Czytałam niedawno bardzo wzruszającą książkę, której fragment koniecznie chciałabym Ci przytoczyć. Dlaczego? Bo bardzo mi się spodobał – stanowi świetne przesłanie dla mam i tatusiów (choć książka nie jest poradnikiem dla rodziców 😉 ). To będzie takie moje przesłanie na ten Nowy Rok – zamiast życzeń .
Pewnego razu, jakieś dwanaście lat temu, kiedy Chris miał siedem, a Laura dziewięć lat, zabrałem je na przejażdżkę swoim nowiutkim kabrioletem Volkswagena.
„Zachowujcie się grzecznie w nowym samochodzie wujka Randy’ego” – nakazała im moja siostra. – „Wytrzyjcie buty, zanim wsiądziecie do wozu. Nie róbcie tam bałaganu. Nie pobrudźcie go”.
Słuchając jej, pomyślałem, w sposób typowy dla wujka kawalera: takie właśnie upomnienia powodują skutek odwrotny do zamierzonego. Oczywiście, że dzieci zabrudzą mi samochód. To silniejsze od nich. Postanowiłem więc załatwić sprawę od razu. Kiedy moja siostra ustalała zasady obowiązujące w moim wozie, powoli i z rozmysłem otworzyłem puszkę z napojem, odwróciłem ją do góry dnem i wylałem zawartość na tylne siedzenie kabrioletu. Moje przesłanie: ludzie są ważniejsi od rzeczy. Samochód, nawet tak dziewiczy klejnot jak mój nowy kabriolet, to tylko i wyłącznie rzecz.
Rozlewałem colę i jednocześnie obserwowałem Chrisa i Laurę – usta mieli rozdziawione, oczy szeroko otwarte. Wujek Randy odrzucał całkowicie zasady ludzi dorosłych.
Skończyło się na tym, że byłem bardzo zadowolony z faktu rozlania tego napoju. Ponieważ w ten sam weekend Chris zachorował na grypę i zwymiotował, brudząc całe siedzenie. Nie czuł się winny, wprost przeciwnie, był zadowolony: widział wcześniej, jak osobiście zabrudziłem samochód. Wiedział, że wszystko będzie okej.”
Nawet się nie spodziewałam, że jakieś 2 tygodnie po przeczytaniu owej książki, będę miała okazję sprawdzić na sobie to przesłanie (nie, nie mam kabrioleta 🙂 ). Siedziałam z córką przy stole, ja – grzebałam coś na laptopie w swoim ukochanym serwisie (którego teraz jesteś gościem 😉 ), a córka jadła swoje ulubione danie, czyli mleko z płatkami. Nagle coś ją rozśmieszyło i mając buzię pełną tej mlecznej mieszanki… wybuchnęła gromkim śmiechem. Deszcz mleka i przeżutej kukurydzianej papki spadł z jej ust prosto… na klawiaturę i monitor laptopa. Nie będę Ci mówić, jak wyglądało moje narzędzie pracy, bo był to raczej żałosny widok 😉 Czy zrobiłam awanturę? Nie. Ale przyznaję – trochę pomarudziłam – ścierając szmatką spontaniczny wylew radości mojej pociechy.
Życzę zarówno sobie, jak i Tobie, byśmy zawsze potrafili odróżniać rzeczy ważne od nieistotnych.
I to tyle na ten Nowy Rok 🙂
Aha – cytowany fragment pochodzi z książki „Ostatni wykład” Randy’ego Pauscha.
Komentarze (3)