Terapia Holding, czyli przytulanie dobre na wszystko
listopad 11, 2006 | Opublikowany przez w Rozwiązywanie problemów wychowawczychPrzeglądając po przeprowadzce stertę swoich materiałów, czekających na uporządkowanie, natknęłam się na pewien artykuł. Podsunął mi go jeden z psychologów i pamiętam, że jego treść bardzo mnie wtedy zainteresowała. Artykuł opisuje terapię opracowaną przez Dr M. Welch i opisaną w książce jej autorstwa „Holding time” (chyba nie tłumaczonej na j. polski).
Jest to moim zdaniem świetna terapia dla dzieci, u których występują pewne nieprawidłowości w rozwoju – agresja, chwiejność emocjonalna, niegrzeczne i antyspołeczne zachowania, jąkanie się, problemy ze snem, także lęki i moczenie nocne.
U podstaw tej terapii leży przekonanie, że dziecko rozwija się prawidłowo, gdy istnieje bezpieczny i bliski związek między nim a matką. Gdy istnieje porozumienie, które rozwija się poprzez słowa, mimikę, gesty i dotyk. Zmysł dotyku jest szczególnie ważny we wczesnym okresie życia. Wrażenia dotykowe są bowiem odbierane całą powierzchnią skóry przez receptory i jeden miły dotyk wywołuje dużą aktywność mózgu. Gdy dotyk zamienia się w uścisk, intensywność reakcji układu nerwowego drastycznie wzrasta. Przytulanie (holding) to coś więcej nawet niż dotyk czy nawet uściskanie – jest to bardzo intensywne fizyczne i emocjonalne doświadczenie.
Autorka metody dr Martha Welch stwierdziła, że nieprawidłowości w rozwoju dzieci mogą być spowodowane przez zerwanie lub zaburzenie związku matka-dziecko. Systematyczne i długie przytulanie może tę relację w istotny sposób poprawić.
Opis stosowania metody:
Sesje holdingu powinny odbywać się codziennie, najlepiej wtedy, gdy zachowanie dziecka wyprowadza nas z równowagi, ale jeszcze zanim całkowicie puszczą nam nerwy. Sesja może trwać nawet do godziny czasu i składa się z trzech faz: konfrontacji, odrzucenia i rozwiązania.
Faza konfrontacji:
Matka siada w wygodnym miejscu z podparciem pod plecami, trzyma dziecko na kolanach, twarzą w twarz. Dziecko obejmuje ją w pasie nogami. Ręce dziecka znajdują się pod ramionami matki. Mama w razie potrzeby przytrzymuje ręce dziecka przez przyciskanie ich do tułowia pod pachami, nie dopuszczając do ewentualnej ucieczki, wyrywania się, bicia itp. Swoimi dłońmi trzyma głowę dziecka nakłaniając je do patrzenia sobie w oczy. Niezbędny jest kontakt wzrokowy.
Należy zadbać o komfort w czasie sesji – założyć wygodne ubranie sobie i dziecku, odizolować się od innych dziejących się w tym czasie wydarzeń w domu, zapewnić sobie ciszę i spokój (wyłączyć TV, radio, telefon, nie otwierać drzwi itp.)
W trakcie sesji matka – mocno trzymając dziecko blisko siebie – bez hamowania się (może również płakać, jeśli taką ma potrzebę) wyraża swoje uczucia i emocje – troskę, nadzieję, zniecierpliwienie, gniew, miłość. Cały czas obejmuje mocno dziecko, zachowując z nim kontakt wzrokowy.
Faza odrzucenia:
Dziecko może protestować, może próbować odwrócić się, uciekać wzrokiem, w różny sposób chcieć wyzwolić się z tej sytuacji. Mama używa swej siły fizycznej by wzmacniać cielesny kontakt i przeciwdziałać ucieczce dziecka. Absolutnie nie należy dopuścić do tego, by dziecko mogło realizować jakiekolwiek działania agresywne fizycznie (np. gryzienie, drapanie, szarpanie za włosy itp.). Matka musi powiedzieć dziecku, że nie wolno jej krzywdzić i siłą przytulenia powstrzymywać je przed tym.
Dziecko może wić się, płakać lub wrzeszczeć z wściekłości. Może wymyślać różne zaskakujące wymówki (puść mnie, chcę iść spać) lub mówić różne przykre rzeczy (kocham tatę, nie Ciebie). Walka z matką pomaga dziecku przepracować swoje uczucia, uwalnia od ciężaru złości i innych negatywnych uczuć. Mama pozwala dziecku poprzez krzyk i płacz wyrazić swoje emocje.
Najważniejsze i najtrudniejsze w fazie odrzucenia jest wzajemne komunikowanie sobie przez matkę i dziecko najgłębszych frustracji, pretensji, zmartwień. Jeśli matka przetrzyma fazę odrzucenia i nie pozwoli dziecku uciec, dochodzi do uspokojenia się malucha.
Faza rozwiązania:
Walka, zmagania i płacz ustępują miejsca intensywnej bliskości – fizycznej, dotykowej i słownej. Dziecko zazwyczaj zaczyna badawczo dotykać twarz matki, wtulać się w nią, ocierać jej łzy, mówić „kocham Cię, nie martw się już”.
Powtarzane często sesje budują bezpieczny związek, który staje się źródłem rozwoju dziecka. Matka odczuwa większe poczucie własnej wartości, lepiej radzi sobie w różnych sytuacjach, bardziej cieszy się swoim dzieckiem. Jeżeli dziecko będzie miało dobry kontakt z matką, wtedy wzrośnie jego poczucie własnej wartości, będzie miało wzór jak nawiązywać kontakty z innymi ludźmi, będzie odporne na zagrożenie wywołane ewentualną stratą rodzica.
Matka i dziecko uczą sie podczas holdingu swobodnego wyrażania wszystich uczuć i emocji – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych – bez poczucia winy, lęku czy wstydu. Uczą się przetrzymywać gniew drugiej osoby. Dziecko uczy się, że nie musi już demonstrować ich napadami złości.
Ja nie stosowałam tej metody w jej pełnym zakresie, gdyż nie miałam specjalnie kłopotów z agresją dziecka czy zachowaniami antyspołecznymi. Ale może dlatego, że budowałam dobry kontakt z dzieckiem od samego początku i tego typu ingerencja nie była już potrzebna. Ale rodzice, którzy mają problemy z agresywnymi zachowaniami u swojego malucha lub z innymi problemami wymienionymi wyżej, powinni tej metody spróbować.
Łączy ona dwa elementy, które przynoszą bardzo dobre efekty: bliski kontakt fizyczny z dzieckiem i uczenie je otwartego (ale nie krzywdzącego innych) wyrażania własnych emocji.
Dlatego powinniśmy przytulać dziecko jak najczęściej i nauczyć je mówienia: „jestem na ciebie zły, ponieważ…”, „czuję wściekłość, bo…”, „bardzo mi smutno, gdyż…”. A to już nic innego, jak rozwijanie jego inteligencji emocjonalnej.
Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.
jestem matka 2letniego synka, masz klopot polegal na tym ze bywal agresywny wobec innych dzieci szczegolnie jesli chodzilo o jego ukochane auta.gdy inne dzieci wezma mu auta zaczynal bic ,nie pomagaly prozby grozby a nawet w krytycznych syt.klaps.ostatnio czytajac wasz artykul postanowilam sprobowac i po paru jego”atakach”zlosci zaczynal sie uspokajac i tak jakby przemyslac swoj czyn.naprawde polepszyl sie kontakt miedzy nami. wielu znajomych krytykuje moja metode,twierdzac ze powinien byc ukarany a nie „rozpieszczany”w moich ramionach.ale ja wiem wie ze to co widza inni przynosi dla mnie i syna wiele korzysci.dziekuje za udostepienie wielu cennych informacji!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo się cieszę, że metoda pomogła. Często nie doceniamy znaczenia zwykłych dobrych uczuć i gestów, a przeceniamy rolę kar i gróśb. Pewnie dlatego, że dużo łatwiej jest w chwili poirytowania dziecko skrzyczeć, niż przytulić…
Pisze Pani: „Matka odczuwa większe poczucie własnej wartości, lepiej radzi sobie w różnych sytuacjach, bardziej cieszy się S WO I M DZIECKIEM”.
Proszę mi wierzyć, że nie czepiałabym się tego sformułowania, gdyby nie fakt, że wraz z entuzjastyczną opinią na temat terapii przytrzymywania wskazuje ono na sposób w jaki postrzega Pani dziecko.
Nie można prawdziwie przyjąć miłości, nie mając możliwości jej odrzucenia. Nie mieści nam się w głowie, by wymagać od dorosłego fizycznego kontaktu z innym, w sytuacji, kiedy ów człowiek nie ma na to ochoty, co więcej – budzi to w nim najstraszniejsze z emocji. Kiedy tak się stanie, zaczynamy mówić o gwałcie i dochodzić swoich praw (podstawowych praw człowieka) na drodze sądowej. „Ale przecież dziecko, to co innego, a tym bardziej przecież N A S Z E dziecko.”
Kiedy wreszcie zechcemy traktować dzieci … po prostu…jak ludzi?
Dlaczego nie dostrzegamy ich człowieczeństwa? Kiedy zrezygnujemy z podwójnych standardów moralności?
„Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
Są synami i córkami życia, które pragnie istnieć.
Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was,
I chociaż z wami przebywają, nie należą do was.
Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami.
Albowiem mają swoje własne myśli.
Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.
Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne.
Albowiem miłość nie cofa się wstecz ani nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym.
Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały.
ÄąÂucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was Swą mocą, aby Jego strzały pomknęły szybko i daleko.
Niech napięcie dłonią ÄąÂucznika napełni was radością;
Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość łuku. ”
((Khalil Gibran)
Pani Kamilo,
po pierwsze – trudno porównywać małe dzieci z dorosłymi ludźmi. Dorosły człowiek to istota dojrzała psychicznie i emocjonalnie (choć i to nie zawsze), wie czego chce, ma świadomość swojej tożsamości. Małe dziecko nie ma jeszcze żadnej wiedzy na temat siebie samego, nie potrafi sobie radzić ze swoimi emocjami, nie potrafi nawet jeszcze odróżnić rzeczywistości od fikcji. Tego wszystkiego uczy się w trakcie obcowania z rodzicami i innymi bliskimi. Trudno od tak małego dziecka oczekiwać, że będzie świadomie podejmowało wybory, czego chce.
Po drugie – my tu nie mówimy o fizycznej bliskości z byle kim, tylko o bliskości z MATKĄ. Matka to najważniejsza osoba w życiu dziecka i fizyczny z nią kontakt jest niezbędny do prawidłowego rozwoju dziecka. Pani mówi o gwałcie – a ten jest wynikiem pożądania, a nie miłości. Fizyczna bliskość z matką pozwala dziecku na doświadczenie głębokiej matczynej miłości – uczucia, które chyba nie ma sobie równych pośród innych rodzajów miłości.
Sugeruje Pani, że dziecko powinno mieć prawo odrzucenia matczynej miłości. Ależ to zupełnie niezgodne z naturą! Poza tym, ponieważ miłość i fizyczna bliskość jest tak potrzebna dziecku, jak woda i powietrze, musielibyśmy mu dać prawo do tego, by przestało pić, jeść i oddychać…
Dzieci trudne, które reagują w pierwszej chwili odrzuceniem na okazaną miłość, to dzieci, którym wcześniej tej miłości zabrakło. Dzieci, które doświadczyły braku zainteresowania i braku kontaktu fizycznego z matką. Są to dzieci zagubione i jedynie wtedy, gdy poczują, że są naprawdę kochane – bez względu na wszystko – i że są dla kogoś ważne – jedynie wtedy mają szansę na rozwinięcie dojrzałości emocjonalnej i nauczenie się okazywania i przyjmowania miłości.
Tyle się mówi o przemocy wobec dzieci, o tym że klaps to znęcanie się nad słabszym, że to wykorzystywanie przewagi fizycznej a jednocześnie słabość rodzica a nie dziecka. A czym innym jest właśnie ta metoda jak nie wykorzystywaniem owej przewagi. Czym innym jest przytrzymanie dziecka aby nie zrobiło sobie albo innym krzywdy a co innego zmuszanie siłą do określonego zachowania wobec drugiego człowieka. Przytulanie jest oczywiście jak najbardziej wskazane, moje dzieci przytulają się do mnie notorycznie i ja sama uwielbiam się do nich przytulać, gdy tylko możemy leniuchujemy na łóżku właśnie przytulając się do siebie, bawimy się np w rysowanie po plecach itd ale przytrzymywanie dziecka w chwili gniewu wg mnie nie uczy dziecka razić sobie z emocjami, robimy to za niego, nie eksperymentuje jakie w ogóle są sposoby na rozładowanie emocji i który z nich jest najlepszy. Wydaje mi się iż to my powinniśmy dzieciom pokazywać jak sami radzimy sobie w stresujących sytuacjach. A co będzie jak to nasze dzieciątko już jako dorosły człowiek nie będzie miało przy sobie akurat kogoś kto przytuli, przejmie i przeczeka za niego tą trudną sytuację? Skutki wydaje mi się iż mogą być dużo gorsze niż nam się wydaje.
Drogie Panie Anno i Kamilo. Jeżeli nie miałyście nigdy problemów z dziećmi to dziękujcie Bogu. Ja mam dwoje dzieci ze starsza nigdy nie miałam problemów natomiast syn mimo iż dostaje dużo miłości jest trudnym dzieckiem i nie raz własnie taka metoda uratowała nas przed niepotrzebną agresją. Stosuję tę metodę już od jakiegoś czasu i w tej chwili nie jest nam potrzebna tak często jak kiedyś,czyli jakieś efekty są. A jeżeli ktoś nie wie co to znaczy złość i histeria u dzieci i nie doświadczył tego na własnej skórze to niech się nie wypowiada na temat różnych może i nowatorskich metod radzenia sobie z takimi problemami
holding to jedna z bardziej chorych, niedorzecznych i krzywdzących terapii. Autorka tej metody szczególnie poleca holding w terapii dzieci autystycznych. Szkoda, że w tym artykule nie napisano o tym, że są przypadki śmiertelne. Wymuszanie kontaktu fizycznego z dzieckiem krzywdzi jeszcze bardziej. Leczyć problemy zwiazane kontaktem z kontaktem z matką wymuszonym kontaktem ?? To tak jakby ktoś infekcję grypy leczył podaniem jeszcze bardziej zaraźliwego wirusa.
Komentarz pani Jolanty Gajdy…na jakiej podstawie opiera pani te idiotyczne stwierdzenia? Dziecko nie ma świadomości? Czy kontakt na siłę rzeczywiście zlikwiduje problemy zakorzenione we wczesnych relacjach matka-dziecko?
Witam Pani Anno,
a na jakiej podstawie Pani wysuwa swoje kategoryczne stwierdzenia? Na podstawie solidnej, ugruntowanej wiedzy, popartej doświadczeniem, czy na podstawie własnych wyobrażeń na temat tej metody?
Niech się pani nie wypowiada jeżeli nie ma pani takiego problemu. Nie ma pani pojęcia jak bardzo boli matkę kiedy dziecko jest zamknięte w sobie, kiedy nie umie wyrazić emocji pozytywnych a negatywne są jego wskaźnikiem do życia a śwoją egzystęcję widzi jako szereg niepowodzeń. Takie dziecko potrzebuje wsparcia i dużo miłości a samo nie umie o nią poprosić, bo uważa że poradzi sobie samo. Boi się że jak odsłoni swoje uczucia to zostanie skrzywdzony. Trzeba mu pokazać, że pokazywanie miłości nie wiąże się ze słabością tylko z siłą. A tego dziecko trzeba nauczyć. Jak moje dziecko miało dwa lata poszło do przedszkola, ja ciężko pracowałam,popołudniami siedziało z babcią, po pracy byłam zmęczona i to wystarczyło żeby stworzyła się luka . Teraz mój syn ma osiem lat i widzę , że musimy to wyrównać. Stworzył swój świat, gdzie do swoich emocji nie wpuszcza nikogo, a negatywne emocje stały się dla niego dominujące, jeżeli okazuje miłość to jest to sztuczne i nienaturalne. Później do tego doszedł rozwód z niezbyt mądrym ojcem i człowiekiem gdzie poczucie bezpieczeństwa dodatkowo zostało zachwiane .
Więc jeżeli pani dziecko jest cudowne i wspaniałe to skacze pani do góry z radości i niech pani nie zagląda na takie strony i nie próbuje uczyć swoich mądrości.
Witam
Ja też mam podobne problemy z 13 – miesięczną córeczkę. Od poczatku jest zamknięta w sobie, trudniej okazywać jej radość i zadowolenie niż złość, dużo w niej niepokoju ruchowego. Kiedy większość dzieci w tym wieku śmieje się z byle powodu ona się złośći z byle powodu.Nie ma w tym zupełnie mojej winy i chociaż wiele matek nie zdaje sobie z tego sprawy wiele dzieci zdradza jakieś zaburzenia psychiczne od początku swojego życia. Nie jest to wina niewłaściwych relacji dziecka z matką czy relacji rodzinnych (chociaż może się przyczyniać) lecz funkcjonowania mózgu
i układu nerwowego. Teraz najlepiej widać ile zależy od biologii. Mi lekarka także zaleciła stosowanie tej metody. Dopiero zaczynam, ale dzięki mocnemu uściskowi potrafię córkę uśpić w 10 min, a samej czasem jest jej trudno usnąć przez 1-2 godziny. Jeżeli uspokoisz dziecko ruchowo, uspokoi się psychicznie – w tym wieku rozwój psycho – motoryczny jest ściśle związany.
Witam! Po pierwsze boli mnie zawsze na takich blogach jak ludzie chetnie się nawzajem oceniają.Ten Blog służy wzajemnej pomocy a tu proszę…. Zgadzam się z Panią Jolantą, że nie można porownywać małego dziecka do dorosłego. Zgadzam się też, że przemoc nie jest wskazana. Jednak nie zgadzam się, że grypy nie leczymy wirusem – a na czym niby polega homeopatia? Problemy z dotykiem, z kontaktami, z okazywaniem uczuć – czym nie lepiej leczyć „jak rozcieńczonym wirusem”. Jestem zwykłą matką, żadnym specjalistą i stosowałam taką metodę wobec swojego syna – jednak zrobiłam to intuicyjnie, nie wiedząc nawet, że jest to opisana przez kogoś metoda. czasem faza odrzucenia przebiegała u nas z lekkim dystansem, jednak zawsze starałam się zakończyć cała „sesję” przytulaniem i wyznaniem miłości i akceptacji jednak zawsze dodawałam do tego konstuktywną krytykę. W przypadku córki ta metoda raczej nie działała, ona ma zupełnie inny charakter- ale też sobie radzimy. Myślę, że punktem wyjściowym dla takich sytuacji jest założenie, że żadne dziecko nie jest złe z natury, niektórzy rodzice potrafią rozwiązywać takie problemy intuicyjnie biorąc pod uwagę indywidualizm własnego dziecka, a niektórym rodzicom trzeba poprostu podsuwać takie gotowe opracowane metody. Pamiętajmy, że wiekszość rodziców to zwykli ludzie, robotnicy, sprzedawcy,fryzjerki- (żadni intelektualiści), zmagający się często z problemami finansowymi, brakiem czasu itp. Nie mają czasu na dogłębne studia nad dzieckiem. Im potrzebne są gotowe metody, sposoby rozwiązywania problemów. A tą metodę uważam za skuteczną – opisane natomiast powyżej „skutki uboczne” raczej za wyolbrzymione.
no więc z metodą holdingu byłabym bardzo ostrożna, dziecko nie złości sie bez powodu, i proszę mi wierzyć mam częsty kontakt z dziećmi złoszczącymi się. Holding nie jest dobry na wszystko, w moim przekonaniu, jest wymuszeniem okreslonej reakcji, naszym zadaniem jest odczytanie intencji dziecka,a nie przytulanie na siłe, to tak jakby za każdym razem kiedy niemowlę zapłacze dać mu pierś, podczas gdy może ono płakać z całkiem innego powodu niż głód. Przez takie „przytulanie” pokazujemy dziecku, że nie ma prawa do wyrażania uczuć, np do złości, że złość jest zła, jak ja jestem wściekła, że mój mąz znowu nie wywiesił prania, to przytualnie tu nic nie da – on ma to pranie wywiesić, pomóc mi, zrozumieć, że potrzebuje jego pomocy, przeprosić – przytulanie zrozumiem jako stwierdzeni ” przesadzasz, daj sobie spokój – Twoje potrzeby nie są dla mnie ważne”. Trzeba zawsze dziecko zrozumieć, starać sie to robić, nie ma jednej złotej metody. Dziecko od urodzenia ma swoje potrzeby a rodzic ma sie nauczyć właściwie je rozpoznawać i odpowiadać na nie, a nie przytulać na siłę za każdym razem, jak za przeproszeniem jest „kupka w pampersie” albo boli dziecko brzuszek to czy przytulanie pomoże? Oczywiście kontakt fizyczny, dotyk, miłość są bardzo ważne, ale ich wyrazem jest również a może przede wszystkim ROZUMIENIE tego co dziecko ma nam do powiedzenia i WŁAŚCIWA odpowiedź z naszej strony. Więc jeśli dziecko ma stałe problemy z kontaktem fizycznym, jest pobudzone, złe itd to prosze bardzo nie poprzestawajmy tylko na przytulaniu, tylko poszukajmy pomocy u fachowca na przykład psychologa. Tak, ewentualne zaburzenia rozwoju mózgu, układu nerwowego wpływają na zachowanie, ale to czego dziecko i jego mózg, układ nerwowy doświadcza – w tym brak odpowiedniej reakcji na jego potrzeby też ten mózg rozwijający sie kształtuje. Dziecko STAJE się człowiekiem od urodzenia i jako człowieka z należytym szacunkiem od chwili narodzin należy je traktować właśnie ODCZYTUJĄC jego potrzeby, wtedy dziecko uczy sie siebie i świata, uczy się, że jest rozumiane, kochane, ważne i tak będzie traktować innych. Dla dociekliwych jestem psychologiem.
pani Anno i Kamilo, anko.
Proszę nie oceniajcie innych i innych sposobów radzenia sobie z dziećmi niż wasze własne. Jeżeli nie czujecie tej metody to po prostu jej nie stosujcie. Jeżeli nie potrzebujecie stosować tej metody, dziecko tuli się do was same i czujecie że ma zaspokojoną potrzebę bliskości – też nie stosujcie, proste? Proste. Z własnego doświadzczenia niani, nie rodzica mogę powiedzieć że nie ma się nigdy pełnego wpływu na dziecko, jakie jest, czy zna moje granice, czy je przekracza, więc po prostu czy jest agresywne czy nie. Nie mam na to wpływu, dziecko też myśli że mu to i to wolno skoro wcześniej nie było nauczone że to rani innych lub narusza innych granice. Może i jest krzyczane przez matkę, karane czy grozi się mu lub straszy, ale w rzeczywistości nigdy praktycznie nie poznaje konsekwencji swoich zachowań (potem zaniechuje (dziwne słowo ale nie chce sprawdzać jak powinno być poprawnie) tychże zachowań ze strachu przed karą, krzykiem czy wyzwiskami czyli po prostu przed przemocą rodziców). Takie dzieci często szukają niebezpiecznych i ryzykownych zajęć, zabaw, pochłaniają słodycze, nie zważają na własne zdrowie, szukają „kopa” z zewnątrz- ból, strach, objedzenie itp. mają wyłączony naturalny instynkt przetrwania. Lub szukają zabaw dających im kopa z wewnątrz. Kręcenie się w kółko aż do zawrotów głowy, inne kompulsje. Można powiedzieć że dziecko „tak ma”, że nie szuka kontaktu, że jest niegrzeczne, takie owakie. Można też zawalczyć o kontakt, znieść pierwsze odrzucenie przez dziecko, nie brać tego do siebie i trzymać. Wymaga to ogromnej siły, przechodzisz przez mękę wyrzytów sumienia i powtarzasz głosy takie jak na tym forum ferują „wiedzącewszystko” cnotki i matki „jabymtakniezrobiładzieciątku”. Trzymasz i rozmawiasz też sama ze sobą, mówisz sama do siebie że SIEBIE kochasz i rozumiesz i jeżeli czujesz że to jest dobre dla dziecka ty to zniesiesz, przeżyjesz, że ono ma prawo do tego i zasługuje na twój chwilowy dyskomfort spowodowany jego płaczem, „cierpieniem” i jak tego nie nazwiesz. I czujesz naprężenie jego mięśni, czujesz jak się całe rozluźnia, czujesz jak pracują jego płuca, gardło, nogi i ręce, czujesz że to jest dla niego zbawcze! że w bezpieczny sposób wyrzuca z siebie żal gniew, poczucie niskiej wartości strach. Intuicyjnie czujesz że dzięki temu lepiej zasypia, rozluźnia mięśnie i gardło, staje się silniejsze, nie będzie tak często chorowało, nabierze rumieńców i energii. Czujesz że jak się poci i staje się ciepłe to nie znaczy że jest źle. Wręcz przeciwnie. Jeżeli pozostają w tobie jakiekolwiek wątpliwości rozwiewają się zupełnie jak puszczasz dziecko, a ono zupełnie nie żywi urazy do ciebie za ten kontakt, nie unika cię ani twojego wzroku, uśmiecha się i angażuje cie do swoich zabaw i spraw.
To jak z przyjacielem, znasz go lepiej niż on zna siebie, dbasz o niego i czasem ratujesz go na siłę, bo sam jest zaślepiony, lub nie chce zawracać ci głowy
Zacytuje:
W holdingu dotyk zamienia się w ucisk, a przez to w bardzo głębokie doznanie emocjonalne i intensywną fizyczną pracę. W trakcie sesji terapeutycznej gwałtownie zmienia się aktywność hormonalna i poziom pobudzenia układu nerwowego; dotyczy to również matki, która musi zmierzyć się z własnymi lękami, ograniczeniami, poczuciem winy czy agresją.
To jest trudne
pani Olu
Tak zawsze jak dziecko ma kupkę w pampersie to je przytulam i kupka znika sama. Dziękuje pani za wnikliwy głos w sprawie
Dla dociekliwych mam paszport Polsatu
Sama stosowałam terapię Holding u swojego czteroletniego urwisa. Czytałam o niej w książce „Mały Tyran autorstwa J. Prekop.
Podczas terapii zostałam opluta, pobita ale nie pozwoliłam małemu uciec z zacisku. Teraz gdy mój synek jest zły lub nie zgadza się ze mną przychodzi do mnię, tuli się i dochodzimy do kompromisu a agresja mojego urwiska zdecydowanie spadła. Dlatego nie mogę się zgodzić z negatywnymi opiniami dotyczącymi tej terapii.
Holding zastosowałem kiedyś na dwójce naszych dzieci. Po ponad 20 latach mogę powiedzieć o skutkach. Jako dorośli ludzie sztywnieją kiedy się z kimświtają czy żegnają na zasadzie przytulenia.tozjawisko nie występuje u pozostałem dwójki dzieci już dorosłych na których holdingu ni nigdy nie użyłem.to tyle. WNIOSKI NIECH KAŻDY WYCIĄG NIE SAM. Aha dzieci są dwudziestolatkami. Sesji holdingu nie pamiętają.
dzis nasz pierwszy dzien terapi moj syn z ZA na 3,5l wił sie wszeszczał chcial uciec ale przestrzylama to plakalam razem z nim potem przyszedl czas uligi przytulil sie razem z misiem i zasnął w moich raniomach ciekawe co jutro przyniesie