A jak nie mam taty, to co?!
czerwiec 16, 2008 | Opublikowany przez w Rodzice i dziecko - (3 komentarzy)Gdy nadchodzi dzień ojca, mamy, babci czy dziadka, to nie dla wszystkich jest to fajny dzień. W przedszkolach, czy nawet szkołach dzieci organizują przedstawienia dla swoich bliskich i potem jest problem, bo nie do wszystkich dzieci ktoś może przyjść. Moje dzieciaki miały (i mają) potrójnego pecha w tym względzie, bo jedynie dzień mamy był „obsadzany”. Babcia mieszka za daleko, żeby na takie imprezy móc przyjeżdżać, a dziadka ani taty już nie ma.
Najgorzej bywa w przedszkolu – dzieciom jest przykro i płaczą. A człowieka szlag trafia, bo nie może dziecku pomóc. No bo jak mu sensownie wytłumaczyć, że tak już na świecie jest, że jedni mają, a inni nie?
Teraz zbliża się Dzień Ojca i na szczęście sprawę imprezy mamy już za sobą. Pani wpadła na świetny pomysł, by zorganizować dwa w jednym, czyli Dzień Matki i Dzień Ojca w tym samym dniu. Co ciekawe, na imprezie były tylko same mamy – no może poza jednym rodzynkiem. Ciekawe dlaczego? Tylko niech mi nikt nie wmawia, że tatusiowe są zapracowani i jedynie mamy mają czas na „takie głupoty”…
Ale wracając do tematu. Sprawa wspólnej imprezy nie rozwiązała tegorocznego problemu Dnia Ojca, bo w podręczniku szkolnym jest oczywiście stosowny dział poświęcony tatusiom. Rozumiem intencje autorów podręcznika, ale też rozumiem uczucia mojej córki. Kiedy siedziała przy stole, odrabiając lekcje, wykrzyknęła nagle z irytacją w głosie:
– A jak nie mam taty, to co?!
Spojrzałam na nią nieco zdziwiona, bo jeszcze nie wiedziałam, o co chodzi, a ona dokończyła ze złością:
– Nie będę robić tego zadania!
Zajrzałam jej przez ramię, co tam za zadanie dostała i okazało się, że miała napisać kilka zdań na temat tego, w czym jest podobna do swojego taty i jakie jego cechy chciałaby mieć, gdy dorośnie. No i masz tu babo placek…
Jakoś wspólnie skleciłymy te parę zdań, a moja córka jeszcze na koniec skomentowała:
– Chyba napiszę do nich, żeby przestali w końcu dawać TAKIE zadania!
Tak sobie myślę, że ma rację. W tym popapranym świecie dorosłych, gdzie coraz częściej się zdarza, że dzieci wychowuje tylko jedna osoba (a nierzadko nie jest to nawet rodzic, tylko babcia, albo nawet – jak w przypadku eurosierot – sąsiadka albo starszy brat 🙁 ) warto wziąć w podręcznikach pod uwagę istniejące warunki społeczne. Niech to nie będzie rozdział o mamie, ani rozdział o tacie, tylko raczej rozdział o rodzinie w ogóle. I niech dziecko – mając np. za zadanie opisanie osoby – ma wybór co do tego, kogo chce opisać.
No dobrze – ponarzekałam trochę, to na koniec – dla równowagi 😉 – parę konstruktywnych rad dla tych z Was, których dzieci ciągle jeszcze głęboko przeżywają brak bliskiej osoby, popłakują lub czują się z tego powodu gorsze w środowisku rówieśników (a to się często zdarza, szczególnie w przypadku dzieci młodszych):
- Zawsze pozwalaj dziecku na wyrażanie swoich uczuć – bez względu na to, jakie one są (smutek, gniew, żal, rozczarowanie czy cokolwiek innego)
- okazuj dziecku, że je rozumiesz, że akceptujesz jego uczucia.
- możesz też powiedzieć o swoich własnych uczuciach, żeby dziecko wiedziało, że odczuwanie takich emocji jak gniew, smutek czy żal jest jak najbardziej normalne i że każdy ma do takich emocji prawo.
- Przytulaj dziecko w takich momentach, okazuj mu czułość i bliskość, żeby miało pewność, że nie jest z tym wszystkim samo.
Jeśli chodzi o prawidłowy rozwój emocjonalny dziecka, zasada jest zawsze taka sama. Pozwalaj dziecku na okazywanie uczuć i pomóż mu je sobie uświadomić i nazwać. Tylko wtedy będzie miało szansę na to, żeby sobie z różnymi emocjami w życiu radzić.
A na koniec życzę wszystkim tatusiom, którzy wytrwali dzielnie na swoim ojcowskim posterunku, by ze swojego rodzicielstwa czerpali jak najwięcej radości i zadowolenia 🙂 .