Być może nie każda szkoła. Nie wiem. Ale te, które obserwuję, to wylęgarnie frustratów.
Jakie jest zadanie szkoły? Przekazać wiedzę. Ale chyba także przygotować w pewien sposób do życia. Do podejmowania różnych wyzwań, do radzenia sobie z niepowodzeniami, do tego by osiągać w życiu sukcesy. Bo każdy człowiek ma w sobie wystarczający potencjał i zasługuje na to, by osiągać sukcesy.
Jednak żeby nauczyć dziecko zaradności życiowej, nauczyciel (w szerokim pojęciu – czy to będzie szkolny nauczyciel, czy rodzic, czy dziadek, który prowadzi z dzieckiem dyskusje o życiu) – nauczyciel powinien sam być człowiekiem sukcesu. Kucharz nie nauczy ucznia szycia, jeśli sam nie ma o nim zielonego pojęcia. Motorniczy nie nauczy ucznia latania samolotem, jeśli sam nigdy tego nie robił. Nauczyciel szkolny nie nauczy dziecka tego, jak osiągać sukcesy, jeśli sam jest człowiekiem sfrustrowanym i niezadowolonym z życia. A niestety większość nauczycieli JEST NIEZADOWOLONYCH Z ŻYCIA. Jeśli Ty jesteś nauczycielem i jesteś pełen pasji, entuzjazmu i kochasz to, co robisz, to przepraszam. Jesteś tym wspaniałym wyjątkiem, którego entuzjazm i tak zostanie z czasem przygaszony przez SZKOŁĘ jako SYSTEM. Bo w systemie, żeby dobrze funkcjonował, wszystkie części mechanizmu muszą kręcić się zgodnie, według tego samego rytmu. Jeśli jedna część odstaje, to trzeba ją dostosować do reszty systemu.
Przykład 1 – Matematyka.
Pani Iksińska trafiła jako nauczyciel do szkoły o tak zwanym wyższym poziomie wymagań. W szkole tej są uczniowie wyselekcjonowani, którzy musieli przejść przez test kwalifikacyjny sprawdzający ich predyspozycje. Owa Pani chce sobie wyrobić autorytet. Jak to robi? Narzuca swój sposób rozwiązania każdego zadania. Inne sposoby NIE ISTNIEJĄ. A jak istnieją… to i tak nie istnieją 😉 Uczeń nie ma żadnej możliwości sam dojść do tego, jaką metodą można zadanie rozwiązać. Po co ma dochodzić, skoro istnieje jedna, jedynie słuszna metoda? Jeśli zastosuje inną, otrzymuje jedynkę, bo Pani nie ma na tyle dobrej woli (a myślę, że także i wystarczającej kompetencji), żeby prześledzić tok rozumowania ucznia.
Czy Ty możesz sobie wyobrazić, jakie to ma konsekwencje? Szczególnie dla tych zdolnych uczniów, którzy mieli – przychodząc do tej szkoły – olbrzymi potencjał? Zero myślenia, zero kreatywności, zero rozwoju. A przecież to właśnie w szkole powinniśmy mieć SZANSĘ ROZWOJU?
Nauka życiowa z takich lekcji dla ucznia:
1. Każdy problem ma tylko jedno prawidłowe rozwiązanie.
2. Szukanie innych rozwiązań jest karane czy – w najlepszym przypadku – nieopłacalne.
3. Rozwiązania niestandardowe są złe.
4. Nie ma sensu myśleć, bo i po co?
Przykład 2 – Fizyka
Uczeń przygotowuje się do sprawdzianu. Ponieważ nie do końca rozumie jakieś zagadnienie, na sprawdzianie jego rozumowanie poszło złym tokiem i dostaje jedynkę. Nie jest zadowolony z tej jedynki. Chce wziąć sprawy w swoje ręce i coś z tym zrobić. Prosi kolegów, by mu wytłumaczyli temat i rozumie już gdzie leżał błąd w jego pojmowaniu. Chce poprawić ocenę i idzie do nauczyciela z pytaniem, co może zrobić, by otrzymać szansę na poprawę oceny. Jesteś ciekaw, co odpowiedział nauczyciel? „Dla śmierdzących leni nie mam sposobów na poprawę oceny”. Brzmi niewiarygodnie? A jednak jest to cytat prawdziwy.
No dobrze. Jaką naukę życiową wyciąga uczeń z tej lekcji?
1. nie warto podejmować inicjatywy.
2. nie warto podejmować prób naprawiania swoich błędów.
3. nie warto wychodzić do innych ludzi z prośbą, czy propozycją, bo spotkam się z odrzuceniem.
4. nie warto podejmować żadnego wysiłku, bo przecież jestem śmierdzącym leniem.
Jakże łatwo jest postawić uczniowi jedynkę. Jakże łatwo jest mu powiedzieć, że do niczego się nie nadaje. To przecież nic nie kosztuje.
O wiele trudniej jest zachęcić ucznia do myślenia, bo a nuż okaże się, że w pewnych sprawach jest mądrzejszy lub bardziej błyskotliwy ode mnie? A nuż wyjdą jakieś moje braki?
Zdemotywować ucznia jest bardzo łatwo. Wystarczy powiedzieć parę krzywdzących słów. Jeśli uczeń nie ma oparcia w rodzinie (co się niestety często zdarza), to zostaje skrzywienie na całe życie. Rośnie kolejny frustrat.
Żeby ZMOTYWOWAĆ ucznia do myślenia, działania i rozwoju, potrzeba czegoś znacznie więcej, niż studiów magisterskich z danego przedmiotu. Potrzebna jest elementarna wiedza z zakresu inteligencji emocjonalnej i psychologii osiągnięć. Nauczyciel, który ma tę wiedzę, zdaje sobie sprawę, że marchewka jest lepsza niż kij, czyli nagroda jest skuteczniejsza od kary. Jeśli zadasz sobie choć odrobinę trudu, by poznać ucznia, to nawet wtedy, gdy on nie przepada za Twoim przedmiotem, możesz mu dać takie wyzwania, które go uskrzydlą. Dadzą mu poczucie tego, że może dać z siebie coś wartościowego. Wystarczy, że wykorzystasz do tego jego pasje, zainteresowania i umiejętności. Wszystko da się połączyć.
Jeśli postawisz uczniowi jedynkę i powiesz z życzliwością w głosie: „Teraz nie poszło ci najlepiej, ale wierzę w ciebie. Jestem pewien, że dasz sobie radę i wkrótce to poprawisz.” – jak myślisz, jaki będzie efekt? A jeśli temu samemu uczniowi powiesz ironicznie – „Znowu jedynka, ale czegóż innego mogłem się po tobie spodziewać…” – jakie to przyniesie rezultaty?
Nauczyciel to też człowiek. To prawda. Może mieć swoje gorsze dni, zły humor, tragedie rodzinne, problemy zdrowotne i wszelkie inne ludzkie przypadłości. Jednak wszyscy mamy takie problemy. Gdy do biura wpadnie Pan Igrekowski, którego roznosi złość i frustracja spowodowane problemami w domu, ktoś mu po prostu powie –„Weź się w garść, chłopie” albo „Wyluzuj i przestań się wyładowywać na niewinnych ludziach”. Dorosły dorosłemu powie, co o nim myśli i da mu mniej lub bardziej delikatnie znać, by coś ze sobą zrobił. A nauczyciel w szkole? Może wyładowywać swoje frustracje bezkarnie, bo nikt z uczniów nie odważy się powiedzieć „Wyluzuj kobieto. To nie jest moja wina, że masz problemy osobiste”. Najgorsze jest to, że jakby tak powiedział, to miałby rację. Bo każdy dorosły człowiek powinien nauczyć się dojrzałego i odpowiedzialnego radzenia sobie z własnymi problemami. Ale do tego znowu jest potrzebna inteligencja emocjonalna. Może zamiast inwestować w komputery, które i tak nie są w szkole wykorzystywane, zainwestować w szkolenia z inteligencji emocjonalnej dla nauczycieli?
Podałam wyżej tylko kilka przykładów niekompetencji nauczycieli. Jest ich znacznie więcej i prawdę mówiąc można by było na ten temat napisać książkę. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy nauczyciele są źli. Nie chcę też, żeby to zostało odebrane jako atak. Z SuperKid także współpracują nauczyciele i są to wspaniali ludzie, którzy z pasją wnoszą swój wkład w ten serwis. Również wśród użytkowników jest sporo nauczycieli i wierzę, że wielu z nich to także wspaniali ludzie.
Ten wpis to po prostu mój krzyk bezsilności na to, co obserwuję wokół siebie.
To NIE ocena w szkole jest najważniejsza. To nawet NIE to jest najważniejsze, jakie szkoły uczeń ukończy i z jakimi wynikami. Ważne jest to, jak będzie przygotowany do życia.
Zupełnie niedawno miałam okazję rozmawiać z pewnym ojcem, który został zwolniony z pracy (z przyczyn ekonomicznych) i bezskutecznie próbował znaleźć zatrudnienie gdzie indziej. Miał za sobą wiele rozmów kwalifikacyjnych, ale żadnych efektów. Czas mijał, a on był ciągle bez pracy. Był bardzo rozżalony – jak to możliwe, że on, z wyższym wykształceniem, nie może znaleźć pracy?! Słuchając tego człowieka, wiedziałam już na pewno, że z takim nastawieniem, czyli przywiązywaniem nadmiernej wagi do wartości studiów, człowiek ten nie osiągnie sukcesu życiowego. A możliwość dłuższej rozmowy z nim i zaobserwowania jego zachowań na zebraniu z rodzicami dały mi odpowiedź, dlaczego on nie może znaleźć pracy. Sama nigdy nie chciałabym mieć w zespole człowieka o podobnym nastawieniu do życia i ludzi i na pewno bym kogoś takiego nie zatrudniła. Dla mnie to był przykład typowego frustrata, o którym piszę w tytule tej notki.
Ten sam ojciec skarżył się, że nie ma kontaktu ze swoim nastoletnim synem. To taki częsty problem, prawda? Problemy z nastolatkami… A wiesz, jaki jest jedyny temat rozmów tego ojca z synem? OCENY. Ten sam człowiek, który widzi, że szkolna edukacja nie daje gwarancji otrzymania zatrudnienia, interesuje się tylko tym, dlaczego syn ma takie słabe oceny. Jak może mieć z tym synem kontakt, skoro NIC O NIM NIE WIE???
Nie wspieraj szkoły w hodowaniu frustratów. Daj swojemu dziecku wzór do naśladowania. Rozwijaj się i bądź z dnia na dzień coraz lepszym człowiekiem. Bądź dla dziecka prawdziwym przyjacielem, z którym może rozmawiać o wszystkim. Bądź dla dziecka nauczycielem, który je wspiera, dodaje wiary w siebie i buduje jego poczucie własnej wartości. Nauczycielem, który je zachęca i pozytywnie motywuje.
Mamy już w społeczeństwie wystarczająco dużo smutnych, niezadowolonych, sfrustrowanych ludzi, którzy żyją z dnia na dzień i są zmęczeni codziennością. Więcej frustratów nam nie trzeba.