Zdumiewa mnie czasem ludzka zdolność (i upodobanie) do krytykowania wszystkich i wszystkiego. I najgorsze, że Ci wszyscy krytykanci są święcie przekonani, że swoim – nazwijmy to po imieniu – zrzędzeniem zmieniają świat na lepsze. Za swój główny cel życiowy uważają wynalezienie wszelkich możliwych uchybień, wad, niedoskonałości i słabości innych ludzi i otaczającego świata.

Niestety tacy toksyczni ludzie są wszędzie – i wśród naszych najbliższych krewnych, i wśród znajomych z pracy, i wśród nauczycieli szkolnych, i w każdej innej grupie społecznej. Tkają podstępnie swoje zdradliwe sieci, a Ty – jeśli nie będziesz czujny – możesz się obudzić pewnego dnia szczelnie oplątany paskudnymi, lepkimi nićmi, które nie pozwolą Ci na żaden swobodny ruch. Bo co zrobisz, to będzie źle.

Ostatnio byłam świadkiem takiej oto sytuacji.

Pewna mama wraca z tygodniowej podróży służbowej do domu, gdzie czekają na nią stęsknione dzieci oraz ich babcia, która zajmowała się nimi podczas nieobecności rodziców. Mama chce się dowiedzieć, jak się dzieci sprawowały i zaczyna się rozmowa.

Babcia – Ta Twoja córka pisze bardzo niedbale. Takie kulfony, że coś okropnego.
Mama (zmęczona po podróży) – No tak, nie zawsze pisze starannie. Ale nie przykładam do tego zbyt dużej wagi, bo charakter pisma to nie jest najważniejsza rzecz w życiu…
Babcia – Jak to! Charakter pisma kształtuje osobowość!
Mama (podnosząc głowę ze zdumieniem) – Ja mam brzydkie pismo i jakoś mi to w niczym nie przeszkadza.
Babcia – I na dodatek taka jest roztrzepana. Jak jej nie przypilnujesz, to sama zadania domowego nie odrobi.
Mama – Bywa czasem roztargniona, ale na ogół przykłada się do zadań.
Babcia – A jaki ma bajzel w pokoju! I nie ma komu tego sprzątać.
Mama (utraciwszy cierpliwość) – Mamo, a może teraz dla odmiany powiesz, CO DOBREGO ZAUWAŻYŁAŚ W MOIM DZIECKU?

Taa… To niestety nie jest wymyślona historia, tylko prawdziwa. Niektórzy mają toksyczne teściowe, inni mają toksyczne babcie. Czasem toksyczni bywają sami rodzice i wtedy dzieci mają naprawdę przechlapane 🙁 .

Nie ma dzieci idealnych, ale nie ma też dzieci z gruntu złych. W każdym dziecku (tak jak i w każdym dorosłym) można znaleźć rzeczy pozytywne i negatywne. Mocne i słabe strony.

Niektórzy rodzice, mając dzieci żywiołowe i trochę rozbrykane, chodzą na zebrania z rodzicami z ciężkim sercem, bo wiedzą, że czeka ich wysłuchiwanie długiej litanii tego, co zrobił syn czy córka. Jeśli Ty również masz podobny kłopot, to mam dla Ciebie małą propozycję. Gdy już wysłuchasz cierpliwie nauczycielki (lub nauczyciela), która wymieni jednym tchem wszystkie grzeszki Twojego dziecka, zapytaj ją: No dobrze, A CO DOBREGO ZAUWAŻYŁA PANI W MOIM DZIECKU? Jeśli spojrzy na Ciebie dziwnie i nie będzie wiedziała, co odpowiedzieć, to raczej nie traktuj jej relacji poważnie, bo nie są obiektywne. Jeśli natomiast bez zmrużenia okiem wymieni jakieś zalety, to z takim nauczycielem warto rozmawiać i zastanowić się wspólnie nad metodami pracy wychowawczej z dzieckiem.

I jeszcze jedna ważna rzecz – nigdy nie przyjmuj za pewnik tego, co inny dorosły zarzuca Twojemu dziecku. Zawsze daj swojemu synowi czy córce prawo do głosu i wyjaśnienia, dlaczego zachowali się tak czy inaczej. Nie jest dobrze, gdy nie masz do swojego dziecka zaufania i wierzysz bardziej jakiemuś obcemu sąsiadowi czy nauczycielowi. Zawsze warto poznać punkt widzenia wszystkich zaangażowanych stron.

I uważaj na tych, którzy lubują się w misternym tkaniu sieci wiecznego negatywizmu i niezadowolenia 😉


Nauka dzieci

Komentarze (0)