Jak szybko czyta Twoje dziecko?

listopad 18, 2006 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Rozwijanie umysłu

Właśnie dziś, 18. listopada, odbywały się eliminacje i półfinały do VIII Mistrzostw Polski w Szybkim Czytaniu. Jest to dobra okazja ku temu, by poruszyć ten ciekawy temat. Zawody odbywały się w salonach EMPiK-u w 14-stu miastach Polski i miały wyłonić najlepszych, którzy zmierzą się w finale 25 listopada w Warszawie.

Ci, którzy jeszcze nie znają tematu, mogą nie mieć wyobrażenia o tym, co to znaczy czytać SZYBKO. Po wejściu na stronę głównego sponsora i organizatora konkursu, okazuje się, że rekordzistka czyta z prędkością ponad 46 tysięcy słów na minutę! Dla przeciętnego „szarego” człowieka, który z dumą osiąga wynik zaledwie ok. 200 sł./min. takie prędkości są niewyobrażalne. Moja córa, czytająca normalnym tempem drugoklasisty, też stwierdziła ostatnio tonem nie znoszącym sprzeciwu, że ona czyta szybko ;). Jak widać, szybkie czytanie dla każdego oznacza co innego.

Umiejętność prawdziwie szybkiego czytania jest w dzisiejszych czasach wręcz nieodzowna. W szkole, w pracy, w życiu prywatnym (internet, prasa, książki) jesteśmy zalewani morzem informacji. Jeśli chcemy dobrze funkcjonować w tym szumie informacyjnym, musimy umieć szybko selekcjonować i przyswajać to, co jest nam potrzebne lub przydatne. Szybko, bo mamy zbyt mało czasu, by się delektować każdą kolejną nowinką. Selekcjonować, bo większość przekazywanych nam treści jest tak naprawdę bezużyteczna. Prosty przykład: czy pamiętasz, ile czasu spędziłeś w internecie, szukając jakiejś jednej, konkretnej informacji? Musiałeś się przy tym przedzierać przez gąszcz różnych tekstów czy artykułów, które praktycznie nic nie wniosły w Twój zasób wiedzy.

Dlatego rok temu wysłałam na kurs syna, a w tym roku przygodę z szybkim czytaniem rozpoczęła córka. U syna są już widoczne postępy – zaczynał niegdyś od szybkości 150 słów na minutę, obecnie osiąga wynik 700 sł/min. I nie chodzi tu nawet o te cyferki – one mają tylko wartość motywującą. Miło jest spojrzeć na roześmianą buzię dziecka, informującego z dumą o swoim nowym rekordzie. Tak naprawdę jednak chodzi tu o SKUTECZNOŚĆ czytania. Umiejętność szybkiego zapoznania się z tekstem, wychwycenia kluczowych informacji i zapamiętania tego, co najważniejsze z punktu widzenia czytającego. Takiej umiejętności powinniśmy uczyć nasze dzieci od najmłodszych lat – gdy tylko zaczynają mieć kontakt z tekstem drukowanym.

Każdy z nas może sprawdzić swoją szybkość czytania. Można wykorzystać do tego np. test na stronie organizatora Mistrzostw w Szybkim Czytaniu lub test w darmowej publikacji Złotych Myśli: „Jak zwiększyć szybkość czytania” autorstwa Pawła Sygnowskiego. Publikację możesz bezpłatnie ściągnąć tutaj. Sam autor ebooka jest samoukiem, ale osiągnął już bardzo dobre efekty:

 Moja obecna prędkość czytania wynosi kilka tysięcy słów na minutę. Codziennie czytam kilka książek i parę czasopism. Pozwala mi to być na bieżąco z najnowszymi informacjami i trendami. Dzięki temu nie daję się ogłupić zalewowi przypadkowych informacji.

Co ciekawe, nauka czytania w szkole nie tylko NIE POMAGA dzieciom nauczyć się szybko czytać, ale wręcz sabotuje nabywanie tej umiejętności. Dlaczego? Bo szkolna nauka czytania zaczyna się od poznawania literek, składania ich w sylaby, a potem w słowa. Taki mechanizm powoduje, że dziecko (podobnie jak kiedyś i my) nabiera złego nawyku fonetyzacji, to znaczy nawet jeśli czyta w myślach, to po cichu składa wszystkie literki „do kupy” :). W ten sposób nikt nie jest w stanie wyjść poza prędkość 200-250 słów na minutę, bo składanie literek jest zajęciem dość żmudnym i długotrwałym. Szybkie czytanie to takie, gdzie obejmujemy wzrokiem np. cały akapit (lub nawet całą stronę) i rozumiemy jego treść, zapamiętując to, co nas interesuje. Stąd różnica w szybkości między tradycyjnym a szybkim czytaniem jest kolosalna.

Ciekawe jest to, że wzrost szybkości czytania zwiększa chęć dzieci do czytania. Gdy po rocznym kursie szybkiego czytania dla dzieci, organizator namówił rodziców do podzielenia się z innymi swoimi uwagami i spostrzeżeniami, okazało się, że większość z rodziców zauważyło jedną, wyraźną rzecz: dzieci, które wcześniej nie chciały czytać lektur szkolnych, broniąc się przed nimi rękami i nogami, teraz chętniej sięgają po ksiązki, a czytanie zaczęło im sprawiać przyjemność. Nic dziwnego: nikt nie chciałby maszerować na piechotę z Poznania do Warszawy, skoro jest tyle szybszych i wygodniejszych środków lokomocji. Większa szybkość czytania to większy komfort i zadowolenie.

Do tematu szybkiego czytania będę jeszcze wracać (chociażby po to, żeby uwieczniać kolejne rekordowe wyniki swoich pociech ;)), a na razie mogę z czystym sumieniem polecić ebooka Pawła Sygnowskiego „Szybkie czytanie dla wytrwałych”. Szczególnie ciekawe z punktu widzenia rodzica są tam dwie części: „Najwcześniejsze, największe i najgorsze błędy w czytaniu małych i dużych Polaków” oraz „Jak pomóc swojemu dziecku w nauce szybkiego czytania”.

szybkieczytanie-3dcover_k.gif 

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *