Dzieci i tabliczka mnożenia (cz.2)
styczeń 11, 2007 | Opublikowany przez w Dziecko i matematykaWracam do tematu nauki tabliczki mnożenia – tak jak obiecałam :-). W poprzednim wpisie podałam kilka wskazówek na temat tego, jak się do tego zabrać oraz zaproponowałam przykładowe zabawy z wykorzystaniem karteczek i patyczków.
Dziś coś na temat NASTAWIENIA. A później – mały prezencik dla Ciebie i Twojego małego geniusza :-).
Czy wiesz, dlaczego wiele dzieci boi się matematyki? Dlaczego za nią nie przepadają i uważają ją za trudną? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo ich rodzice mają do tego przedmiotu negatywny stosunek. Nawet jeśli sami przed sobą się do tego nie przyznają :-).
Jeśli chcesz, by Twoja pociecha nie miała problemów z matematyką, musisz sprawić, by ją polubiła i uznała za ciekawy przedmiot. Żeby tego dokonać, trzeba zmienić SWOJE WŁASNE nastawienie. Dziecko wyczuwa na kilometr, co TY myślisz na temat matematyki i w sposób naturalny i nieświadomy to nastawienie przejmuje.
Dlatego uważaj, co mówisz do córki czy synka. Powstrzymaj się przed komentarzami typu: „Nie wiem, czy sobie dasz radę, bo to trudne zadanie” albo „Nigdy nie lubiłem matematyki” albo też „Matematyka nie jest prosta i trzeba dużo ćwiczyć, żeby ją zrozumieć”.
Powiedz raczej: „To zadanie to prawdziwe wyzwanie! W sam raz dla mojej zdolnej córeczki / bystrego synka” albo „Matematyka jest bardzo fajna – rozwiązywanie tych wszystkich łamigłówek to duża frajda” albo też „Im więcej ćwiczysz, tym stajesz się coraz lepszy. Niedługo będzie z Ciebie prawdziwy drugi Einstein ;-)”.
Wtedy Twój maluch będzie darzył matematykę podobną sympatią, jaką darzy łamigłówki, rebusy i puzzle.
No to tyle na temat nastawienia. A teraz obiecany prezent :-). Przygotowałam dla Ciebie (a właściwie dla Twojego młodego matematyka) zestaw kilkunastu zadań, których celem jest przećwiczenie tabliczki mnożenia w zakresie od 0 do 25.
Jeśli Twoje dziecko jest właśnie na takim etapie, możesz sobie te zadania wydrukować i serwować małemu uczniowi w niewielkich dawkach :-). Jeśli natomiast Twój syn czy córka są na poziomie niższym lub wyższym, niechaj te zadania zainspirują Cię i pokażą, na jak wiele różnych sposobów można ćwiczyć te nudne słupki…
Oops… przepraszam. Chciałam powiedzieć – fascynujące słupki :-D.
Sprawdź także inne ćwiczenia na tabliczkę mnożenia w naszym serwisie.
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
Każdy rodzic powinien zapoznać się z książką P. Joli. To duża korzyść nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców. Rodzice często nie wiedzą jak mogą pomóc swojemu dziecku, więc nie pomagają, albo, żle pomagają. Pani Jola inspiruje i podsuwa ciekawe rozwiązania w formie zabawy.
Buszując po tym pięknym blogu, mozna zorientować się, że P. Jola zna psychikę dziecka i pisze sercem.
Umieściłam Pani stronę na mojej, żebym miała pod ręką ciekawe pomysly i inspiracje dla mojego wnuczka. Ma dopiero 1.5 roczku, ale moja edukacja powinna być wcześniejsza.
Półtora roku to wspaniały wiek :-). Nawet wtedy można zrobić wiele dobrego – zachęcać dziecko do podejmowania różnych wyzwań odpowiednich do jego wieku, często go chwalić za wszystkie wspaniałe „wyczyny”, uczyć go różnych umiejętności – zawsze w formie zabawy i z uśmiechem na twarzy. No i oczywiście okazywać mu dużo, dużo miłości ale i spokojnej konsekwencji w razie wybryków… Ale mądra babcia już to na pewno wszystko dawno wie :-).
Chciałabym się dowiedzieć czy ma pani jakieś rady co do skutecznej nauki matematyki, ale dziecka starszego. Mam 12lateniego chłopca któremu chce pomóc nauczyć się tabliczki mnożenia. Ma z nią problemy do tej pory. Na razie wypróbuje metodę ze słupkami i wełną, potem zobaczymy.
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie rady.
Witam pani Marysiu,
warto by było zbadać, jakim typem ucznia jest chłopiec – czy raczej wzrokowiec, czy słuchowiec, czy kinestetyk. Większość ludzi to wzrokowcy, ale jeśli dziecko będzie słuchowcem, to wymienione przeze mnie zabawy będą mniej pomocne, albo trzeba będzie za każdym razem wszystkie działania i wyniki mówić na głos. Kinestetycy potrzebują zaś ruchu, więc przydaje się wszelkiego rodzaju przesuwanie, przystawianie lub cokowiek innego, gdzie dziecko ma okazję wykazać aktywność fizyczną, związaną z ruchem.
Proponowałabym też chłopcu uczyć się i powtarzać działania pewnymi partiami, nie wszystkie naraz. Na przykład wyznaczyć sobie jakiś limit – na początku 5 działań dziennie, jeśli się okaże, że jest to dość łatwa dawka, to zwiększyć np. do 7 działań i ćwiczyć CODZIENNIE. Np. pierwszego dnia przećwiczyć wybrany zestaw pięciu działań – powiedzmy 6×4, 7×7, 8×3, 2×9, 5×8. Ę?wiczyć te pięć działań na różne sposoby – te które podałam + dowolne inne (np. zwykłe przepytywanie na głos, rysowanie – łączenie działań z wynikami na kartce długopisem itd.). Kolejnego dnia zacząć od powtórki poprzednich i dodać kolejne 5 lub 7 działań. Tu jest ważna systematyczność, no i oczywiście pozytywne nastawienie i cierpliwość. 12-letni chłopak to dziecko, które wchodzi już w okres dojrzewania i łatwo go można zranić czy zrazić.
Dość ciekawym rozwiązaniem jest wykorzystanie programu Supermemo. Nie wiem, czy Pani zna ten program. On jest głównie wykorzystywany do nauki pamięciowej słówek z obcego języka, ale równie dobrze może być wykorzystany do nauki tabliczki mnożenia. Można ściągnąć z internetu darmową starszą wersję tego programu, ale tu by się przydał ktoś, kto jest obyty z programami albo zna zasady działania Supermemo. Supermemo przepytuje wg określonych dat danę osobę z jednostek, które są wprowadzone do bazy. Przepytuje dość inteligentnie, bo z tych jednostek, które są pamiętane dobrze, przepytuje rzadko, a tych, które pamiętane są słabiej, przepytuje częściej. Dużo by o tym pisać, ale może akurat miała Pani styczność z tym programem.
Niech sobie także syn ćwiczy w moim serwisie, jeśli ma taką możliwość – są testy online, quizy. Niedługo przygotuję test online, który będzie przepytywał ze wszystkich działań.
Tabliczka mnożenia to kwestia przede wszystkim systematycznego ćwiczenia, najlepiej wykorzystującego różnorodne metody. Wierzę, że chłopiec – przy odrobinie wytrwałości – sobie poradzi 🙂
Dziękuje pani Jolanto,
ów 12-latek nie jest moim synem. Mam z nim zajęcia jako wolontariuszka. Mam mu pomóc i pokazać, że szkoła nie jest tylko i wyłącznie mordęgą.
Nie znam go zbyt dobrze ale zauważyłam, że jest dzieckiem dość ruchliwym mającym problemy z koncentracją. Jego uwagę dość dobrze przykuwają zadania manualne i łamigłówki dlatego też myślę, że zacznę od zabaw wymienionych w pierwszej części artykułu oraz od ćwiczeń dostępnych na stronie.
Myślę też, że umówimy się, że będzie zapamiętywał kilka działań i codziennie dokładał kilka nowych tak jak mi to pani zasugerowała.
Mam nadzieje, że oboje odniesiemy sukces, zwłaszcza, że ja bardzo lubię matematykę 🙂
Pani Marysiu – jestem naprawdę pełna podziwu. Uczyć własne dziecko wcale nie jest łatwo, a cóż dopiero nastolatka, którego się nie zna 🙂 Ale widząc Pani nastawienie, jestem pewna, że sporo Pani osiągnie.
Może jeszcze warto sprawdzić, czym się chłopiec interesuje? I połączyć to z matematyką. żeby zauważył, że matematyka przydaje się w różnych dziedzinach.
O, teraz mi przyszła do głowy taka zabawa w sklep. Niech to będzie sklep z jakimś asortymentem, który chłopcu pasuje (np. elektronika?). On będzie kupował u Pani coś w ilości kilku sztuk (baterie do aparatu, czyste płyty DVD, CDRW, coś jeszcze może by się znalazło, czego cenę można by określić na mieszczącą się w przedziale do 10 zł). Pani (jako sprzedawca) mówi mu, ile ma zapłacić, a on ma pilnować, żeby pani go nie oszukała. Np. kupuje płyty DVD po 6 zł za sztukę – prosi Panią o 8 sztuk, a Pani mu na to – 52 złote. Jego zadaniem jest albo „zapłacić” albo powiedzieć, ze pani go chce oszukać. Taka zabawa może mu uświadomić, po co mu ta nieszczęsna tabliczka mnożenia 😉
Można też przygotować samemu grę planszową, w której można wykorzystać tabliczkę mnożenia. Na drodze do mety będą pola-pułapki z pytaniami. On przygotowuje pytania dla Pani (z jakiejś dziedziny, w której się zna), a Pani przygotowuje pytania dla niego z tabliczki mnożenia. Rzucacie kostką – kto wejdzie na pole pułapkę, ten musi odpowiedzieć na pytania przeciwnika. Jeśli odpowie – przechodzi określoną ilość pól do przodu, jeśli nie odpowie lub odpowie nieprawidłowo – cofa się lub traci kolejkę. Tu można wymyślić jakieś własne warianty tej gry.
Zabawa w sklep jest naprawdę ciekawym pomysłem 🙂 myślę, że z tego skorzystam. Tematem którym się interesuje jest ponad wszystko sport i trochę gry komputerowe. Już podczas pierwszego naszego spotkania przyznał, że mam racje, że matematyka jest potrzebna aby wiedzieć ile się zarabia jako sławny piłkarz i czy go nie oszukują.
Spotykamy się w najbliższy piątek, zobaczymy czy naprawdę kompletnie nie umie tabliczki czy tylko pewnego zakresu.
No i oczywiście, nie taki diabeł straszny jak go malują więc jestem pewna, że 12-latek też nie okaże się nie do pokonania.
W takim razie trzymam mocno kciuki za powodzenie tego pedagogiczno-dydaktycznego przedsięwzięcia ;))