W swoim ebooku „Inteligencja Twojego dziecka” dużo pisałam o tym, że powinniśmy dzieciom zapewniać jak najwięcej bodźców, by miały możliwość wszechstronnie się rozwijać i poszukiwać własnych mocnych stron i talentów. Nie raz spotkałam się jednak z bardzo uproszczoną interpretacją tego twierdzenia: Aha, to trzeba dziecko posyłać na różne kursy: śpiew, taniec, dżudo, jazda konna, angielski, bla, bla, bla. A z taką interpretacją wiążą się właściwie dwa wnioski:

1. mam pieniądze, stać mnie na kursy dla dziecka – świetnie, nie będę mu musiał poświęcać zbyt dużo czasu, bo zajmą się nim instruktorzy, którym zapłacę za opiekę

2. nie mam pieniędzy – nie stać mnie na kursy, więc nie mogę zapewnić dziecku tylu zajęć. Ale to nie jest moja wina tylko wina tego, że nie jestem bogaty.

W pierwszym przypadku dziecko ma mnóstwo zajęć, ale bardzo ubogi kontakt z rodzicami, co ma negatywny wpływ na jego rozwój emocjonalny, a w drugim przypadku – rodzice mają więcej czasu, ale nie wykorzystują go w pełni, mimo że mogliby dostarczyć dziecku różnych bodźców bez żadnych nakładów finansowych.

A przecież MOŻNA ZADBAĆ O ROZWÓJ DZIECKA NIE MAJĄC DUŻYCH ŚRODKÓW FINANSOWYCH.

W II części „Inteligencji Twojego dziecka” podałam prosty przykład, w jaki sposób – przy tak trywialnej czynności jak obieranie ziemniaków – można rozwijać u swojego dziecka inteligencję językową, matematyczną, emocjonalną, a także kreatywność. Można to także robić jadąc autobusem, zamiatając pokój lub czekając z dzieckiem na wejście do gabinetu lekarskiego, a te wszystkie rzeczy przydarzają się nawet tym, którzy twierdzą, że nie mają czasu. Pytanie tylko, czy nam sie chce wykorzystywać różne nadarzające się okazje. Ale na to pytanie każdy rodzic musi już sobie samodzielnie odpowiedzieć.

Najwyższy czas przestać zrzucać winę na brak czasu czy brak pieniędzy – są to tylko wygodne preteksty, stanowiące przykrywkę dla naszego lenistwa i wygodnictwa. Koniec kropka 🙂 .

Komentarze (2)

Mój syn powiedział mi kiedyś, jak jego kolega z klasy uczy się ortografii. Gdyby opowiedział mi to samo, mając 5 lat, pomyślałabym, że ponosi go dziecięca fantazja 😉 . Niestety tu miałam pewność, że mówi prawdę. Okazało się, że rodzice każą czytać temu chłopcu… słownik ortograficzny. Dwadzieścia minut dziennie.

Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to – „Boże, co to dziecko zrobiło, że jest tak surowo karane?”.

Patrząc na to ze strony rodziców, to jest to zaiste super pomysł na edukację syna. Nie trzeba się zbytnio wysilać – wystarczy rzucić mu mniej lub bardziej opasłe tomisko, kazać mu czytać długaśne rządki słówek przez tyle i tyle minut i ma się problem z głowy. Rodzicielski obowiązek dopilnowania nauki dziecka wykonany. Ciekawe, czy ten czas ślęczenia nad słownikiem mierzą mu z zegarkiem w ręku…

Bardzo mi szkoda tego chłopca. Nie dlatego, żeby miał jakieś trudności z ortografią, bo jest akurat jednym z najlepszych uczniów w klasie. Pod względem ocen szkolnych to uczeń wzorowy. Ale jaką on radość czerpie z nauki? Jaki ma stosunek do zdobywania nowej wiedzy? Jakie ma możliwości rozwijania swojej wyobraźni, poczucia humoru, kreatywności i umiejętności logicznego myślenia? Kompletnie żadnych. Dlatego mi go szkoda, bo jest to dziecko o dużym potencjale, który jest bezmyślnie marnowany.

Z takich właśnie uczniów wyrastają potem smutni, zgorzkniali intelektualiści, których wiedza może jest i duża, ale u których nie ma radości z codziennych, małych odkryć, nie ma żadnej pasji, nie ma entuzjazmu. Jest tylko wieczna frustracja. Dlaczego? Bo w dzieciństwie nauczono ich, że nie jest ważny proces nauki, że droga do osiągnięcia celu musi być nudna i żmudna, że liczy się tylko wynik. Ten chłopiec, gdy dostaje z kartkówki piątkę z minusem, to ma zepsuty humor, bo ktoś inny dostał całą piątkę… A gdy dorośnie i okaże się, że nie zajmie najlepszego stanowiska w pracy, bo ktoś inny mu je sprzątnie sprzed nosa? Gdy założy własną firmę i okaże się, że wokół jest mnóstwo równie dobrych, albo lepszych konkurentów? Tragedia. Dorośli, którzy są nastawieni jedynie na wynik, traktują życie jako wieczną walkę, a każde niepowodzenie jak głęboką porażkę.

A ja chcę, żeby moje dzieci cieszyły się życiem. By czerpały z niego radość garściami. By teraz nauka, a potem praca sprawiały im przyjemność. By miały w sobie chęć odkrywania i poznawania.

Czy nauka ortografii nadaje się do realizowania takiego celu? Jak najbardziej. Można uczyć się ortografii wykorzystując wyobraźnię, logiczne myślenie, poczucie humoru, kreatywność. Można uczyć się ortografii tarzając się ze śmiechu. O tym, jak to zrobić, napisałam w swoim najnowszym ebooku, który właśnie się ukazał – „ABC Mądrego Rodzica – Skuteczna nauka ortografii”. Znajdziesz tam wskazówki, jak sprawić, by dziecko polubiło ortografię, by zapamiętywało pisownię wyrazów nawet wtedy, gdy ma ogólne trudności z nauką. Zamieściłam w ebooku także mnóstwo przykładów różnych zabaw i ćwiczeń, które przy okazji ćwiczenia pisowni wpływają na ogólny rozwój dziecka – językowy i nie tylko. Tylko jeden rodzaj ćwiczeń skrzętnie i bezwzględnie pominęłam – dyktanda 😉 .

Nauka ortografii bez dyktand? To naprawdę możliwe!

Komentarze (3)

Dziękuję

maj 5, 2007 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Moje publikacje

Zajrzałam dziś na ranking najlepiej ocenionych ebooków w Złotych Myślach i okazało się, że dwa moje ebooki są w pierwszej dziesiątce (na 152 wydane pozycje). „ABC Mądrego Rodzica”, który napisałam już z rok temu, utrzymuje się cały czas na czołowych miejscach, ale gdy dziś zobaczyłam „Inteligencję Twojego dziecka” na 2. miejscu – powiem Ci szczerze: poczułam się szczęśliwa. Bardzo się cieszę, że to co piszę podoba się Wam i tak wysoko oceniacie moje prace. I mam nadzieję, że najbardziej skorzystają na tym Wasze dzieci. Bo wszystko, co piszę, piszę właśnie z myślą o nich.

Wszystkim tym, którzy wystawiali oceny moim ebookom – serdecznie dziękuję.

ebook ebook

Komentarze (3)

Dziś ukazała się w sprzedaży zapowiadana już przeze mnie druga część ebooka „Inteligencja Twojego dziecka”. Jeśli jesteś ciekaw:

  1. co wartościowego znajdziesz w nim dla siebie
  2. ile ebook kosztuje i dlaczego tak drogo 😉
  3. co obieranie ziemniaków ma wspólnego z inteligencją

zajrzyj na stronę ofertową: „Inteligencja Twojego dziecka – cz.2”.

Ebook jest w tej chwili w tzw. „uciekającej promocji”.

Komentarze (1)

Może Cię zaskoczę, ale zdradzę Ci, że wiem coś o Twoim dziecku. Zapytasz mnie, jak mogę cokolwiek wiedzieć, skoro w ogóle Cię nie znam. A jednak będę się upierać przy swoim twierdzeniu.

Wiem coś ważnego o Twoim synku lub córeczce.

Nie jestem ani wróżką, ani jasnowidzem. Nie posiadam magicznej kuli, w której mogłabym podejrzeć, co też teraz porabia Twój maluch, ani też nie umiem odczytać z kart tarota jego przyszłości ;-).

Ale jedno o Twoim dziecku wiem na pewno – to bardzo mądry i inteligentny mały człowiek. Wiem, że posiada możliwości i talenty, których nawet się nie spodziewasz. Że posiada w sobie ogromny potencjał, który się zmarnuje, jeśli nie podejmiesz odpowiednich działań, by pomóc mu rozwinąć się.

O tym skąd wiem, co drzemie w Twoim dziecku i o tym, jakie kroki podjąć, by rozwinąć jego wrodzoną inteligencję, piszę w swojej najnowszej publikacji – „ABC Mądrego Rodzica – Inteligencja Twojego Dziecka”.

Ebook jest w tzw. uciekającej promocji – dziś właśnie weszła do sprzedaży jego I część – i jest o 10 zł tańszy od rzeczywistej ceny. Od jutra jego cena będzie codziennie rosła o złotówkę, aż osiągnie swoją ostateczną wartość. Dlatego szybciutko przygotowałam ten wpis, żebyś zdążył nabyć go w cenie promocyjnej :-).

Zapraszam Cię do wejścia na stronę ofertową, gdzie będziesz mógł również ściągnąć dla siebie darmowy fragment ebooka.

Inteligencja Twojego dziecka

Komentarze (3)