Pytania bez odpowiedzi…

październik 27, 2006 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Rodzice i dziecko

Dziś ogłoszono w szkołach dzień żałoby w związku z samobójczą śmiercią dziewczynki, która została na oczach całej klasy poniżona i upokorzona przez grupkę kolegów. We wszystkich mediach rozgorzała dyskusja na temat przemocy w szkole, roli nauczycieli i rodziców.

Tyle się tu nasuwa pytań…

  • Jak to możliwe, że już w gimnazjum zdarzają się takie potworności? Czy podobne zachowanie można wytłumaczyć (jak to ktoś z owej szkoły nazwał) burzą hormonów młodzieńczego wieku?
  • Dlaczego reszta klasy nie zareagowała? Nie powiadomiła nauczycieli? Nie powstrzymała prześladowców? Jakie myśli pojawiały się w głowach uczniów, gdy biernie patrzyli na całe zajście?
  • Czy rodzice łobuzów mają moralne prawo bronić młodocianych przestępców? Czy ja bym broniła swojego syna w podobnej sytuacji?

Ale tak naprawdę najbardziej dręczy mnie jedno pytanie:

  • Dlaczego dziewczynka nic nie powiedziała swoim rodzicom?

To przecież przede wszystkim w nas – rodzicach – dzieci powinny mieć oparcie. To do nas powinny przychodzić, gdy coś je boli. Gdy coś je smuci. Gdy mają z czymś problem. Gdy coś je cieszy lub zaskakuje. To z nami powinny dzielić się swoimi przemyśleniami, przeżyciami, doświadczeniami – tymi dobrymi i tymi złymi.

Tak bardzo ważne jest, byśmy zadbali o właściwą komunikację z dziećmi. Byśmy mieli pewność, że jeśli coś się wydarzy, to przyjdą i nam o tym powiedzą.

O tę atmosferę  w domu – sprzyjającą dobrej, zdrowej, życzliwej komunikacji – trzeba dbać od momentu, kiedy nawiązujemy pierwszy kontakt z dzieckiem – czyli… od jego narodzin.

Jak? Okazujmy mu, że jest dla nas ważne. Że interesuje nas, co myśli, mówi, robi, przeżywa. Nie dlatego, żeby znaleźc powody do krytyki czy gderania. Nie dlatego, żeby mu okazać, jak mało jeszcze wie o życiu. Tylko dlatego, że je kochamy i jest dla nas ważną osobą.

Po czym można poznać, że kontakt z synem czy córką jest dobry? Chociażby po tym, że kiedy dzieciak coś „nawywija”, to sam przychodzi i przyznaje się do swoich „grzeszków”, choć jest duża szansa na to, że zostałyby one nie wykryte. Przyzna się sam, choć może to skutkować karą, czyli poniesieniem konsekwencji własnego zachowania.

Na rynku jest obecnie dużo pozycji książkowych, z których można się dowiedzieć, jak komunikować się ze swoimi pociechami. Mi osobiście bardzo przypadła do gustu książka pt. „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” autorstwa Adele Faber i Elaine Mazlish. Również w moim ebooku „ABC Mądrego Rodzica” zamieściłam bonusowy dodatek „Jak rozmawiać ze swoimi dziećmi”. Myślę, że ROZMOWA to podstawowe i najskuteczniejsze narzędzie wychowawcze.

Gdyby ta dziewczynka umiała rozmawiać z rodzicami, miała do nich zaufanie, była pewna, że znajdzie u nich oparcie – być może nie doszłoby do tej tragedii…

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały
 

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *