Nauka czytania metodą Glenna Domana
kwiecień 26, 2007 | Opublikowany przez w Inteligencja językowaJest to metoda, która wzbudza ostatnio coraz większe zainteresowanie i jeśli masz dziecko w wieku żłobkowo-przedszkolnym (lub młodsze), warto się z tą metodą zapoznać i rozważyć jej zastosowanie u siebie w domu. Wg Glenna Domana – twórcy tej metody, dzieci w wieku 0 – 5 lat są dużo bardziej inteligentne i pojętne, niż wielu ludzi przypuszcza. Ponieważ maluchy wykazują niezwykłą ciekawość świata, są bardzo otwarte na wszelkie nowości, bardzo chłonne i gotowe poznawać wszystkie tajniki otaczającej je rzeczywistości, można tę naturalną ciekawość wykorzystać i właśnie w najwcześniejszych latach życia zacząć uczyć dziecko czytania.
Co ciekawe, teorię tę zaczęto opracowywać w oparciu o wyniki osiągane przez dzieci chore, z poważnymi uszkodzeniami mózgu. Okazało się, że mimo niepełnej funkcjonalności tego narządu, dziecko jest w stanie nauczyć się czytać w bardzo wczesnym wieku. Zaczęto prowadzić dokładniejsze badania i później ten sam zaskakujący rezultat uzyskano również w przypadku dzieci zdrowych.
W metodzie Domana wykorzystuje się wycięte z kartonu paski wielkości 10x60cm. Na kartkach wypisane są pojedyncze słowa – dużymi literami, wyraźnym czerwonym drukiem o wysokości 8 cm. Karty te są pokazywane dziecku kilka razy dziennie, na parę sekund każda. Doman opisał w swoich pracach dokładny scenariusz kolejnych etapów nauki – ile kart, jaka częstotliwość lekcji”, jaka częstotliwość wymiany kart na nowe itd.
Dziecko można uczyć w ten sposób nawet wtedy, gdy nie ukończyło jeszcze pierwszego roku życia. Oczywiście w tym przypadku nie można spodziewać się natychmiast spektakularnych rezultatów, ale w dłuższym okresie czasu okazuje się to bardzo korzystne dla przyszłych osiągnięć dziecka. Najbardziej optymalny wiek na rozpoczęcie nauki czytania to 3 lata.
Dzięki temu, że dziecko szybciej opanowuje tę umiejętność, wzrasta jego poziom inteligencji i wiedzy ogólnej a także zasięg przyszłych zainteresowań.
Najważniejsze w tej metodzie jest to, by zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica nauka czytania była dobrą zabawą, a nie uciążliwym obowiązkiem. Stąd tak ważne jest, by towarzyszył temu zawsze dobry humor i uśmiech. Jeśli dziecko lub rodzic ma zły dzień, jest rozdrażnione lub chore, lepiej tę naukę przełożyć na bardziej odpowiedni czas. Poza tym nie jest to nauka w rozumieniu szkolnym, gdzie dziecku prezentuje się jakiś wycinek wiedzy, a potem sprawdza się jego umiejętności i ocenia. Jest to tylko zabawa, w której dziecko obcuje ze słowem pisanym (zaczynając od całych słów, poprzez wyrażenia aż po krótkie zdania), ale nie stawia się mu w tym czasie żadnych wymagań ani nie oczekuje konkretnych wyników w konkretnym czasie.
Jeśli chcesz poznać dokładnej szczegóły tej metody, to zajrzyj tutaj. Jest to artykuł, który znalazłam w internecie i opisuje on tę metodę w sposób rzetelny, a jednocześnie zwarty i treściwy. Co do książek, to pracę z dzieckiem metodą Domana (zarówno w nauce czytania, jak i matematyki) opisuje Katarzyna Rojkowska w „Naucz małe dziecko myśleć i czuć”. Również na moim blogu był już częściowo poruszany ten temat w komentarzach do wpisu Dzieci i czytanie. Jeśli jeszcze nie miałeś okazji się z nimi zapoznać, to zapraszam.
Jedno jest pewne – nauka czytania to niezwykle ważny element w edukacji dziecka i warto zrobić wszystko, by dziecko czytało swobodnie, sprawnie i by czytanie sprawiało mu dużą przyjemność.
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
P. Jolu, jak zwykle świetny artykuł. Jestem za! Popieram wczesne nauczanie dzieci czytania, ale tylko w formie zabawy, tak jak Pani sugeruje. Na podstawie własnych dowiadczeń, mogę powiedzieć, że jest to korzystne. Wiele przykładów z dzieciecych czasów mi się nasuwa, może coś napiszę więcej, ale obawiam się, że mogłoby to wyglądać na chwalenie się.
Myśle, że warto rozpatrzyć też sprawę dzieci, które mają Wyjątkowe problemy z czytaniem. Jeden z moich synów, miał własnie takie problemy. Jest juz oczywiście dorosły, ale podejrzewam, że głośne czytanie – nie jest dla niego. Ogólnie był zdolny, po cichym przeczytaniu tekstu, potrafił wszystko w szczegółach opowiedzieć. Poświecałam mu mnóstwo czasu na naukę czytania, wyszukiwałam przeróżne metody. Nic nie działoło.
W końcu spotkałam sie z takim terminem jak DYSLEKSJA.
Dzieci z dyslekcją wymagają innego traktowania w temacie – CZYTANIE.
W moich czasach termin dyslekcji był bardzo mało znany nawet przez nauczycieli. Wiele dzieci z tą wadą, nie miało łatwego życia.
Jesli Pani, kiedyś znajdzie czas i poradzi coś w tym temacie, to myśle, że takiemu dziecku pomoże Pani bardzo, więcej niż bardzo. Potrzeba świadomości rodziców i nauczycieli jest tutaj najważniejsza, żeby nie skrzywdzić dziecka i nie zepsuć jego młodej, delikatnej psychiki, wprowadzając go w kompleksy.
Zyczę powodzenia i dalszych sukcesów w pracy jaką Pani ofiaruje dla dobra i rozwoju naszych pociech.
Dziękuję za mądre wyjasnienia odnośnie głośnego czytania.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję pani Krystyno za ciekawy komentarz.
Rzeczywiście, kiedyś na temat dysleksji wiedza była niewielka lub żadna. Teraz jednak mam wrażenie, że często nadużywa się tego pojęcia i ma się wrażenie, że 80% dzieci ma dysleksję ;-). Mówi się, że moje dziecko ma dysgrafię, moje dziecko ma dysleksję, moje ma ADHD. A czy ktoś mówi – moje dziecko ma wspaniałą wyobraźnię? Albo ma talent do przewodzenia grupie? Ale to już temat na inną okazję :-).
Co do czytania – przede wszystkim nie powinno się zmuszać dziecka do czytania na głos. Niestety obecny model edukacji szkolnej (przestarzały i nie nadążający za odkryciami dot. efektywnego nauczania) stale wymaga od ucznia płynnego czytania na głos. A po co mu taka umiejętność? Czy ktoś z nas, dorosłych, wykorzystuje kiedykolwiek głośne czytanie? Chyba tylko wtedy, gdy czytamy maluchowi bajkę na dobranoc. Tymczasem wokalizacja, czyli głośne artykułowanie słów bardzo spowalnia proces czytania i rozumienia treści.
Ja nie zachęcałam swoich dzieci do głośnego czytania. Lepiej poprosić dziecko o przeczytanie PO CICHU jakiegoś fragmentu w książce, a potem porozmawiać z nim o tym, co przeczytało. A jeśli pani w szkole zadała dziecku nauczyć się czytania na głos? Cóż – trzeba zdecydować się na coś. Albo nam zależy na piątce w szkole, albo na tym, żeby dziecko czytało chętnie i sprawnie (czytając bezgłośnie). Niestety nie da się tego do końca pogodzić.
Moje dzieci znają moją opinię na temat ocen szkolnych. Dla mnie ważne są rzeczywiste umiejętności dziecka i to, czy potrafi je wykorzystać, a nie to, czy ma piątkę czy trójkę. Pracowałam kiedyś jako nauczyciel (w szkole średniej) i wiem, że za cyferką, której rolą jest ocena dziecka, może kryć się bardzo wiele rzeczy.
Do tematu dysleksji nawiążę wkrótce. Dziękuję za podsunięcie tematu :-).
Wszystkie metody-tylko nie Domana.
Ona jest dobra w krajach anglojęzycznych, ale nie w Polsce.
U nas diametralnie odbiega gramatyka.
Dziecko potem ma problemy w szkole ze słuchem fonemowym, nie umie wyklaskać sylab.
U nas obowiązuje synteza i analiza-jak więc można polecać globalną metodę czytania-to porażka z USA a nie pomoc.
dodam, że mam dziecko z zespołem Downa, które pisze, czyta ze zrozumieniem w j.pl i ang..
Nie cudowałam w doborze metod- prowadziły mnie zasady polskiej gramatyki, składni.
Kochani: samogłoski, spółgłoski, krótkie sylaby a potem całe wyrazy i zdania.
Wyraz łączymy i dzielimy na sylaby.
Ponadto proponuję nieco glottodydaktyki (prof. Rocławskiego)
Jeśli dziecko niepełnosprawne nauczyło się – to zdrowe dzieci tymbardziej.
Przeczytałam książkę Glenna Domana i jestem pod wrażeniem. Moje spojrzenie na 19 miesięczną córkę bardzo się zmieniło. Zrozumiałam też, że mam małego geniusza w domu:-)Doman podkreśla jak ważny jest etap w życiu dziecka do 8 lat i dlaczego tak jest. Myślimy często, że edukacja dla naszych dzieci zacznie się w przedszkolu albo w pierwszej klasie, ale po przeczytaniu tej książki zrozumiałam jakie to jest błędne podejście. To prawda, że angielskie wyrazy nie odmieniają się ale jeśli moje dziecko nauczy się czytać kilkadziesiąt rzeczowników i przymiotników w ich podstawowych formach to będę zachwycona, a później rozłożę je na sylaby. Jeśli ktoś chciałby przeczytać tę książkę za darmo proszę o maile do mnie poprzez bloga. http://www.czasdlamamy.wordpress.com/
Ps.Pani Jolu bardzo podoba mi się ten blog:-) Pozdrawiam:-)
Proszę Państwa – metoda Domana powstała w oparciu o pracę z osobami z uszkodzeniami mózgu. Metoda Do mmana tjest metodą stymulujaca prawa półkulę mózgu – tę, która rozumie (wiec i szybko przyswaja) rzeczowniki w mianowniku. Jezyk zas jest sekwencyjny i przetwarzany w lewej półkuli. Przestymulowanie prawej pólkuli w świecie w którym i tak za dużo mamy obrazu – to bardzo duży błąd. W konsekwencji moze prowadzić np. do dysleksji. Język angielski jest językiem bezfleksyjnym, zaś polski fleksyjnym, o tym też nie wolno zapominać. Poza tym małe dzieci muszą słyszec wlasne realizacje – stąd gaworzenie samonaśladowcze. Jak ma zrozumiec skoro nie powtórzy i nie nada znaczenia? Podejrzewam, że metoda moze okazać sie dobra dla np osób z uszkodzeniem lewej półkuli, ale pojąć nie mogę, jak tę półkulę przez takie praktyki dobrowolnie upośledzać. Na gruncie polskim mamy metodę symultaniczno-sekwencyjną wczesnej nauki czytania,, metodę która naśladuje naturalny rozówj dziecka i usprawnia mechanizmy lewopołkulowe tak istotne w prawidłowym procesie języka i rozumienia. Metoda Domana na pewno daje szybkie i spektakularne efekty właśnie przez odwolanie sie do mechanizmów prawopółkulowych. Niestety język to nie słowa postrzegane jako obrazki. Język to sekwencje – fonemów, wyrazów zdań. A za to odpowiada lewa półkula mózgu. Proszę Państwa – jak się coś stosuje to trzeba sobie zadac pytanie – w jakim celu? I to nie tym krótkoterminowym… Pozdrawiam.
A ja polecam metodę Domana. Dlaczego? Gdy byłam na urlopie wychowawczym z nudów bawiłam się z moim synkiem. Zaczęliśmy jak miał 2 latka. Po pół roku sam się zaczął pytać o karty z wyrazami – jaka to litera. Gdy miał 3 latka czytał już np nazwy sklepów. Literował sobie głośno i o dziwo umiał to złożyć w wyraz. W wpieku 5 lat zaczął czytać płynnie. Dodam że sam do tego doszedł. Ja nic z nim nie robiłam od kiedy skończył 2,5 roku. W tej chwili ma 6 lat i czyta bajki rówieśnikom w przedszkolu. Pani jest zdziwiona bo on rozumie co czyta. Robiliśmy diagnozę szkolną i pani psycholog jego umiejętności tłumaczyła świetnym słuchem fonematycznym.
to tak z praktycznego punktu widzenia 🙂
Dobry wieczór,
z zainteresowaniem przeczytałam tekst p. Jolanty Gajdy na temat czytania globalnego. Bardzo się cieszę, że metoda ta zyskuje coraz szersze grono zwolenników w naszym kraju. To dobrze, że pisze się o możliwościach jakie daje wczesne czytanie.
Chciałabym jednak zaznaczyć, że tradycyjna metoda Domana nie sprawdza się w polskim języku z uwagi na obecność licznych form odmian (fleksji), które w angielskim są ogromnie uproszczone.
Również zalecenia Mistrza Domana dotyczące wielkości i koloru czcionki oraz sposobu i częstotliwości prezentacji plansz uległy w ciągu lat modyfikacji.
Czytaniem globalnym zajmuję się od 20 lat. Zachęcona przez Janet Doman (to ona prowadzi obecnie Instytut Rozwijania Ludzkich Możliwości w Filadelfii) zmodyfikowałam metodę Domanów i przystosowałam ją do specyfiki naszego języka.
Zapraszam na swoją stronę, gdzie o czytaniu globalnym jest chyba wszystko? 😉
http://www.czytanieglobalne.edu.pl
Pozdrawiam serdecznie
Maria Trojanowicz-Kasprzak
Niestety u mnie Glen Doman zupelnie sie nie sprawdzil, a raczej metoda matematyki. Moj synek owszem pamieta wyraz ale z matematyka jest klops. cwiczylismy od ponad roku codziennie zgodnie z jego ksiazka i bez wiekszych rezultatow.
No coz przynajmniej spedzalismy czas ze soba.
Anno, matematyka z kropkami Domana polecana jest maksymalnie do 2-go roku życia – jest zasada, że im później tym gorzej. Po 2-gim roku kropki Domana można sobie zupełnie odpuścić bo to strata czasu. Nawet sam Doman w swojej książce „LIczenie od pierwszego roku życia” o tym pisze.
Witam wszystkich!! czy może ktoś mi doradzić a raczej napisać że źle przeczytałam:)) a mianowicie czy dziecko z wadą wymowy można uczyć metodą Glenna Domanna -ponieważ gdzieś przeczytałam że nie, że to metoda dla dzieci bez wad wymowy i okrutnie mnie to zdołowało bo właśnie chciałam zacząć naukę w ten sposób(synek 4 lata), skoro jeszcze niemowlęta są uczone czytać a nie potrafią mówić więc może w ten sposób (oprócz metod tradycyjnych) wyeliminowałabym te wady i nauczyła czytać. Skonsultuje jeszcze ten temat z logopedą ale może są tu mamy z podobnym problemem??/ z góry dziękuję za odpowiedź