Brakuje nam konsekwencji
listopad 6, 2006 | Opublikowany przez w Rodzice i dzieckoOglądam sobie czasem te – tak modne ostatnio – programy z cyklu „Superniania” i obserwuję, jak rodzice radzą sobie ze swoimi pociechami. Choć formuła tych programów i ich realizacja jest tak pomyślana, by zdobyć jak największą oglądalność, to jednak można z nich sporo rzeczy wynieść. Chociażby optymistyczną myśl: Dobrze, że moje dziecko nie jest takim wcielonym diabłem ;-).
Ale tak na poważnie – najczęściej nasuwa mi się taka oto refleksja: Jak można było dopuścić do takiej sytuacji, że dziecko rządzi rodzicami i ma nad nimi niesamowitą władzę? Że rodzice są tak wyczerpani nerwowo, że w najprostszych sytuacjach reagują zupełnie irracjonalnie?
Moim zdaniem, najpoważniejszy błąd, jaki jest popełniany w przypadku rodziców – zarówno tych z „Superniani”, jak i przez nas samych – to brak konsekwencji wobec naszych milusińskich.
Zabraniamy czegoś, a za chwilę – pod wpływem impulsu – pozwalamy. Stawiamy warunki, by następnie o nich dobrodusznie zapomnieć. Wymierzamy karę, a już wkrótce – ubłagani przez małego winowajcę – karę łagodzimy lub znosimy. A małe dziecko świetnie wyczuwa, co się święci i zaczyna nami manipulować.
Robi smutną minkę, słodką buźkę, składa rączki jak do modlitwy, stosuje różne formy dziecięcego szantażu i widzi, że to działa. I tak oto bystry i inteligentny człowieczek dochodzi do wniosku, że jeśli metoda jest skuteczna, to należy ją stosować :).
Znam doskonale ten problem z autopsji. Moja córka jest typem słodziutkiej, milutkiej, rozkosznej dziewczynki, która …. bez trudu rozkłada na łopatki największego twardziela ;). I choć z synem nie mam specjalnie trudności, by być konsekwentną, tak z nią muszę naprawdę nad tym pracować. Wzmożonym wysiłkiem umysłu i siłą woli.
Rodzice bywają mało konsekwentni z różnych powodów. Czasem się boją, że syn czy córka pomyślą, że się ich nie kocha. A przecież można powiedzieć: „Bardzo Cię kocham, ale nie możesz zachowywać się w ten sposób. Każdy musi ponosić konsekwencje swojego zachowania i dlatego poniesiesz karę.” Albo: „Kocham Cię i bardzo mi na Tobie zależy. Dlatego nie mogę Ci na to pozwolić”.
Brak konsekwencji nie jest odzwierciedleniem miłości, tylko początkiem katastrofy wychowawczej…
Czasem rodzice po prostu nie mają siły na to, by być konsekwentnym. Jeśli dziecko za karę nie może oglądać po południu telewizji, a potem chodzi i marudzi, przeszkadzając nieustannie dorosłym domownikom, to często dalszy scenariusz jest przewidywalny: rodzice – żeby mieć święty spokój – ulegają prośbom i pozwalają dziecku usiąść przed telewizorem. I wtedy mają wreszcie chwilę wytchnienia. Tylko że jest to myślenie bardzo krótkowzroczne. Chwila wytchnienia teraz, a duże kłopoty w przyszłości.
Dlatego uczmy się konsekwencji w działaniu. Jeśli jest kara – trzeba ją odbyć. Jeśli jest zakaz – trzeba się go trzymać. Niech dziecko wie, że nie może swobodnie wpływać na nasze decyzje. Że są pewne granice, których nie należy przekraczać. Ale też niech wie, że jego „grzeszki” nie mają wpływu na nasze uczucia – że jest bezgranicznie kochane bez względu na to, co zrobi.
O tym, jak karać dziecko, sporo pisałam w swoim ebooku „ABC Mądrego Rodzica”. Najważniejsze, by kara:
- stanowiła bezpośrednią konsekwencję nieodpowiedniego zachowania
- nie naruszała godności dziecka
- nie była metodą na rozładowanie złości rodzica
- nie poddawała w wątpliwość miłości do dziecka
Być konsekwentnym to nie znaczy nie kochać.
Być konsekwentnym to znaczy kochać mądrze.
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
Zostaw komentarz