Próba ukształtowania w dzieciach pozytywnych nawyków dopiero wtedy, gdy syn czy córka chodzą już do gimnazjum i zaczynają się typowe dla tego okresu problemy, to przysłowiowa musztarda po obiedzie. Pożądane wzorce myślenia i zachowania trzeba wpajać dziecku dużo, dużo wcześniej, by dla nastolatka były one zupełnie naturalne i niewymuszone.
W wieku 12-13 lat uczeń traci posiadaną wcześniej łatwą przyswajalność wiedzy, dużą spontaniczność i otwartość poznawczą. To nie jest już dziecko głodne wiedzy, słuchające z otwartą buzią i okrągłymi oczami tego, co mówią „mądrzy” dorośli ;-). Nie stawia już rodzicom i nauczycielom tylu pytań, a powodów tego może być wiele: lęk („bo mnie uznają za głupiego”), rozleniwienie („bo każą mi się tego nauczyć”) lub zwykłe zniechęcenie („i tak mi nie odpowie, bo znowu nie będzie miał/a czasu”).
Pojawia się lęk przed oceną innych, lęk przed popełnieniem błędu, niechęć do podejmowania zadań. Chłopiec lub dziewczyna porównuje siebie z innymi i widzi siebie w niekorzystnym świetle. Chciał(a)by czymś zaimponować rówieśnikom, ale nie dostrzega swoich zalet. Skutkiem tego zmniejsza swoją aktywność na lekcjach, a w domu poświęca coraz mniej czasu na samodzielne zdobywanie nowej wiedzy – bez przymusu z zewnątrz.
Przeciętny uczeń gimnazjum to osoba mało odpowiedzialna za własne uczenie się. Niechętnie dokonuje samooceny, ponieważ myślenie o własnych brakach i niedoskonałościach sprawia mu niemal fizyczny ból. Zrzucenie winy za ewentualne słabe efekty w nauce na podłego nauczyciela lub czepialskich rodziców, uwalnia go od poczucia winy i przynosi ulgę.W ten sposób proces rozwoju młodego człowieka znacznie zwalnia i potencjał, jaki w nim drzemie pozostaje niewykorzystany.
A można temu przecież zapobiec, o ile wcześniej podejmie się odpowiednie kroki.
Gdy kilkuletni maluch zadaje Ci nie kończące się pytania, zdobądź się na maksimum cierpliwości, by nie pozostawiać go bez odpowiedzi. Nie tylko zaspokajaj jego ciekawość (lub pokaż, gdzie może znaleźć interesujące go informacje), ale także okaż mu radość z tego, że jest takim mądrym, inteligentnym dzieckiem. Bo przecież stawianie pytań to przejaw mądrości, prawda? 🙂
Od najmłodszych lat wpajaj mu przekonanie, że każdy (nawet dorosły 😉 ) ma prawo czegoś nie wiedzieć. Że każdy może popełnić błąd, bo nikt nie jest nieomylny. Że przyznanie się do niewiedzy czy do pomyłki to nie jest powód do wstydu, tylko raczej do dumy. Bo świadczy o tym, że człowiek rozwija się, uczy, doskonali. Przyznanie się do błędu to przecież doskonały wstęp do tego, by ten błąd naprawić i nie popełniać podobnych w przyszłości.
Często też uświadamiaj dziecku, że KAŻDY człowiek ma swoje mocne i słabe strony. Nie ma ludzi doskonałych we wszystkim i nie ma przypadków „kompletnie beznadziejnych” :-). Niech Twoja pociecha będzie świadoma własnych zalet (okazuj często dumę z jej dokonań) ale i własnych niedociągnięć i braków (nie krytykuj ich, tylko pokaż, co może ulepszyć lub jak to zmienić).
I najważniejsze – nawet małego przedszkolaka trzeba uczyć, że każdy człowiek jest za siebie odpowiedzialny. Za to jaki będzie, kim będzie, co osiągnie. Że od tego, czego nauczy się teraz, jakie nabędzie umiejętności i jaką zdobędzie wiedzę, zależy to, czy kiedyś będzie człowiekiem bogatym (materialnie i duchowo). Oczywiście nie zrozumie tego od razu, ale mała kropelka, spadająca nieustanie, drąży skałę :-).
Jeśli zwlekasz z takimi komunikatami do czasu, aż dziecko będzie „wystarczająco duże” by zdołało to pojąć, to może się okazać, że do takiej koncepcji życia i samego siebie syn czy córka już nigdy nie dorośnie…