżeństwa i szczują wnuki na swoich zięciów i synowe.
to znowuy ja po raz drugi
No nie wiem czyb tak jest. Gdy dziecko jest naciskane prze kilka osób np babcię dziadka wujka ciocię mamę którzy zgodnym chórem mówią że tata to jest …. to niestety ale dziecko przyjmie to za prawdę. I nie dotyczy to tylko tej sytuacji ale wszystkich ludzi. Przeprowadzono doświadczenia w ktorych udowodniono siłe autorytetu i wpływ wielu osób na poglądy ludzi. W sytuacjach gdy albo osoba o dużym autorytecie przedstawia jakiś pogląd albo gdy wiele osób forsuje jakiś pogląd. Samotna osoba postawiona wobec autorytetu lub kilku osób najczęściej przejmuje ich poglądy, nawet jak jest dorosła i widzi że np dwie linie mają różne długości a kilka osób twierdzi że sa równe. A co dopiero mówic o dziecku, które jest zalezne od takich osób które nim manipuluja i zdaje sobie sprawę z takiej zależności, i wie że niezgadzanie się z takim czy innym poglądem mamy czy babci albo zachowywanie się niezgodne z ich zaleceniami grozi sankcjami.