Nie ciesz się za bardzo, bo będziesz płakać…

maj 12, 2009 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Inteligencja emocjonalna

Natknęłam się ostatnio w sieci, a dokładniej w Radiu TOK FM, na nagranie rozmowy z Wojciechem Eichelbergerem  – „O dobrych i złych stronach narzekania„. Za panem Eichelbergerem akurat za bardzo nie przepadam, czemu dałam wyraz w innym swoim wpisie, ale ponieważ jestem totalnym wrogiem bezproduktywnego narzekania, zainteresowało mnie to, jakież to dobre strony narzekania istnieją. Bo skoro pojawiają się takowe w tytule wywiadu, to chyba nie bez powodu.

Rozmowa w sumie okazała się dość ciekawa – panowie zwrócili uwagę  na to, skąd się bierze w naszym narodzie takie zbiorowe „narzekactwo”, uznając je – poniekąd słusznie – za polską cechę narodową, która jest rezultatem takich a nie innych wydarzeń historycznych. Ja – cierpiąc na swoiste skrzywienie zawodowe 😉 – zaczęłam od razu rozpatrywać ten temat w aspekcie rodziny i wychowywania dziecka.

Narzekanie kojarzy się raczej ze światem dorosłych (bo dziecko przecież nie narzeka, tylko marudzi :)). I z tą cechą narodową to chyba faktycznie coś jest. Rano narzekamy, że już musimy wstawać, potem narzekamy na tłok w autobusie lub korki na drodze, w pracy narzekamy, że mamy za dużo pracy, przychodzimy do domu narzekamy na pracę lub szefa, włączamy odruchowo telewizor i narzekamy, że w telewizji nie ma nic ciekawego, oglądamy wieczorem prognozę pogody i narzekamy, że znowu tak zimno lub tak gorąco i kładziemy się spać, narzekając, jacy to jesteśmy zmęczeni.  I w sumie nie dziwię się, że jesteśmy zmęczeni, bo od samego narzekania można się porządnie zmęczyć 😉 .

A dzieci? No cóż. Dzieci obserwują nas, dorosłych. Obserwują, jak sobie radzimy w różnych sytuacjach – z sukcesami i porażkami, z problemami i zwykłymi codziennymi sprawami. I przesiąkają tym, co widzą i słyszą, ucząc się wzorców zachowania, które staną się ich własnymi wzorcami w dorosłym życiu. A wzorce te niestety nie są najlepsze.

Potrafimy narzekać na to, co nam doskwiera, a nie potrafimy cieszyć się tym, co nas spotyka dobrego. Eichelberger podał pewien przykład wypowiedzi, którą się często słyszy i być może Ty sam wypowiadasz te słowa w  różnych sytuacjach: „Nie ciesz się tak bardzo, bo będziesz płakać” albo „Lepiej się nie cieszyć, bo to się może źle skończyć”. Czy takie myślenie jest Ci znajome? Myślę, że wielu z nas tak. Ja chyba sama słyszałam podobne „ostrzeżenia”, gdy byłam dzieckiem. Ma to niby służyć „ściągnięciu kogoś na ziemię”, by uchronić go przed upadkiem z chmur, a w rzeczywistości pozbawia się w ten sposób człowieka umiejętności cieszenia się z dobrych rzeczy. To ciekawe, że nie potrafimy się cieszyć małymi sprawami, ale inne – równie małe sprawy, ale o wydźwięku negatywnym – potrafią spowodować olbrzymią lawinę narzekań.

Narzekanie to nawyk, który nie wnosi niczego dobrego. To bezproduktywne mielenie negatywnych emocji. Z tego co wiem, niektóre zwierzęta (np. krowy) przeżuwają swój pokarm dwukrotnie, by go dobrze strawić. Żują, przełykają, potem pokarm wraca do jamy gębowej, zwierzę znowu przeżuwa i znowu połyka. Ale przeżuwa tę papkę tylko dwukrotnie, a człowiek potrafi tę samą sprawę przeżuwać miesiącami 😉

Czego ja się staram nauczyć swoje dzieci o narzekaniu?

Po pierwsze – narzekanie nie przynosi ŻADNYCH korzyści. Nie poprawia samopoczucia, nie rozwiązuje problemu. Wręcz przeciwnie. POZBAWIA nas pozytywnej energii, dzięki której człowiek potrafi z ochotą i werwą zabrać się do działania.

Po drugie – jeśli spotyka nas sytuacja, która nas wprawia w stan niezadowolenia, zastanówmy się, czy mamy na tę sytuację jakikolwiek wpływ?

Jeśli nie, to biadolenie nic nie da, jest tylko stratą czasu. Nie mamy na przykład wpływu na to, co się wydarzyło w przeszłości. Nie mamy też wpływu na wiele wydarzeń dziejących się obecnie (np. na to, co się dzieje w USA czy na Bliskim Wschodzie). Nie mamy wpływu na to, czy alkoholik poradzi sobie ze swoim uzależnieniem. Nie mamy wpływu na dzisiejszą pogodę. Jest naprawdę wiele rzeczy, na które  nie mamy wpływu. Wtedy trzeba ZAAKCEPTOWAĆ istniejący stan rzeczy, uznać własną bezsilność w danej sprawie i zająć się sprawami, na które mamy wpływ.

No właśnie, jeśli przydarza się coś, co nam nie odpowiada, a mamy na to wpływ? To nie ma co narzekać, tylko trzeba zacząć DZIAŁAĆ. I tym się różni narzekactwo od krytycznego podejścia do sprawy. Narzekający biadolą i siedzą z założonymi rękami, nie robiąc nic. Osoby krytyczne, które wiedzą, co im się nie podoba, zaczynają działać, by zmienić sytuację.

Tego właśnie staram się uczyć swoje dzieci. Teraz, kiedy syn przechodzi klasyczny okres buntu, charakterystyczny dla wieku dojrzewania, jest to u nas dość częsty temat rozmów. Jak już ma się buntować – niech to będzie bunt twórczy, prowadzący do działania i rozwiązywania problemów, a nie tylko bierna negacja wszystkiego wokół :).

Ja nie znajduję żadnych dobrych stron w narzekaniu i zdradzę Ci, że rozmówcy z radia TOK FM – mimo że bardzo się starali – też nie znaleźli 😉 Dlatego skończmy z narzekaniem i zacznijmy działać – w tych dziedzinach, na które mamy wpływ.

Nauka dzieci

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Komentarzy (5)

  • Mirka pisze:

    Podpisuje się pod tym co napisałaś obiema rękami i już od dobrych kilkunastu lat w trudnych sprawach staram się szukać rozwiązań a nie winnych.To nie tylko poprawia nastrój ale powoduje szybkie uporanie się z trudną sytuacją.Jednak często spotykam się z niezrozumieniem otoczenia.Jednak ja robię „swoje” bo to mi służy.Tego staram się uczuć moją córkę(z różnym skutkiem)ale sie nie poddaje.Serdecznie pozdrawiam i gratuluje tematów!

  • Myślę, że córka wiele się od Ciebie nauczy, ponieważ dzieci uczą się przede wszystkim przez obserwację. Oczywiście w ciągu kilkunastu lat dzieciństwa i dorastania nie raz zanegują to czy tamto, ale – jak to się mówi – każda kropla drąży skałę. Konsekwentne komunikaty przekazywane dziecku – poprzez nasze słowa i przede wszystkim postępowanie – kształtują umysł dziecka i niewątpliwie zaprocentują w przyszłości.
    Pozdrawiam również 🙂

  • Paweł pisze:

    Dziękuję za polecenie strony z audycjami Tok FM. Miło, że można je ściągnąć jako mp3 i słuchać w wybranym momencie!

    Parę słów o narzekaniu i audycji o nim.

    Nie lubię narzekania i raczej sam nie narzekam. Jest bezproduktywne i nie prowadzi do nieczego konstruktywnego. Wyznają zasadę taką jak Pani – gdy na coś mamy wpływ – trzeba to poprawić. Gdy nie mamy – zaakceptować i nie przejmować się.

    Co do audycji Tok FM miałem jednak bardzo mieszane uczucia. Przede wszystkim przez pierwsze 20 min zawierała ciągle… narzekanie. „O boże jacy my Polacy jesteśmy narzekający”, „Czy nam dobrze czy nam źle – zawsze narzekamy”, „Jacy to jesteśmy najbardziej narzekający na świecie”, „Jakie to niedobre i straszne”. Po tych 20 minutach zacząłem mieć przeświadczenie, że autorzy robią to specjalnie. Że chcą w nas wywołać protest przeciwko narzekaniu. Że zawołamy – „To nie prawda, że Polacy są aż tak strasznie narzekający”. To byłoby całkiem dobry pomysł. Wywołało by konstruktywną i pozytywną reakcję. Ale tam – nic. Ciągnęli narzekanie przez większość programu i zakończyli czymś w rodzaju „Ale może jest nadzieja w młodych ludziach”.

    Po pierwsze nie jesteśmy w naszym narzekaniu tak wyjątkowi. Mam wrażenie, że czasy komuny, kiedy to przez szparkę oglądaliśmy zachód przyczynił się do idealizacji tej krainy. Wydawał nam się po prostu krainą szczęśliwości. Pracuję w międzynarodowej i wielokulturowej firmie z ludźmi z bardzo wielu krajów Europy i poza. Praktycznie każdy w mniejszym lub większym stopniu narzeka. Na rządy i parlament, na podatki, na korki na ulicach. Właśnie Ci ludzie z idealizowanych Niemiec, Szwajcarii, Holandi, Wielkiej Brytanii. Dodatkowo u nich narzeka się na ciągle uciekające miejsca pracy do krajów takich jak Polska. Mają poczucie zostawania w tyle za pędzącą gospodarką rynków wschodzących, Azji, USA. Tak, tak! Właśnie ludzie z tych wspaniałych nienarzekających krajów. 🙂

    Więc nie jesteśmy jedyni i osamotnieni w narzekaniu. Może narzekamy trochę więcej, ale nie odstajemy bardzo. A coraz więcej młodych ludzi ma konstruktywne i pozytywne podejście do życia. Czego nam wszystkim życzę!

    Pozdrowienia od bloga zasypianki.wordpress.com. 🙂

  • Pewnie jest w tym trochę racji. Choć z drugiej strony znam osoby, które pojechały na tzw. zachód i były zachwycone, jaka to tam jest inna mentalność i inni ludzie… Ale może to też być tak, że są to właśnie osoby, które narzekają wiecznie tutaj i gloryfikują wszystko to, co na zewnątrz, żeby się utwierdzić w tym narzekaniu ;))

    W gruncie rzeczy postawa człowieka zależy chyba bardziej od jego osobowości i środowiska, w jakim się wychował i w jakim się obraca w życiu dorosłym. Narodowość odgrywa prawdopodobnie coraz mniejszą rolę, szczególnie teraz, w dobie globalizacji.

    Co do rozmówców TOK FM – nie odebrałam ich co prawda jako narzekających przez cały program, ale nie podobał mi się ich bierny sposób podejścia do sprawy. To znaczy przedstawienie negatywnej rzeczywistości i kompletny brak propozycji, co z tym zrobić. Ale to już jest chyba taki styl Eichelbergera – to samo zauważyłam w jego książce o problemach synów i ojców. Totalna bierność i brak rozwiązań.

    Pozdrowienia dla zasypianek 🙂

  • Alicja pisze:

    ze wszystkim się zgodzę, co jest napisane. Tylko, że czasami nie mamy wpływu na ludzi, którym chcielibyśmy coś wytłumaczyć, że nie ma powodu do narzekania tylko trzeba zacząć działać jak już. Niektórzy tego nie dostrzegają, że potrafią narzekać na innych (mam na myśli młodzież) a w sobie nie widzą żadnych cech negatywnych.



Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *