Zbliżają się Walentynki – przez jednych lubiane, a przez innych lekceważąco ignorowane. Ja mam do samego święta stosunek dość obojętny, ale mając córkę w domu nie sposób jest zapomnieć, że Taki Dzień istnieje. Ostatnio jednym z poważniejszych problemów, jaki zaprząta jej głowę jest to, czy podarować walentynkę swojemu ulubionemu koledze, czy też dać sobie spokój 🙂 . Co do mojej osoby – nie miała takich oporów i od wczoraj wisi u mnie na komputerze podarowana przez nią karteczka samoprzylepna z napisem „I love you” 😀 . Dlaczego tak wcześnie? Jak Ci powiem, że córka zabierała się do ubierania choinki pod koniec października, to już Cię nic nie powinno zdziwić 😉 . Taki temperament.
Walentynki walentynkami, ale nasza miłość do najbliższych nam osób powinna się urzeczywistniać każdego dnia – nie tylko w Walentynki, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka czy Jakiś Tam Inny Dzień. Codziennie. Bez względu na to, czy mówimy o miłości do dziecka, do naszej drugiej połowy czy do człowieka w ogóle.
I nie wiem, dlaczego niektórzy twierdzą, że trudno jest zdefiniować miłość. Dla mnie oczywistą jest sprawą, że miłość to dawanie. Dawanie i obdarzanie. Tak jak przejawem asertywności czy zdrowego poczucia własnej wartości jest umiejętność przyjmowania pochwał i krytyki oraz umiejętność brania, tak przejawem miłości jest umiejętność dawania.
1. Kochamy, więc dajemy komuś swój czas, rezygnując przy tym nierzadko z własnych przyjemności.
2. Kochamy, więc dajemy komuś swoją troskę i zainteresowanie – nie udawane, lecz autentyczne.
3. Kochamy, więc dajemy komuś to odczuć. Słowem, gestem, spojrzeniem. Wszystkim naraz. Słowo „kocham” jest bardzo ważne, bo kazać się komuś domyślać, jakie żywimy do niego uczucia, to tak jak kazać komuś zgadywać, który ząb nas dzisiaj boli. Zgadywanki i domyślanki zostawmy sobie na niedzielne zabawy z dziećmi 😉 .
4. Kochamy, więc obdarzamy zaufaniem. Kiedy dziecko lub mąż/żona wróci o innej porze, niż obiecało, zakładamy, że albo miało bardzo ważny powód, albo po prostu w ferworze zajęć zapomniało o obietnicy. To się zdarza każdemu. A jakże często podejrzewamy najgorsze… Dziecko? Ignoruje nasze polecenia! Mąż/Żona? Hm… Tu każdy sobie dopowie 😉
5. Kochamy, więc dajemy drugiej osobie prawo do bycia sobą. Nie oczekujemy ideału na obraz i podobieństwo ideału w naszej głowie, tylko dajemy drugiemu człowiekowi prawo do słabości, do innego zdania, do bycia kimś innym, niż my sami jesteśmy.
6. Kochamy, więc dajemy bliskiej osobie prawo do samostanowienia o sobie. Nawet jeśli mowa o dziecku – możemy mu dać na wielu polach możliwość samodzielnego wyboru i podejmowania własnych decyzji. A już na pewno odnosi się to do naszego współmałżonka.
I tak można by jeszcze wymieniać.
A jakże często jest tak, że mówimy, że kochamy, a jednocześnie przyjmujemy postawę roszczeniową. Mówimy o tym, co nam się należy, czego oczekujemy, czego nam brakuje, czego wymagamy, na co liczymy itd. A tymczasem sprawa jest bardzo prosta.
OTRZYMUJEMY TO, CO SAMI DAJEMY.
Albo inaczej – to co dajemy, zostanie nam oddane. Nierzadko z nawiązką. David Niven określił to w swojej książce „100 sekretów szczęśliwych rodzin” jeszcze inaczej:
„To, co wysyłasz, wraca do ciebie”. Jednym słowem – bumerang 😀
Na koniec chciałabym jeszcze zacytować fragment owej książki:
„Wielu ludzi chciałoby odczuwać w swoich przedsięwzięciach większe wsparcie ze strony rodziny. Czy jeśli chodzi o edukację, czy o jakąkolwiek inną sprawę, niejeden człowiek ma wrażenie, że jest pozostawiony sam sobie, że bliscy nie interesują się jego wysiłkami albo wręcz je lekceważą. Co można zrobić, by w większym stopniu odczuwać wsparcie rodziny? Samemu je okazywać. Odczucie wsparcia ze strony bliskich wzrasta w postępie geometrycznym, kiedy dzielisz się z nimi – uczucie dobra powraca do ciebie; ale kiedy skąpisz, uczucie zła też powraca”.
Aha – i koniecznie przeczytaj jeszcze ten wierszyk, który ostatnio wrzuciłam do serwisu 🙂 .
Komentarze (0)