Czy można żyć bez telewizji?

kwiecień 29, 2007 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Rozwiązywanie problemów wychowawczych

Gdy chodziłam do liceum, był w klasie pewien chłopak, który nie miał w domu telewizora. Nie dlatego, że był zbyt biedny. Jego mama uczyła w tej samej szkole łaciny – była to kobieta bardzo inteligentna, o niezwykle szerokiej wiedzy i zainteresowaniach – typowa intelektualistka. Ona właśnie uznała, że telewizor to w domu zbyteczny eksponat.

Opowiadam Ci to jako pewną ciekawostkę, bo sama jestem daleka od tak skrajnych rozwiązań. Ale swoją drogą ciekawe, czy są jeszcze w Polsce rodziny, które – z własnego wyboru – nie posiadają odbiornika telewizyjnego? No, nie licząc oczywiście tych, którzy mają telewizję w komputerze :-).

Telewizja jest OK, pod warunkiem, że się wie, jak z niej korzystać. Niestety nasze dzieci jeszcze tego nie wiedzą (nic dziwnego – wielu dorosłych też nie wie ;-)).

Na NIEszczęście muszę sama przed sobą przyznać, że moja córka padła ofiarą telewizyjnego nałogu. Mimo nawet tego, że gdy jestem w domu, moje dzieci mają telewizję ściśle „reglamentowaną”, wydzielaną w odpowiednich porcjach. Problem leży w tym, że ja wychodzę rano do pracy przed siódmą, a moja córa idzie do szkoły dopiero ok. 10-tej. Ileż to czasu na oglądanie fascynujących kreskówek i romantycznych historii nastolatek na ZigZap-ie ;-). A po szkole, zanim mama wróci z pracy – znowu mały seansik w Cartoon Network…

Próbowałam zastosować pewną naiwną, rodzicielską metodę – zabroniłam jej rano włączania telewizora myśląc, że mam problem z głowy. A tu pewnego razu Ada spojrzała na mnie swoimi okrągłymi, smutnymi oczami (jak to tylko ona potrafi – straszna z niej manipulantka ;-)) i powiedziała:

– Mamo, muszę Ci się do czegoś przyznać. Zabroniłaś mi włączać rano telewizora, ale ja nie mogłam wytrzymać. MUSIAŁAM go włączyć! Po prostu nie mogłam wytrzymać! Przebaczysz mi?

Masz babo placek… Nie ukarałam jej, bo z reguły nie karzę dzieci, gdy mi się same do czegoś przyznają (pewnie dlatego właśnie się przyznają :-)), ale problem pozostał nadal problemem.

No to ładnie. Krok po kroku, moja córka stała się TV-maniakiem (lub TV-holikiem, jak kto woli). Nie będę się teraz rozpisywać na temat objawów tego uzależnienia, powiem tylko, że postanowiłam stanowczo coś z tym zrobić.

Pewnego dnia, wykorzystując fakt, że córka zapomniała odrobić zadanie domowe, powiedziałam zdecydowanie „Koniec telewizji”, wzięłam telewizor zgrabnym ruchem pod pachę i odłożyłam go wysoko na szafę. Pomyślisz pewnie – Ho, ho, mocarna ze mnie kobitka ;-). Ależ nie – po prostu mam mały telewizor :-), a nie zamierzałam nigdy inwestować w większy, bo i po co.

I tak to telewizor wylądował na szafie – ku wielkiej rozpaczy mojej córki i umiarkowanemu niezadowoleniu syna ;-).

Nie opowiadałabym Ci może całej tej historii, gdyby nie to, że następnego dnia rano córka zadzwoniła do mnie do pracy.

– Wiesz co mamo? Przeczytałam dzisiaj aż 14 stron Kubusia Puchatka!
– Naprawdę? To wspaniale. Bardzo się cieszę. Podobało ci się?
– Tak, zaraz Ci wszystko opowiem. A więc…
– Poczekaj Adusiu, teraz jestem w pracy, opowiesz mi w domu. Nie mogę te…
– Ale to będzie szybko!

I tu jednym tchem opowiedziała mi, jak to prosiaczek schował się w torbie u kangurzycy i co z tego wynikło.
Jeden wielki potok słów i ekscytacja w głosie. Już jej nie przerywałam. Pomyślałam sobie tylko – ten telewizor na szafie to był jednak bardzo dobry pomysł :-).

——
Zobacz także artykuł: Wpływ telewizji na rozwój dziecka

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Komentarzy (12)

  • David Santos pisze:

    Thanks for you work and have a beautiful week

  • Thanks for your visit. Have a nice week, too 🙂

  • thanks for giving good blog ,,visit my blog….have a nice day

  • krystyna pisze:

    Czy można żyć bez TV?
    Myślę, że można, i to dobrze, normalmie, żyć. Ja gdybym miała wybierać np. pomiędzy: Tv lub radio, wybrałabym – radio.
    Telewizja jest jednak wspaniałym, pożytecznym wynalazkiem. Uwielbiam wiele programów TV. Dla dzieci jest też sporo bardzo dobrych programów. Lecz tak jak we wszystkim – ważny jest umiar i własciwy wybór. Łatwo jest popaść w nałóg.

  • krystyna pisze:

    TV-maniakiem lub TV-holikiem można stać się bardzo szybko. Myślę, że nie tylko dzieci, ale i my dorośli możemy łatwo wpaść w sidła tego nałogu. Reklama, reklama, i jeszcze raz reklama już się o to postara.
    W wielu domach TV jest włączony prawie cały dzień. Jemy z Tv, przyjmujemy gości z TV, czasem śpimy z TV.
    Wybór programu, który nas interesuje, to nie tylko oszczedność czasu, ale i zdrowia. Długie godziny spędzone z TV i niewłaściwy program – to stres, zmęczone oczy, a przede wszystkim cierpi nasz mózg.
    Szczególnie nie jest to bezpieczne dla dzieci. Skutki niekontrolowanej oglądalności wsród dzieci widzimy już bardzo wyrażnie.

  • Agnieszka pisze:

    niestety dałam się namówić na kupno TV i bardzo tego żałuję. jeden bełkot.

  • Kiedyś warto było mieć telewizor choćby po to, żeby można się było dowiedzieć jaka będzie pogoda lub co się dzieje na świecie. Teraz wszystkie informacje można szybko i w dowolnym momencie znaleść w internecie. Rola telewizji więc na pewno spada… Prawdę mówiąc, moim zdaniem telewizję oglądają tylko Ci, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoim czasem. Ludzie bez własnych zainteresowań czy pasji. Bo Ci, którzy realizują własne pasje, nie mają czasu na siedzenie przed telewizorem. Ot co 🙂 .

  • Lidia pisze:

    Dziękuję za mądre myśli. Stanowczo popieram Pani taktykę i podejście do TV.
    Sama wydzielam dzieciom czas jaki mogą przed nim spędzić, a przede wszystkim
    pozwalam im oglądać tylko te bajki, które znamy i lubimy (np. na wideo bądś dvd –
    przyznaję pokornie, że posiadam wszystkie dostępne nowoczesności:) lub nowe, ale
    wtedy staramy się oglądać je wspólnie, by w porę zareagować. Mam na myśli wiele
    okropnych bajek,które wprowadzają dzieci w świat czarów, magii, duchów, potworów,
    a nawet przemocy (głównie z satelity). Zauważyłam po moich pociechach,
    że wtedy boją się same być w pokoju wieczorem, są niespokojne, itp. Od kiedy
    stanowczo zareagowaliśmy z mężem i określiliśmy co jest dobre, a co złe,
    nasz trzylatek sam woła: Tatusiu, wyłącz to bo to jest bzydka bajka. I kochamy czytać!

  • Gdy dzieci są małe, to takie postępowanie jest najlepsze. Nie ma moim zdaniem nic lepszego niż oglądanie wspólnie z dzieckiem czy staranne dobieranie programów.

    Niestety, gdy dzieci są starsze, nie ma już nad nimi pełnej kontroli… Przynajmniej ja ją straciłam, jeśli chodzi o telewizję 😉 . Od napisania tego wpisu minął już jakiś czas i w międzyczasie telewizor wrócił na swoje miejsce. Ale szybko pożałowałam tej decyzji i znów jest na szafie 😀 . Co ciekawe, myślałam, że dzieciaki będą się nudzić i nie będą umiały znaleść zajęcia. Ale gdzie tam. Starszy syn prawie w ogóle się telewizją nie interesuje, a córka dużo więcej teraz czyta i chętniej wykonuje ćwiczenia, które jej podrzucam.

    Wniosek – życie bez telewizji nie jest takie trudne, jak by się mogło wydawać 😉 .

    Gratuluję Pani i mężowi mądrego podejścia do sprawy. To na pewno zaprocentuje w przyszłości.

  • Mamunia pisze:

    Nie jestem zbyt ostrym przeciwnikiem telewizji jak się umie z niej korzystać. Ja nie znam takich osób, które potrafią selekcjonować programy i oglądać same wartościowe programy. Kiedyś myślałam, ze ja tak potrafię a teraz w końcu przestaję się oszukiwać: jestem nałogowym oglądaczem telewizji i głupich seriali. Dlatego w naszym nowym domu (przeprowadzka wkrótce) nie będzie telewizora. Jeszcze czeka mnie batalia z moim mężem, który również się oszukuje i twierdzi, że będziemy oglądać tylko filmy na DVD:). Kupiłam już parę gier planszowych i tak zamierzam właśnie sobie zastąpić to paskudne wciągające pudło. A jeśli chodzi o oglądanie TV przez dzieci to mierzi mnie widok paromiesięcznego szkraba przed szklanym ekranem a rodzic, który się chwali, że jego brzdąc uwielbia oglądać mecze albo „M jak miłość” nie wzbudza mojego zaufania.

  • W takim razie życzę powodzenia w tej batalii 🙂 A metoda wykorzystania w zamian gier planszowych jest świetna. Niejedno dziecko marzy o tym, żeby pograć z rodzicem w jakąś fajną grę, wspólnie, przy rodzinnym stole…

  • Pneumatyka pisze:

    Jak chować w szafie, to może w ogóle nie trzymać w domu? Bo i po co? Osobiście w domu nie mamy i jakoś żyjemy. Nasza mała jest na razie za mała, aby zdać sobie z tego sprawę, ale wydaje mi się, że nie będzie miała z tym problemu. Zwłaszcza, że świetnie się bawimy razem bez TV.



Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *