Entuzjazm jest zaraźliwy
listopad 28, 2006 | Opublikowany przez w Inteligencja emocjonalnaKażdy z nas chciałby, żeby jego dziecko odniosło w życiu sukces. I to, czy tak się stanie, nie jest kwestią przypadku, przeznaczenia, dobrego czy złego losu, a nawet nie skutkiem posiadanych genów. Jest to tylko kwestia ukształtowania w dziecku odpowiedniej postawy. Postawy, która pozwoli mu śmiało iść przez życie, podejmować różne wyzwania, uparcie dążyć do celu.
Czynników niezbędnych do osiągnięcia sukcesu jest wiele. Jednym z ważniejszych jest ENTUZJAZM. Ralph Waldo Emerson – znany amerykański eseista i myśliciel powiedział niegdyś:
Każdy wielki i imponujący ruch zapisany w annałach tego świata jest zwycięstwem entuzjazmu. Bez entuzjazmu nigdy nie osiągnięto niczego wielkiego.
Entuzjazm nadaje rozpędu naszym działaniom. Naoliwia mechanizm, który pcha nas do przodu i nie pozwala przejmować się napotykanymi trudnościami. Entuzjazm w połączeniu z zainteresowaniami tworzy pasję, która nadaje sens naszemu życiu i umożliwia pełne realizowanie własnego potencjału.
Ale jak zrodzić taki entuzjazm w naszym dziecku? Jak wzniecić w nim ten żar, który w dorosłym życiu rozpali się pełnym blaskiem?
Odpowiedź jest prosta.
Wystarczy, że ENTUZJAZM BĘDZIE W TOBIE.
Dzieci nas uważnie obserwują. Nasze słowa, gesty, zachowania są dla nich pewnym wzorcem, który – nawet jeśli nie w pełni uświadomiony – przenika niepostrzeżenie do ich sposobu wyrażania się i postępowania.
Załóżmy, że pasjonuje Cię praca w przydomowym ogródku. Z wielkim zaangażowaniem oddajesz się pielęgnacji swoich grządek, pieczołowicie pielisz chwasty, czytasz nieustannie książki i magazyny, dzięki którym pogłębiasz swoją wiedzę. Porady i wskazówki z zapałem wprowadzasz w życie i – gdy przychodzi pora plonów – z dumą pokazujesz wspaniałe okazy kwiatów czy warzyw.
Wiesz, jak wygląda człowiek pełen entuzjazmu? Roziskrzone oczy, uśmiechnięta twarz, żywa gestykulacja. No i nie zamykająca się buzia, bo o swoich prawdziwych zamiłowaniach można mówić bez końca :). Patrzeć na kogoś takiego to sama radość. Taki entuzjazm jest niezwykle zaraźliwy. Nawet jeśli nie zainteresujesz malucha swoim ukochanym ogródkiem, to będzie on świadkiem emocji, których sam będzie chciał doświadczyć. Ale – prawdę mówiąc – jestem przekonana, że zacznie oglądać te Twoje grządki razem z Tobą
Moją pasją stało się ostatnio stworzenie w internecie własnej przestrzeni, gdzie będę mogła podzielić się swoimi przemyśleniami i obserwacjami. Gdzie będę mogła służyć pomocą rodzicom i ich dzieciom. Syn i córka z ciekawością obserwują, z jakim przejęciem stawiam pierwsze kroki w HTML-u, CSS-sie i innych „paskudztwach” związanych z tworzeniem stron :), a które są mi niezbędne, by osiągnąć swój cel. Opowiadam im o tym, co robię, pokazuję swoje sukcesy i porażki, a one… cieszą się i martwią – żywiołowo i spontanicznie – razem ze mną.
Bo entuzjazm jest zaraźliwy.
Co ciekawe, mój syn ostatnio wymusił na mnie, bym mu dawała lekcje tworzenia stron internetowych. Hm… Uczył ślepy kulawego… 😉 Ale cieszy mnie, że ma taki zapał. Może uda nam się stworzyć coś wspólnie.
A może Ty uważasz, że entuzjazm jest przywilejem młodości, a dla „statecznego” mężczyzny lub „dojrzałej” kobiety jest to już przeżytek? Przytoczę Ci więc słowa Thoreau, cytowanego w świetnej książce „Praktyczne metody osiągania sukcesów” M.R. Kopmeyera:
Nie ma człowieka starszego niż ten, który przeżył już swój entuzjazm.
Nie jest ważne to, ile masz lat. O Twoim prawdziwym samopoczuciu decyduje fakt, czy masz pasję, zamiłowania, czy potrafisz oddać się uniesieniu. Jeśli nie jesteś w stanie wzniecić w sobie takiego żaru, to zajrzyj do wyżej cytowanej książki. Znajdziesz tam proste techniki, które pomogą Ci rozbudzić Twój wewnętrzny entuzjazm. Zrobisz tym samym coś dobrego dla siebie, a także – dla swojego dziecka.
Bo entuzjazm jest zaraźliwy :).
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
Dzieci nie trzeba uczyć entuzjazmu. One mają go w sobie od samego początku. Dzięki niemu uczą się chodzić i mówić. Nie poddają się mimo porażek i nie powodzeń.
To my dorośli nie potrafimy się cieszyć życiem. Jedyne co potrafimy to kolekcjonować papierki i świcące kamyczki. Wywoływać wojny i kłócić się między sobą. Dzieci to widzą i naśladują.
I tak koło się zamyka.
To prawda, że nie trzeba ich uczyć. Tylko że łatwo ten ich naturalny entuzjazm zgasić. Tym samym zatrzaskujemy im drzwi do czegoś, co się nazywa szczęście. Radość życia bierze się z entuzjazmu, a niektórzy rodzice na siłę chcą przekonać dziecko, że życie jest smutne i ciężkie. I potem nic dziwnego, że nasze ulice są pełne przygnębionych, zestresowanych smutasów 😉
A w ogóle cieszę się, że ktoś mi przypomniał o tym moim starym wpisie sprzed trzech lat. To były początki tworzenia tego serwisu – ech, łza się w oku kręci ;))