Daj sobie spokój z męczennictwem

styczeń 7, 2010 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Rodzice i dziecko

Ależ się w tym nowym roku rozpisałam – to już trzeci wpis w tym tygodniu, czyli wynik dość rekordowy 😉 Ale przeczytałam pewien artykuł i po prostu nie wytrzymałam – muszę się wypowiedzieć. Chodzi o zamieszczony na Interii reportaż „Szczyt marzeń”, opowiadający o tym, jak to grupa kobiet (w większości kobiety po przejściach albo na tzw. „zakręcie życiowym”) postanowiły wejść na Kilimandżaro po to, by udowodnić sobie (i pewnie innym), że jeszcze coś znaczą i potrafią. Wyprawa jest bardzo ciekawie opisana, fajnie się to czyta, więc zachęcam do lektury. Ale – do czego zmierzam.

Sam pomysł wyprawy uważam za świetny – przede wszystkim dlatego, że sama kocham góry i uwielbiam podejmować takie wyzwania. Wiele z tych kobiet miało za sobą naprawdę nieciekawą historię rodzinną albo po prostu miało dosyć siedzenia w domu i „matkowania”. Dobrze, że znalazły pewną odskocznię, która być może poprowadzi je, w dalszym życiu, na zupełnie nowe tory. Czasem trzeba zrobić coś szalonego, żeby wrócić do normalności. Mam tylko jedno pytanie: po co czekać na taki moment w swoim życiu, kiedy człowiek jest już tak bardzo zdesperowany i sfrustrowany, że ostatnią deską ratunku staje się wejście na Kilimandżaro?

Jest wiele kobiet, które poświęcają się dla swoich bliskich – dla męża, dzieci, rodziców. Wszystko to jest OK i ma sens, jeśli czujesz, że to jest właśnie Twoje powołanie, że to Ci sprawia radość i satysfakcję i pozwala Ci się w życiu realizować. Jeśli zrezygnowałaś z siebie dla innych i czujesz się z tym w pełni szczęśliwa i spełniona – wszystko jest w porządku.

Niestety w rzeczywistości wiele kobiet to męczennice na własne życzenie. Całkowicie rezygnują z własnych zainteresowań, pragnień i marzeń dla rodziny, potem przez wiele lat gromadzi się w nich – niczym trujący jad – żal i rozczarowanie: bo rzuciły studia, bo rzuciły pracę, bo zrezygnowały z jakiegoś wyjazdu czy stypendium, a bliscy jej nie doceniają i nie okazują wdzięczności. Potem taka sfrustrowana mama wykrzykuje swój żal w trakcie awantury domowej: Co za niewdzięczność! Ja się tak poświęcam, a Ty mi się tak odpłacasz…

Piszę o kobietach, bo to one mają tendencję do męczennictwa. Niektóre wręcz się w nim lubują (nieświadomie oczywiście). To wynika chyba trochę z naszej kobiecej natury i wrodzonego instynktu macierzyńskiego. Ale warto czasem zatrzymać się w życiu na chwilę i zastanowić się – czy to, co robię, sprawia, że jestem szczęśliwym człowiekiem? Czy mam poczucie spełnienia? A może skrywam gdzieś w sobie jakiś utajony żal?

Radziłabym przyjrzeć się swoim dialogom wewnętrznym – one wiele zdradzą. Jeśli choć raz w swoich myślach użyłaś słowa „poświęcam się” czy „moje poświęcenie”, to powinna Ci się zapalić lampka ostrzegawcza. A jeśli choć raz pomyślałaś o tym, że Twoje dzieci w ramach wdzięczności są Ci coś winne, to już nie jest lampka ostrzegawcza, ale potężna syrena alarmowa 😉

Jedno jest pewne – matka, która nie czuje się spełnionym, szczęśliwym człowiekiem, NIE będzie dobrą matką. Koniec kropka. Męczennica, która ma poczucie, że poświęca się dla swojego dziecka, oddając jemu cały swój czas i zaangażowanie, ROBI DZIECKU KRZYWDĘ. Chcesz mieć szczęśliwe dziecko? Sama bądź szczęśliwa. Szczęście jest zaraźliwe, szczególnie w rodzinie. A szczęście wynika z realizacji własnego życiowego powołania. Każdy człowiek ma takie powołanie, tylko nie każdy umie je w sobie odkryć.

Jeśli czujesz, że Twoim powołaniem jest całkowite oddanie siebie rodzinie i widzisz w tym prawdziwy sens swojego życia – to super. Jeśli jednak Ci czegoś brakuje, chciałabyś się także sprawdzić w czymś innym, również inaczej się realizować, to wszystko można, a nawet trzeba pogodzić. Wychowanie dzieci to pewien obowiązek wynikający nie tylko z regulacji prawnych, ale także z poczucia odpowiedzialności, które każdy rodzic powinien w sobie mieć. A szczęście to coś więcej, niż wzorowe wypełnianie obowiązków. To możliwość realizacji siebie, swoich celów i pragnień.

Zadbaj o własne szczęście, bo szczęśliwa matka to najlepsze, co może się dziecku przytrafić.

I nie czekaj z tym do chwili, kiedy będziesz miała wszystkiego dosyć i  postanowisz rzucić wszystko w diabły, by ruszyć na zdobywanie pięciotysięcznika. By udowodnić sobie i innym, że jeszcze coś jesteś warta. Zadbaj o swoje szczęście TERAZ.

A propos – może warto coś niecoś poprawić lub dopisać w swoich postanowieniach noworocznych? Najlepiej sprawdź to od razu ;))

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Komentarzy (5)

  • Anita pisze:

    Piekny wpis, zwlaszcza te slowa ze jak mataka jest szczesliwa to i dziecko jest szczesliwe….
    Musze cos zmienic w swoim zycu bo juz chyba stalam sie taka meczennica:(

  • Oj, to koniecznie, Pani Anito 🙂 Najlepiej zacząć od małych kroków – zacząć sobie robić drobne przyjemności, trochę przeorganizować życie w rodzinie, żeby znaleźć czas dla siebie.

    Rodzic, który się poświęca całkowicie i zaniedbuje swoje potrzeby, ma tendencję do nieświadomego obwiniana za ten stan rzeczy swoich bliskich, dla których się – w swoim przekonaniu – poświęca. A to już pierwszy krok do nieszczęścia, bo w pewnym momencie czara goryczy się przelewa i wtedy może być już za późno na naprawianie relacji rodzinnych.

    Warto przemyśleć, co można zmienić, z jakich obowiązków można zrezygnować (np. przenosząc je na kogoś innego) i… na co tak naprawdę ma się ochotę 😉

  • Dorota S pisze:

    Pani Jolu

    Wprawdzie nie jestem matka (na pewno przyjdzie na to czas ;)) ale z checia odwiedzam Pani serwis. Zazwyczaj rzadko czytam w Internecie artykuly i porady na temat dzieci, bo temat ten ogolnie mnie nie dotyczy. Jednak SuperKid jest dla mnie wyjatkowy 🙂 Wspaniale teksty, pelne optymizmu, ktore nie traktuja wychowania szablonowo lecz pomagaja aby nasze dzieci stawaly sie coraz lepszymi ludzmi. I – jak glosi Pani przeslanie – by byly szczesliwe.

    To chyba dowod na to, ze niekoniecznie trzeba byc rodzicem aby zostac jego odbiorca. Pani grupa docelowa moze byc znacznie szersza 😉 Osoby chcace zostac rodzicami, nawet w dalekiej przyszlosci – znajda cos dla siebie. Gdyz serwis po prostu uczy jak zyc. Aby zaczac najpierw od siebie by potem swojemu dziecku, kiedy juz przyjdzie na swiat – zaszczepic pozytywne wartosci.

    Ma Pani tak lekki sposob przekazywania wiedzy, trafne spostrzezenia i przede wszystkim jest konsekwentna. Mialam okazje przeczytac Pani ksiazke, troche na inny temat niz dzieci a mianowicie „E-bizness jako sposob na sukces”. Procz wywiadow z roznymi ciekawymi ludzmi wspomniala Pani o tworzeniu SuperKid. Jestem naprawde pod warazeniem! Ksiazka ta rowniez potwierdzila ze swietnie Pani pisze. Ogolnie i szczerze – to dla mnie jedna z lepszych ksiazek wydawnictwa, w ktorym zostala wydana 🙂

    By nie odbiegac od tresci tego wpisu, rowniez uwazam, ze wiele kobiet narzuca na siebie cierpienie tylko tym, ze za bardzo sie poswieca. I to nie tylko w macierzynstwie lecz w wielu innych dziedzinach – praca, zwiazek itp. Ale czy jest z tym szczesliwa i czy ma usiech na twarzy? Czesto za ten trud – co jest przykre – nie otrzymuje nic w zamian a w skrajnych przypadkach znajduja sie tacy, ktorzy – gotowi sa nia wykorzystac pomiatac 🙁 Jestem osoba ktora wykorzystywaniu i pomiataniu mowi zdecydowanie NIE! Dlatego zgadzam sie z tym, ze kobieta sama powinna temu przeciwdzialac, byc silna, korzystac z zycia i wykorzystywac swoje mozliwosci. Takich przeslan do kobiet powinno byc znacznie wiecej.

    Na koniec zycze Pani aby SuperKid dalej sie rozwijal. By istnial w przyszlosci kiedy zostane juz matka 🙂 bo wierze, ze znajde w nim inspiracje i wskazowki.

    Pozdrawiam serdecznie

  • Pani Doroto, bardzo dziękuję za tyle miłych i ciepłych słów 🙂 To fakt, że bardzo sobie cenię szczerość i bezpośredniość – takie są również moje książki czy wypowiedzi. Być może dlatego tak jest, że w dzieciństwie mi na szczerość i spontaniczność nie pozwalano – ale to już inna bajka.

    Cieszę się, że właśnie tak odbiera Pani mój serwis, bo to znaczy, że cel, jaki sobie założyłam, jest dobrze realizowany. Wszystkie życzliwe słowa i opinie, które do mnie docierają, dodają mi dużo otuchy i sił do dalszej pracy.

    A co do kobiet, myślę, że każda powinna uzmysłowić sobie, że najpierw powinna pokochać i zaakceptować siebie oraz zaspokoić swoje duchowe czy intelektualne potrzeby – dopiero wówczas będzie w pełni dojrzałym człowiekiem, zdolnym obdarzać innych – bezinteresownie i z miłością. Zresztą to samo dotyczy i mężczyzn. Człowiek, który nie ma w sobie miłości do siebie, nie znajdzie też w sobie miłości dla innych. Mówię tu o prawdziwej miłości – bezwarunkowej i bezinteresownej.

  • Aga pisze:

    Uważam, że nie ‚kobiety’ są skłonne do męczennictwa, a osoby niemądre i niezdolne do zaakceptowania prostej prawdy – że bez zadbania o własne potrzeby nie da się uzyskać szczęścia.
    Poświęcanie się dla rodziny? Tak, ale wtedy, gdy przynosi to zadowolenia mnie samej.
    Osobiście sądzę, że również mężczyźni są w stanie czerpać radość z poświęceń.
    Stąd też dodałabym kilka słów do opisu ‚kobiet męczenniczek’; ‚w naszej kulturze kobiety są tak wychowywane i kształtowane, by uważały poświęcenie dla rodziny za obowiązek – stąd też bywają skłonne…’



Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *