Bądźmy czujni
maj 22, 2007 | Opublikowany przez w Rodzice i dziecko | Rozwiązywanie problemów wychowawczychOstatnio, przeglądając prasę, natrafiłam na wzmiankę o dziewczynce, która leży w szpitalu, walcząc o życie. Zemdlała w szkole, a zaniepokojeni nauczyciele wezwali pogotowie. Okazało się, że uczennica… przedawkowała heroinę.
Dla mnie to był podwójny szok. Po pierwsze, byłam zdumiona, że dzieci mają do czynienia z tymi najcięższymi narkotykami. Po drugie, gdy dowiedziałam się, że dziewczynka ma 12 lat, poczułam coś, co trudno opisać słowami.
Przecież mój syn jest dokładnie w tym samym wieku…
Często jest tak, że czytamy tego typu newsy i myślimy sobie: jak dobrze, że mnie ten problem nie dotyczy. Ktoś ma problem, ale nie ja. Moje dziecko? Nie, to niemożliwe.
Tylko że ojciec tej dziewczynki myślał dokładnie tak samo. Dziewczynka jest dobrą uczennicą, nie było z nią nigdy problemów. Podjęto śledztwo, by sprawdzić, czy nie zażyła narkotyku przez przypadek. Może ktoś dodał do jedzenia lub picia. Badania jednak wykazały, że dziecko ma uszkodzone płuca, co wskazywałoby na palenie heroiny i to przez jakiś dłuższy czas.
Dla tej dziewczynki i jej rodziny to wielka tragedia.Dla innych rodziców powinna to być przestroga.
Według doniesień portalu Onet.pl, najnowsze badania wykazują, że eksperymentowanie z marihuaną bądź haszyszem ma za sobą prawie co piąty piętnastolatek. Niecały jeden procent badanych młodych Polaków przyznaje się, że próbowało marihuany już w wieku 12 lat. Natomiast ponad dwa procent mając 13 lat. W przypadku piętnastolatków odsetek ten wzrasta już czterokrotnie. To są suche liczby, za którymi kryją się jednak olbrzymie ludzkie tragedie.
Bądźmy czujni. Narkotyki to nie jest już problem, który ma ktoś tam, gdzieś tam. Ten problem dotyczy nas wszystkich. Obserwujmy swoje dzieci, rozmawiajmy z nimi jak najczęściej.
I nie chodzi o to, by im robic pogadankę o narkotykach, gdy przerazi nas jakiś artykuł w gazecie. Rozmawiajmy codziennie, o wszystkim. Tylko wtedy będziemy mogli powiedzieć, że znamy swoje dziecko. Tylko wtedy będziemy mogli dostrzec coś niepokojącego.
Narkomania to choroba braku. Ma swój początek w dzieciństwie i niekoniecznie dotyczy dzieci zaniedbanych. Przyczyną może być brak miłości i poczucia bezpieczeństwa. Ale może to być również – występujący w rodzinach nadopiekuńczych – brak wolności, możliwości samodzielnego decydowania o sobie. Dlatego problem eksperymentowania z narkotykami pojawia się zarówno w rodzinach biednych, jak i bogatych. Tam, gdzie brakuje miłości, jak i tam, gdzie jest jej pod dostatkiem.
Powiedziałam synowi o tym artykule. Nie mówiłam mu, co ma robić, a czego nie. Powiedziałam tylko, jakie uczucia wzbudziła we mnie cała ta sprawa.
Wspólne rozmowy o uczuciach swoich i uczuciach dzieci, o naszych emocjach, naszych przemyśleniach są znacznie cenniejsze, niż wydawanie nakazów i zakazów.
Po prostu bądźmy czujni.
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
Wspaniały artykuł i bardzo na czasie!
Przypomniał mi sie Marek Kotański, który całe swoje życie poswięcił ludziom
dotkniętym
tym ciężkim, trudnym do wyleczenia nałogiem.
„Wychowanie człowieka to nie manipulowanie nim poprzez system nakazów i zakazów. Nic,
ponad danie siebie młodzieży nie da się zrobić. Im bardziej autentyczni będziemy
w wychowywaniu, im więcej damy z samych siebie, tym większe osiągniemy efekty
w postaci zmian w jej zachowaniu, poglądach, trwałych nastawieniach” –
Marek Kotański.
Cytat ten zaczerpnęłam ze strony poswięconej Markowi Kotańskiemu:
Ty zarazileś
ich narkomanią
Jeszcze Marka:
Narkomania – słowo, które kojarzyło się nam przez dziesiątki lat z najgorszymi sprawami gatunku ludzkiego, przyrównywane do zbrodni, zboczeń i moralnego dna – jest naprawdę określeniem okrutnego w swej wymowie stanu duszy i ciała człowieka, który nie potrafi żyć we współczesnym świecie, wymagającym bezwzględnego przystosowania się do napięć, konfliktów, szczurzego wyścigu, którego upragnionym końcem ma być za wszelką cenę sukces.
Narkoman jest w gruncie rzeczy bezbronnym człowiekiem, pełnym sprzeczności i lęków, pozbawionym naturalnej odporności na stres codziennej egzystencji, pogardzanym przez bliskich i społeczeństwo, zagubionym i bezwolnym. Narkotyk jest dla niego jedyną, znaną mu i dostępną formą obrony przed bólem istnienia, paradoksalnym schronem, w którym przyjdzie mu kiedyś zginąć.
Pani Krystyno, bardzo dziękuję za tego linka. Nigdy nie zajmowałam się problemem narkomanii zbyt szczegółowo. Czytając „Ty zaraziłeś ich narkomanią” uświadomiłam sobie, jak ogromną wiedzę miał ten człowiek, zbudowaną dzięki swojej pasji i wrażliwości.Opisuje swoje doświadczenia z taką przenikliwością i autentyzmem… Jestem naprawdę pod wrażeniem. Pozwolę sobie zamieścić tu jeszcze jeden cytat z tej publikacji, z części dotyczącej relacji rodzice – dzieci:
„Naturalnymi atrybutami młodości są optymizm, energia, entuzjazm, ruchliwość i ciekawość życia. Ile z tych wspaniałych cech potrafimy nieraz brutalnie stłamsić swoją nieufnością wobec naszych dzieci, prezentując im nasze nieciekawe, ponure postawy konformizmu, malkontenctwa, odbębniania obowiązków, traktowania życia jako pasma udręk i wyrzeczeń.
Czy potrafimy cieszyć się życiem, zarażać ich tą radością, ukazywać sens życia poprzez nasze sensowne działania i cele?”
To był bardzo mądry, wspaniały człowiek.
I dont know why these people knowingly walk in to the the mouth of death:(:(
Marku,juz cie nie ma a ja jeszcze zyje i kontynuuje twoje dzielo,to moze za mocno powiedziane ale pomagam mlodym i starszym,mniej lub bardziej zagubionym,tylko troche inaczej mysle.narkomanem zostaje sie na wlasne zyczenie i na wlasne zyczenie z tego mozna wyjsc ale nie chca i umieraja,bo nie byli kochani.chciales im zastapic ojca i to ci sie udawalo ale nie w moim przypadku,musialam sama dojsc do petli,gdzie po odratowaniu ,podjac decyzje,ze bede zyla i pomagala innym,pozdrawiam,basia rosiek
moi drodzy,tak mowil Kotan,nie on mowil-moi kochani.Narkomania zaraza sie najczesciej w domu,psychicznie ,w szkole fizycznie,gdzie jest latwy dostep do narkotyku,to wybor drogi zyciowej,kiedy mlody czlowiek nie radzi sobie ze swiatem rzeczywistym,odrzuceniem,bezmiloscia.ale to jego osobisty wybor,dlatego teraz sie karze nawet za posiadanie przy sobie narkotykow.Jak ja cpalam ,nie bylo HIVa,byly-zoltaczka wszczepienna,kila wszczepienna,ale samotnosc zawsze taka sama,mozna wyjsc z narkomanii tylko trzeba chciec,ja nie chcialam i sie nie leczylam,teraz kocham zycie,chociaz jestem wrakiem fizycznym,ale duch u mnie wielki,pozdrawiam cale rodziny z problemem,basia rosiek
narkoman ma sto powodow by zostac narkomanem ale sam wybiera takie zycie,basia
Jeśli po narkotyk sięga dorosły – to zgadzam się. Ale w przypadku dziecka czy nawet młodszego nastolatka trudno mówić o świadomym wyborze. To już raczej wynika z błędów wychowawczych rodziców – najczęściej z braku miłości lub czasu dla dziecka albo też z powodu niezrozumienia tego, jak należy okazywać miłość dziecku.
zgadzam sie i nie zgadzam sie,ja zaczelam brac majac 14 lati bylo duzo bledow wychowawczych rodzicow nauczycieli,ale ja chcialam byc narkomanka,mnie to sie bardzo podobalo,to byl moj wybor do konca,basia
Zgadzam się z Basią. Nawet jeśli 12-latek sięgnie po narkotyki, to jego wybór – świadomy na tamtą chwilę.