Zajrzałam dziś na jeden z blogów i dyskusja, która się tam toczyła, bardzo mnie przygnębiła. Autorka bloga podzieliła się swoją refleksją, którą w skrócie można by ująć tymi słowy: powinniśmy działać dziś, bo jutro może nigdy nie nadejść. Kilka komentujących osób poczuło się bardzo urażonych, że ich wielki ból i smutek po tragedii narodowej został zbeszczeszczony tak PŁYTKĄ refleksją.
To zadziwiające, jak nie dajemy innym prawa do tego, by przeżywali rzeczy na swój własny sposób. Nie pozwalamy innym, by interpretowali wydarzenia poprzez pryzmat własnych poglądów i odczuć. Chcemy narzucić wszystkim sposób myślenia i odczuwania, by był taki, jak nasz. Odmawiamy prawa do przeżywania smutku po swojemu.
Jakże często przenosimy taki brak tolerancji także na grunt domowy. W jednej sytuacji mówimy – Nie płacz, bo nie wypada. W innej – Smuć się, bo tak trzeba. Traktujemy dziecko jak marionetkę, która ma przestrzegać jakichś reguł, które wydają nam się społecznie przyjęte.
Tymczasem jeśli chodzi o emocje, to jest tylko jedna obowiązująca reguła: Tak wyrażaj swoje emocje, by nie czynić krzywdy innym ludziom. I to niech będzie jedyne kryterium tego, czy i jak można uzewnętrzniać swoje uczucia.
Nauka radzenia sobie z emocjami to jedna z najważniejszych, ale i najtrudniejszych życiowych lekcji, jakie musimy udzielić dziecku. I jest to jedna z dziedzin, gdzie OGROMNĄ rolę odgrywa to, jak my sami, jako rodzice, z tymi emocjami sobie radzimy. Dziecko będzie Ciebie uważnie obserwować, by potem postępować tak samo jak Ty.
Smutek i rozpacz należą do tych emocji, z którymi radzimy sobie najgorzej. Tym bardziej powinniśmy pokazać synowi czy córce, jak takie stany godnie przeżyć. I to nie tylko chodzi o tak ekstremalne sytuacje, z jaką spotkaliśmy się teraz, ale także o zwykłe życiowe sprawy, które wprawiają nas w uczucie przygnębienia. Trzeba być przygotowanym na różne wydarzenia i wiedzieć, jak radzić sobie z kłębiącymi się w nas emocjami, by nas nie zniszczyły.
Mówmy otwarcie o tym, co czujemy. To prawda, że emocje kryją się głęboko w nas, ale tylko wtedy, gdy je „wyciągniemy” na światło dzienne, będziemy w stanie się z nimi uporać. Mówiąc dziecku otwarcie o swoich emocjach, dajesz mu sygnał, że przeżywanie smutku czy złości to nie jest nic złego i że możemy, a nawet powinniśmy te uczucia otwarcie wyrażać. Jeśli jest ci smutno i dziecko spyta „Co się stało mamusiu”, nie zbywaj go odpowiedzią „Nic, syneczku.” albo „Jesteś za mały, żeby to zrozumieć”. Odpowiedz konkretnie: „Jest mi smutno, bo…” lub „Bardzo mnie przygnębiło to, że …” Jeśli chce Ci się płakać, nie chowaj się w łazience, by dziecko nie mogło cię widzieć. Każdy – czy to dziewczynka, czy kobieta, czy mały chłopiec czy duży mężczyzna, ma prawo do łeż. Łzy zresztą pomagają uwolnić się od niszczących nas emocji. Stanowią pewnego rodzaju oczyszczenie.
Czy akceptujesz to, w jaki sposób inni przeżywają różne wydarzenia? Szczególne w relacji rodzic – dziecko ma to niesłychane znaczenie. Zaakceptuj uczucia dziecka takie, jakie one są. Bywa że dziecko się złości, a Ty uważasz, że nie ma ku temu powodu. Bywa że się NIE smuci, a Ty uważasz, że tak poważna sytuacja powinna wywołać w nim smutek. Bywa, że jest rozżalone, a Ty uważasz, że robi z igły widły. Bywa że ono płacze, a Ty uważasz, że nie powinno. Bywa że NIE płacze, a Ty uważasz, że powinno… STOP! Tak nie można.
Dziecko, podobnie jak każdy inny człowiek, ma prawo przeżywać różne sytuacje i zdarzenia na swój własny sposób.
Tragedii pod Smoleńskiem nie jest w stanie pojąć żadne dziecko, choćby nie wiem, jak było mądre i inteligentne. Zbyt dużo się tu nakłada kontekstów polityczno-historycznych i różnych innych aspektów, których dziecko po prostu jeszcze nie zna. Ono ma prawo tego wszystkiego nie rozumieć i nie musi przeżywać tego wszystkiego tak jak Ty. Jednak nie ukrywaj przed nim łez, jeśli cisną Ci się do oczu i nie zbywaj go niczym, gdy Cie zapyta, co się stało. Po prostu z nim porozmawiaj i wyjaśnij w kilku zdaniach, co jest powodem smutku Twojego i tak wielu innych ludzi.
To i inne doświadczenia złożą się na poziom wrażliwości Twojego dziecka w przyszłości oraz na umiejętność życia w zgodzie z samym sobą – bez zakłamania i bez duszenia w sobie przykrych uczuć.
Dajmy prawo sobie i innym do przeżywania wydarzeń na swój własny sposób. Pozwólmy sobie na szczerość i autentyczność w tym, co przeżywamy. Niech nasze dziecko czerpie dobre wzorce na przyszłość.
To taka moja własna refleksja po tym wszystkim i jeśli komuś wyda się zbyt płytka, to proszę jedynie o uszanowanie mojego prawa do wyrażenia tego, o czym w tej chwili myślę i co czuję.
Komentarze (3)